Spojrzenie_II

in #sztuka3 years ago

Kilka refleksji o procesie malowania (całość tekstu z pracy magisterskiej, obronionej w 2020 roku na wydziale malarstwa ASP w Krakowie).

Malowanie jest trudne. Co chcę pokazać? Jak zakomponować i poukładać na prostokątnym płótnie określonego wymiaru, mgliste wizualne wyobrażenie z mojej głowy? Jak połączyć intuicję z umiejętnościami - dookreślić, zmaterializować wizję. Czasem trudno jest mi ruszyć z miejsca. Niby tyle pomysłów, nadmiar form w mojej głowie, a wszystko tak bardzo nieuporządkowane. Co może powstać z tak wielkiego chaosu? Są momenty, gdy wydaje mi się, że wiem coś w malarstwie, że są sytuacje, w których można coś zaplanować, coś przewidzieć. Czy to są momenty faktycznych działań, momenty łaski z innego świata, w których wydarza się coś wartościowego, czy tylko chwile oddechu, który daje odpoczynek pomiędzy zwątpieniami? Daje siły by iść głębiej. Ale wtedy, w jakim celu? Co jest rzeczywistością, a co snem tylko w świecie obrazów?

IMG_3819.JPG

Często nie chciałam dopuszczać do siebie myśli, że w malarstwie pewne rzeczy muszą przychodzić z czasem. Przecież nawet sięganie po kolejne środki techniczne wymagało uprzednio sprawdzenia innych. Wydawało mi się, że wszystko muszę mieć na już, że życie na pewno skończy się niebawem, a ja jeszcze nie namalowałam niczego, co byłoby wartościowe. Skąd bierze się ta niecierpliwość? Z młodości? Z czasów w jakich przyszło nam żyć? Zaczekaj szalony świecie! Oddaję władzę przestrzeni, która nieraz chciała zwrócić na siebie moją uwagę – przestrzeni innego człowieka.

Często boję się malarstwa. Przyznaję się do głupoty w malarstwie. Przyznaję się do niedojrzałości, nieumiejętności, czasem nawet porzucania obrazów w bezradności. Nie spodziewam się, że coś na mnie spadnie, nieoczekiwane natchnienie. Łaska jakaś, zupełnie niezależna. Czy twórczość nie jest współpracą, a nie tylko przeżywaniem? Współpracą umiejętności, intuicji, myśli i pierwiastka duchowego? Pierwszy krok należy do mnie, by chwycić za pędzel i ruszyć w nową rzeczywistość. Pierwszy krok - skok - w przepaść z ogromnym pytaniem, czy skrzydła, które mam, wystarczą by ponieść mnie w chmury. Pierwszy krok. Z takim samym zaangażowaniem, z takim samym twórczym pragnieniem podjęcia nowego świata. Zapoczątkowania czegoś nowego, co może samych nas zmieniać. W kogo? W egoistów? W pokornych? W „bogów”? Czy w świętych? Kim stajemy się z kolejnymi krokami w malarstwie? Zadaję sobie to pytanie od dawna, ale właśnie teraz przybiera ono jakąś bezterminową ważność, bo nie jestem już na studiach.

IMG_3822.JPG

Pomimo wszystko jednak jest we mnie świadomość, że twórczość jest mi w jakiś sposób przyrodzona, że jest jakimś nieuniknionym skutkiem mojego życia. Będąc, zostawiam po sobie ślad. Piszę, rysuję, robię zdjęcia. Komponuję. Maluję. Konieczność tworzenia jest we mnie, by w jakiś sposób ucieleśniać i przez to z siebie wyrzucać przychodzące do głowy treści i zachwyty. Cały ten piękny nadmiar.

W samotności siedzę i snuję te refleksje o zbyt dużym nadmiarze a zbyt małych umiejętnościach. O zbyt dużym pragnieniu a zbyt małej pokorze. I jestem tak. I jednak wciąż tworzę. I pozostaje mi jedynie wiara, że to, co spod moich rąk wyszło, nawet jeżeli nie zawsze najdoskonalsze, to jednak mogło stać się czymś ważnym, że czegoś ważnego medium stać się mogłam.

Emilia Garbień, Spojrzenie II, olej na płótnie, 40 × 40, 2020, rgb.jpg

Spojrzenie II, olej na płótnie, 40 × 40, 2020

Postać na obrazie to moja siostra - bliźniaczka. Jej twarz z charakterystycznymi rysami pojawia się w mojej twórczości bardzo często.
Dlatego dzięki za cierpliwość @mariagarbien :*