Wybrany temat tygodnia nie był może najbardziej oczekiwanym przeze mnie, ale nadal jest on bardzo interesujący i różnorodny. I wcale nie mam tu na myśli wykroju, kolorów oraz ogólnego stylu, jaki prezentują mundurki w szkołach japońskich. Jednak, najlepiej będzie, jak spojrzymy najpierw w przeszłość.
Skąd w japońskich szkołach wziął się obowiązek noszenia mundurków? Ano, wszystko zaczęło się pod koniec XIX wieku, w czasie okresu Meji. Pomyślicie sobie ,,Japończycy sami wymyślili taki system ubioru w szkołach i wprowadzili go”. O dziwo, nie! Japonii bardzo podobała się kultura Zachodu i postanowiono, że skoro już reformują system szkolnictwa, to można by wprowadzić i u nich coś takiego. Wiadomo, przez lata stroje ulegały dużej ilości modyfikacji, ale utarty wizerunek uczennicy w marynarskim mundurku pozostaje po dziś dzień nie tylko w naszych umysłach, ale również w placówkach edukacyjnych w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Młodzi obywatele i obywatelki ubrani w takowe stroje to codzienny widok w japońskich miastach, ale u nas raczej wzbudziłby dziś spore zdziwienie i uczucie, że cofamy się w czasie. Nie wiem, jak było w reszcie naszego kraju, ale ja, rocznik 1996, pamiętam, że w piątej albo szóstej klasie wprowadzili mundurki w postaci wełnianych kamizelek z logo szkoły. Trzeba było w nich chodzić, bo można było zarobić punkty karne i naganne zachowanie za nieprzestrzeganie tej zasady. Ja tak bardzo nienawidziłem tego czegoś, że moje zachowanie w szóstej klasie oceniono jako nieodpowiednie, czyli na dwójkę. Nie wiem, czy ten poroniony pomysł był efektem pracy Giertrycha na stanowisku Ministra Edukacji Narodowej we współpracy z naszą dyrekcją, ale mam nadzieję, że nikt nigdy więcej nie spróbuje ruszać kijem tego tematu, chyba, że będą naprawdę mieli jakiś ciekawy plan na te mundurki.
Wróćmy jednak do Japonii, no bo którym przykładem lepiej się posiłkować, niż takim, w którym te stroje są wręcz częścią tradycji? Mundurek szkolny to wręcz wizytówka tego kraju! Mówię o tym dlatego, że zainteresowanie nim przybyło na Zachód, w tym do naszego kraju.
W ogóle, ironia. Z zachodu przyszło, na zachód wróciło. Jak ktoś zna pojęcie, którym można nazwać ten przypadek, niech podrzuci je w komentarzu.
Spora część społeczeństwa dojrzała mundurek po raz pierwszy w wersji animowanej, w tworach zwanych anime. Pogardliwe nazywanie ,,chińskimi bajkami” (przy skrajnych fanach radzę nie używać tego określenia, gdyż można skończyć w sposób wysoce bolesny na ciele i umyśle i doświadczyć takich tortur jak bicie dakimakurą i nazywanie ,,baka”, ewentualnie zostać zaszczutym przez tabun wściekłych fanów i fanek), były pierwszym oknem, przez które dojrzeliśmy, jak to jest w tej Japonii i co tam się ciekawego wyprawia. Urodzeni przed rokiem 2000 na pewno pamiętają takie bajki jak Sailor Moon, Kapitan Tsubasa, Dragon Ball Z, Shaman King. Według mnie, w pierwszym tytule mogliśmy zobaczyć najwięcej (nie w tym kontekście, zboczuchy, chociaż kto pamięta transformacje, ten wie). Czarodziejki były na co dzień zwykłymi uczennicami gimnazjum, a później liceum i mogliśmy spoglądać na ich codzienne życie w szkołach i właśnie, mundurki (Dzielne Wojowniczki w marynarskich mundurkach, do dziś pamiętam!). Trochę mnie to śmieszyło, jakim cudem nikt ich nie rozpoznał. Zmieniały tylko magicznie ciuchy, dostawały diademy i dawaj, na ratunek! Mundurek pozostawał mundurkiem, chociaż zmienionym, a spódniczka, ku uciesze starszych fanów, była krótsza i sięgała dolnych partii ud. No ale, mniejsza z tym!
W ogóle, w niektórych, japońskich animacjach, seifuku spełnia mnóstwo ról. Nie jest tylko ubiorem przeznaczonym do szkoły, ale również do… walki?! No tak! Mundurek zmieniający się nagle w niezniszczalny pancerz albo śmiercionośną broń, która, gdyby istniała w rzeczywistości, byłaby na wyposażeniu każdego wojska i służyła w ramach szerzenia pokoju i dobrobytu w krajach dotkniętych wojną i sporym zapasem ropy naftowej. Czy tylko ja właśnie wyobraziłem sobie komandosów Navy Seals w japońskich mundurkach? Bo jeśli tak, to czas rozpocząć leczenie, póki nie jest za późno.
Ups, nie to! A może…? W końcu, Japonia jest najlepsza we wszystkim, co dziwne, dla nas, ludzi z zachodu. Pomimo tego, że u nich jest to zupełna normalność.
Innym tematem jest seksualizacja japońskiego, szkolnego uniformu. Dla wielu, kobieta lub mężczyzna ubrani w ten sposób, to spełnienie snów dotyczących wymarzonego partnera. O gustach jednak się nie dyskutuje, więc pozostawmy ten temat we własnych głowach i tam go przeanalizujmy. Tak na wszelki wypadek.
Post został napisany w ramach temaTygodnia. Zachęcam do pozostawiania upvote’ów i obserwacji moich wpisów. Dziękuję za uwagę!
Ciekawy post! 🙂Osobiście podobają mi się takie mundurki i uważam, że jeśli miałyby się pojawić w szkołach to nie jakieś wełniane swetry albo jak u mnie granatowe kamizelki tylko właśnie całe zestawy. Chyba we wszystkich obejrzanych przeze mnie telenowelach, gdzie były sceny ze szkół uczniowie również nosili bardzo fajne mundurki. W jednej mieli wolne chyba piątki i wtedy ubierali co kto chciał😄
Mi idea mundurków w szkołach się podoba. (Choc nie chodzi o te szmaty/fartuchy). Acz spódnica, marynarka, oczywiście nie powinien byc to szajs. Ale tu nie o tym. Masz up'a bo Japonia. xD (Przepraszam, że mój głos znaczy tyle co nic) Ps. Nie, nie zabijam już za "chińskie bajki", ale pdzechodziłam to. Śmieszne czasy.
Bardzo fajnie napisane, przyjemnie się czyta.
Pamiętam swój mundurek szkolny. Był straszny.
Fajne zdjęcie. Twoje?
Nie, posiłkowałem się Google :)
Zawsze staraj się korzystać ze zdjęć, których licencja na to pozwala. Żeby nie naruszać praw autorskich. Zawsze też podawaj źródło zdjęć, dobrze też podać autora.
Chociaż wiem, że jest to oczywiste, to jednak należy podać, w ramach którego Tematu jest zgłaszany post :)
Dolne zdjęcie: temu z lewej człowiekowi wiatr wiał od tyłu a temu z prawej -od przodu ;)