Nie jednakowo wszyscy żywią się włościanie; a to jest naturalną rzeczą, albowiem w tym względzie zależą od zamożności, od bytności w domu albo też na robocie odległej, lub też w podróży. Najregularniejsze życie prowadzą
w domu, albo przy robocie własnej, choć w polu; zwłaszcza, jeżeli to od ich mieszkania nie jest dalekie. W tenczas powszechnie jedzą trzy razy dziennie, to jest: śniadanie pomiędzy ósmą a dziewiątą godziną rano; obiad
pomiędzy dwunastą a pierwszą w południe, i wieczerzę około godziny dziewiątćj wieczorem. Bogatsi tylko i to jedynie w czasie letnim, przy robocie w polu, jedzą podwieczorek około godziny piątćj lub szóstćj po południu.
Na śniadanie w zimie, wiośnianą porą i w jesieni jedzą albo barszcz z chlebem, albo też kluski. Barszcz bywa czasem rakowy, mąką podprawiony, czasem żytny, to jest z mąki żytnój, lub z otrąb, wysiewków, albo z chleba,
wodą rozrobionych i na noc poprzednią zakwaszonych. Taki barszcz ugotowany, zaskwarzają słoniną, albo zabielają mlekiem, lub śmietaną. Kluski albo są grubsze, rwane z ciasta, albo też drobniejsze, które zacierką nazywają, a które bywają z miałkiej mąki jęczmiennej lub też żytniej a rzadko kiedy z mąki pszenicznej. Tę zacierkę czasem zasypują kaszą czyli krupami gryczanemi albo jaglanemi, ale nigdy jęczmiennemi, czasem ją równie jak barszcz podprawiają mlekiem. Letnią porą z powodu pośpiechu do roboty, niegotują śniadania, lecz jedzą chleb i mleko, albo też chleb i ser jeżeli są w polu. Czasem tylko w domu na śniadanie gotują krupnik z kaszy jęczmiennej lub hreczanej, okraszony słoniną. Na obiad mają zazwyczaj dwie potrawy czyli to zimą czy latem: kapusta, kasza czyli krupy jęczmienne, hreczane, rzadko kiedy jaglane; pęcak to jest jęczmień opłukany z plewy i gotowany z grochem, kartofle, kluski z serem, lemieszkę, groch, lub jaką jarzynę, na przemian wybierają za potrawy, i ten objad jedzą obficie, powoli, z pewnym przestankiem przy jedzeniu, a tym sposobem obiad, rzadko kiedy, trwa mniej nad godzinę. Przy robotach w polu będącym, donoszą potrawy garnczkami pojedynczemi, lub idąc w pole sami je z sobą zabierają, ale prawie rzadko gdzie w tćj krainie znajdują się znane gdzieindziej dwojaki, czyli podwójne garnczki z sobą razem zlepione, z wygodnem uchem do noszenia, jakie się widzieć dają w Mazowieckiem, Sandomierskiem, Krakowskiem, a nawet na Ukrainie lub Podolu. Niedbają o to włościanie aby na obiad koniecznie jedli przedewszystkiem jaką rzadką potrawę; poprzestają zawsze prawie na gęstych potrawach, które im dobrze służą przy ciężkich robotach. Podwieczorek przy letnich robotach składa się z chleba i sera, albo też z niedojedzonych potraw pozostałych z obiadu, lub tylko sam chleb stanowi przekąskę i nowej przy wypoczynku dodaje siły, do dokończenia dziennej pracy. Wieczorem jedzą prawie zawsze rzadkie potrawy; w lecie mleko z chlebem, w jesieni, zimie i na wiosnę kluski z polewką, krupnik jęczmienny albo gryczany i jaglany; wiele także na wieczór używać zwykli kartofli na zupę, całkowitych albo roztartych. Po każdem jedzeniu rzadkich potraw, czyli to na śniadanie, czy na obiad, lub wieczerzę, zwykli przekąsić kawałek chleba; przy potrawach gęstych, używając go bardzo mało, więcój przy jarzynie (1). Okrasę w dni mięsne, stanowi u nich słonina; rzadko
