Warto zaznaczyć, że same pojęcia irracjonalność i racjonalność są dosyć śliskimi pojęciami i mogą zależeć od człowieka, który sam sobie definiuje ich znaczenie( a raczej wartościuje i ocenia poczynania zarówno swoje jak i innych). Żeby dać przykład dla tego co napisałem wyżej odwołam się do Zakładu Pascala gdzie twórca tej filozofii zakłada że bardziej racjonalnym jest wierzyć.
Kolejną kwestią, której nikt zazwyczaj nie porusza jest pewien istotny fakt: nawet jeżeli żaden Bóg nie istnieje( abstrahując od polemiki na ten temat), ale osoba wierząca w niego czerpie z tej wiary siłę i wytrwałość ( np przy rzucaniu palenia, czy czerpie siłę do walki z chorobą ) to w takim wypadku nie "spływa na nas opieka/troska boska"? - kwestia tego czy osoba potrafiłaby sama z siebie czerpać taką wolę/ siłę.
Co do samego ateizmu, według mnie jest to jedna z teorii zajmująca miejsce obok religii - bo też nie potrafi udowodnić braku boga. Można mówić o wielkim wybuchu, jednak nikt nie wie skąd się wzieło to co wybuchło i dlaczego był ów wybuch :P.
W przypadku tego człowieka działa na niego jego wiara a nie żaden bóg. Z takim oddziaływaniem wiary mamy np. do czynienia w czasie eksperymentów medycznych i nazywa się to "efektem placebo". Pacjent któremu podajemy substancję obojętną czuje się po niej lepiej bo wierzy że podano mu lek. Nie działa tu lek (czytaj bóg) lecz wiara w lek.
Obowiązek udowodnienia leży po stronie twierdzącej, że coś jest.
W swoim temacie uznałem wiarę za irracjonalną ponieważ Carrioner tak twierdzi i chciałem użyć jego argumentu przeciw niemu samemu i wydaje mi się, że na razie udaje mi się bronić swojego zdania.
Nic do Carrionera nie mam, sam go oglądam. Nie znaczy to jednak, że zgadam się z nim we wszystkim co mówi. Mam swój rozum i swoje poglądy i zwyczajnie lubię czasem skonfrontować je z innymi.Jak ktoś przedstawi mi odpowiednie argumenty których nie potrafię obalić to przyznaje mu racje ale jak ktoś po prostu pisze "Każdy racjonalista to ATEISTA. Jak wierzysz w bełkot, to nie jesteś racjonalistą koniec kropka." to to nie jest dla mnie argument, ponieważ nie odnosi się w żaden sposób do moich argumentów.
Warto byłoby też zauważyć pewien aspekt wiary w Boga - wymyka się ona prowadzeniu dysputy na zasadzie udowadniania zasadności swojego punktu widzenia z dwóch przyczyn: