Świetny tekst! Rewelacyjnie opisałaś swoją z jednej strony smutną, a z drugiej motywująca i dającą do myślenia historię. Masz moje uznanie, za to że postanowiłaś zostać "dyrektorem" swojego życia. Jestem pod wrażeniem, że udało Ci przejąć kontrolę nad swoją chorobą, a nie pozwoliłaś się jej ograniczać.
Brawo! Takie życiowe doświadczenia mogą być doskonałym przykładem dla innych trafiających na życiowe zakręty...
Dziękuje za słowa uznania. Choć musze przyznać że funkcja "dyrektora", to niełatwy kawałek chleba... Jak coś nie wyjdzie, to nie ma na kogo zwalić winy :) Jednak z drugiej strony satysfakcja z sukcesów jest tak wielka , że wszelkie trudności usuwają się w cień.
Nie jestem już smutna... Od czasu do czasu jeszcze choruje, choć ostatnio jestem zdrowa od wielu, wielu miesięcy... Ogólnie, to żyje i funkcjonuje w granicach normy...
Trzymajcie kciuki...
Szczerze Ci życzę powodzenia! Funkcja "szefa" to na pewno duża odpowiedzialność...
Jeszcze raz, zdrowia życzę!