kiedy na ^okrasę używają masła, a mając go dosyć, wolą raczej spieniężyć, gdyż zazwyczaj ten nabiał, szczególniej przy miastach bardzo jest popłatnym. Nieużywają prawie wołowego mięsa i takowego niekupują, chyba "tylko na znaczniejsze święta, ale mają czasem mięso z ubitych wieprzów lub baranów. Łój z młodych baranów przetapiają
z cebulą, za dodaniem trochę słoniny i póki świeży staje im za dobra okrasę. W dnie postne używają na okrasę rzepakowego lub konopnego oleju. Nieznają prawie ryb, chyba mieszkańcy nadwodni i to nie wszyscy. Jeżeli są na robocie zbyt odległej, gdzie byłoby za daleko donosie potrawy, albo też w tej odległości bawią przez dni kilka; natenczas chleb, kawał do tego słoniny lub sera, gotowane, okraszone, roztarte i tak jak ser wyciśnięte kartofle, ugotowany garnczek krupniku jeżeli czas wystarcza, staje im za wszystkie potrawy w podróżach, i tej nie wymagają dogodności; chleb, sól, cebula, czosnek, jeżeli je mieć mogą są dostateczne do utrzymania życia przez dni kilka i kilkanaście. W podróżach i przy ciężkich robotach, koniecznie pożądają wódki, którą zazwyczaj piją zrana i wieczór po półkwaterku. Wtych okolicach prawie nigdy za powszechny napój piwa nie używają, chyba tylko przy jakich ucztach, a wtenczas aby było koniecznie czerwone ¡słodkie. Powszechnym zaś ich napojem jest czysta woda. Nieznają ruskich kwasów, które tak mało są kosztowne, a tak dobrze utrzymują czerstwość i zdrowie Rossyan. Bardzo jednak lubią przy żniwach pić kwas ogórkowy. Szczególne z kilku potraw składające się uczty, obchodzą tylko dwa razy w roku to jest: w dzień Wilii Bożego Narodzenia i na Wielkanoc, a te są od siebie bardzo
różne. Na wilią wieczorem skoro gwiazda zaświeci, według powszechnego zwyczaju jedzą siedm potraw; barscz z grzybami, lub kaszę z mlekiem makowem, kapustę, groch, placuszki z mąki pszennej łamane (ztąd łamańcami zwane); makiem i miodem okraszone, albo z makiem kluski, grzyby smarzone w oleju z chrzanem, gotowane z miodem gruszki suszone i śliwki, a u Rusinów tak zwana kucia to jest przenica otłukana, gotowana i przyprawiana makiem i miodem, koniecznie w tę uroczystość być powinna. Na Wielkanoc robią powszechnie święcone, które Rusini nazywają paską, święcone takie składają: jaja na twardo gotowane, częstokroć w rozmaitych farbach które szczególniej Rusini umieją pięknie przystroić i wtenczas takowe nazywają kraszankami, malowankami, pisankami; dalej kiełbasa bądź świeża bądź też wędzona odgotowana, głowizna wieprzowa w którój pysk czyli ryjak wkładają jajko i kawałek chrzanu; prosie lub inne mięsiwo pieczone, słonina gotowana, placki z mąki pszennej, pierogi z kaszą hreczaną tłusto okraszoną lub serem na rozmaity sposób robione; masło,
sól, chleb, mimo, wszystkich wymysłów koniecznie na święcone być winny. Tak mając przygotowaną paskę, bogatsi zapraszają do siebie księdza dla poświęcenia, inni znoszą w kobiałkach bądź w to miejsce gdzie się
ksiądz znajduje, bądź też na cmętarz przed kościół parafialny (2), gdzie ksiądz poświęcenie wykonywa. Ze
— 404to są potrawy mięsne lub suche i twarde, że lud poprzedniczo ze względów religijnych siedm tygodni ściśle pości, a w dzień Wielkanocny po poświęceniu z wielką chciwością święcone pożywa, przez co naraża się na niestrawność, tem bardziej że w tę uroczystość dużo pije gorzałki, ztąd wiele wynika przypadków słabości, a nawet uporczywych chorób włościan, którzy częstokroć swoje łakomstwo nawet, życiem przypłacają. Do potraw swoich rozmaitych nie używają prawie żadnych korzeni, wyjąwszy czosnku, cebuli i pieprzu jeżeli go mieć mogą a które bardzo lubią; kluski tylko i barszcz a czasem krupnik gotować zwykli z grzybami i różnego rodzaju bedłami, które skrzętne gospodynie w czasie właściwym po lasach starannie zbierają suszą, i na ten cel zachowują. Potrawy podane jedzą zazwyczaj z jednej miski wszyscy razem, a mówią że: „kto nierychło przychodzi sam sobie szkodzi“ (3), że w istocie dawniejszemi czasy chowano zmarłych przy kościele. Teraz cmentarze skutkiem postanowień Rządu zawsze są oddalone od miejsc zaludnionych, a przeto od kościołów.
albo do nierychło przychodzącego odzywają się z szyderstwem:„bywaj (przybywaj) flisie, póki coś na misie!“ Miskę z potrawą stawiają na gołym stole bez nakrycia, a rusini tylko zawsze zwykli nakrywać wprzód stół, choćby
kawałkiem płótna, jakby dla uszanowania Bożego daru. Wszyscy zaś włościanie mają chwalebny zwyczaj żegnania się przed jedzeniem, jako też po zjedzeniu. W czasie jedzenia upominają się wzajemnie o cichość i spokojność
5,tak jak by się Msza święta odprawowała.“ Dopiero więc po jedzeniu odbywają się gawędy jeżeli czas do tego wystarcza. Mówiliśmy dotąd o sposobie życia włościan bogatszych, którym zasoby gospodarstwa jakkolwiek wystarczają; wypada nam znowu mówić o włościanach ubogich, których liczba bez wątpienia, więcćj jak połowę ich ludności wynosi. Są okolice tak nędzne, że wieśniak 'pracujący nad wyprowadzeniem plonu zboża które
zasiewa, połowę nawet za swoją pracę nie odbiera nagrody, a plon lichy jednem lub dwoma ziarnami nagrodzony, nawet jego życiu pospolitemu nie wystarcza (4). Takiemi są okolice piaszczyste; Józefowa,
Krzeszowa* tudzież Janowa i Zaklikowa w powiecie Zamojskim; w których jeżeli się zdarzy, że rolnik w miasteczkach sprzedaje zboże, bezwątpienia ujmuje sobie pierwszych potrzeb życia, ażeby zaspokoił należytości
do gruntu jego przywiązane. Są nawet włościanie i pomiędzy bogatszymi rozsiani, którzy hołdując tym bogatszym, nie mając sami z siebie dość mocy do wydobycia się znędzy, płaczą nad swą niedolą i bezustannie cierpią, znajdują pociechę w opilstwie. Nie jest rzadką rzeczą widzieć chłopa na robocie, żyjącego zaledwie suchym kawałkiem chleba i wodą a najwięcej u niego dostatku jest trocha surowego barszczu, solą tylko a czasem cebulą przyprawionego. Ten smutny stan zmusza ich wysyłać swe dzieci po żebraninie do bogatszych i do dworów, albo też przeszkadzają przejeżdżającym natrętnie prosząc o wsparcie. Te żebraniny przy większych uroczystościach przez dzieci ubogich włościan u bogatszych wczasach po Bożem Narodzeniu nazywają się kolendą, a po Wielkiej nocy śmigusem. W pierwszym razie bogatsi zwykli dzieciom dawać pieniądze, a w drugim święcone. Jeżeli tym biedakom, trudna jest do przeżycia zima, sroższą jest daleko pora wiośniana. Przednolub sprzedać i pod jaką kontrollą uczynić sprzedaż i nowych kupno. Zdaje się przeto iż składki pieniężne na magazyny zbożowe i utrzymanie takich kapitałów w sposób procentujący, byłoby jeszcze właściwsze, a w.razie potrzeby koniecznej, na kupno zboża użyćby się mogły. wek, ten okrutny tyran dla ubogich ludzi, w końcu wiosny trafiający, jest przerażającym widokiem dla człowieka, który się nie wyzuł z uczuć ludzkości. Śmielszy, lub w lepszej sile włościanin, wyrobnik wolniejszy, szuka wsparcia u dworów, w miastach u żydów lub u drugich włościan bogatszych. Cichy zaś i skromny, albo słabowity i niedołężny, jeżeli nie wyżebrze coś do życia, lub nie ma do tego sposobności, żywi się plewą do trochy mąki przymieszaną, w sposobie chleba pieczoną, posiekanym i rozprażonym chwastem i zielskiem, albo liściem młodocianym z drzewa, grzybami i bedłami, częstokroć zdrowiu szkodliwemi, atenniedstatek i życie prawie zwierzęce, najokropniejszych chorób staje się przyczyną. Ileż to podobnych ludzi można widzióć zarażonych gorączkami, puchlinami i palącą febrą; żółtaczkami i innemi chorobami, gangrenującemi powoli ich ciało, a które powszechnie prawie, tylkoby przy zmianie ich sposobu życia, przy powróceniu do
jakiejkolwiek wygody, jakimkolwiek lekarzem wyleczyć się dawały ? Ileż ich ginie z głodu i tego rodzaju życia, ileż się z nich rodzi niedołężnych dzieci które w krotce po urodzeniu ginąć muszą.
(1) Jeden parobek spow iadał się, jakby grzechu śmiertelnego
przed księdzem, iż według swego nałogu jadał chleb koniecznie
przy każdej potrawie, chociażby to nawet były kluski
bez polewki, kasza lub kartofle; dał mu na to ksiądz rozsądny
upomnienie w tych słow ach:
»Jedz chleb z każdą warzą,
A rób co ci każą«.
(2) Wyrażenie to jest ludowe; cmentarzem nazywają miejsce
ogrodzone lub oparkanione w około kościoła, może dla tego,
(3) Są okolice, których plony nawet pospolitemu życiu włościan
nie w ystarczają.
Narzekamy na biedę w naszym kraju, lecz ta jest nierównie
bardziej dokuczającą w obcych nam krainach, np. w Irlandyi,
gdzie w Jatach nieurodzajnych miliony ludzi z głodu umiera.
Całem szczęściem ludów polskich i zasadą czyli podstaw
ą gospodarstwa są kartofle; gdy te urodzą obficie, włościanie
mniej biedy doświadczają a zw łaszcza ubodzy, jedzą je pieczone,
gotowane w różny sposób i przyprawiane; a za dodaniem
trochę mąki niektórzy umieją wypiekać z nich chleb dość
smaczny póki świeży.
(4) W krainach w których włościanie są wolni, a przeto
nie mogą być wieczyście przywiązani do miejsca, zakładanie
magazynów zapaśnych. niemogloby się udać przez pośrednictwo
samychże właścicieli dóbr ziemskich, a tembardziej ich
utrzymanie; potrzebaby na to szczególnych postanowień i opieki;
zachodziłaby zaś trudność w razie nagromadzenia się
z kilku lat produktów, co zniemi zrobić gdzie ich odmieniać
Posted from my blog with SteemPress : http://piewca.com/archiwa/43
Hi! I am a robot. I just upvoted you! I found similar content that readers might be interested in:
http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/78714/II_POL_78_26825.pdf
Congratulations @piewcapl! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the number of upvotes
Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Do not miss the last announcement from @steemitboard!