Hej, cześć, jestem cosplayerem. Moja przygoda zaczęła się bardzo, bardzo wcześnie, ponieważ już w pierwszej czy w drugiej klasie podstawówki? Uszyłem z mamą swój pierwszy strój "Draculi" I poszedłem na bal, ludzie upodobniali się do przeróżnych postaci, były też niemowlaki na rękach u mamy w mini stroikach smoków, czy węży, coś w tym stylu. Impreza ogólnie - Przednia. Bawiłem się przewybornie, jako dziecko tańczyłem ze swoim tatą wtedy, robiłem piruety, wywijałem na scenie. Nigdy nie spodziewałbym się, że będzie to moją życiową pasją. Po prostu doszło do ogłoszenia wyników, na chwilę przed tym organizatorzy podeszli i zapytali za kogo jestem przebrany. Później ogłosili, że zwycięzcą zostaje... DRACULA!!!
Wygrałem swój pierwszy konkurs cosplay jako debiutant. I tak zaczęła się moja wieloletnia, bardzo długa miłość do tego jakże satysfakcjonującego, choć i kosztownego hobby. Konwenty, koncerty, jeżdżenie gdzieś tam. Niestety, ale zacząłem zaniedbywać szkołę i obowiązki domowe, więc rodzice dali mi ultimatum, że nie ma poprawy w nauce - Nie ma żadnego cosplayu. Kurde faja, te mieszane uczucia motywacji i frustracji w ułamku sekundy! :D Ale dzięki temu naprawdę podciągnąłem się w nauce, żeby dalej móc kupować/czasem tworzyć stroje. Nie jestem wielkim mistrzem pracy na drutach z nitkami, więc kupowałem, ale dużo nadrabiałem grą aktorską i wczuwaniem się w rolę. Jak w przypadku cosplayu w miejscach publicznych. Naprawdę, dziwnie ludzie na nas patrzą. Jakby ok. Jest to normalne, niemniej bliscy innych ludzi uniemożliwiają wchodzącym w świat cosplayu swojej pasji. Staroświeckie rodziny, typu "Jakieś szatany, jakieś diabły, religia tego zabrania". Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Po prostu lepiej wtedy iść na swoje i oddać się temu, co się lubi. Bo na zostanie cosplayerem nigdy nie jest za późno. Wiem co mówię, widziałem też starsze panie i panów w wieku 60+ lat poprzebieranych i dobrze się bawiących, w tym jakże przyjacielskim gronie wśród młodzieży, dzieci, osób w średnim wieku. To postać, którą cosplayowałem:
Ayanokouji Kiyotaka z "Classroom of the elite" :) Niesamowicie przyjemnym uczuciem jest gdy ludzie podchodzą na ulicy, pytają o co chodzi, co to za konwent, skąd u nas zrodziło się zamiłowanie do tego. Z chęcią podejdziemy, pogadamy. Jeden fan otaczał mnie na konwencie i widzę ewidentnie, że się wstydzi zagadać. Podszedłem do niego i mówię "Ej, mordo, mogę sobie z Tobą zdjęcie zrobić? -Pyk-" Aż zaniemówił. Oczywiście później mu przesłałem i pogadałem z nim, dziś cosplay jest zjawiskiem na skalę międzynarodową, a tu macie moje zdj!
Fakt, bez peruki xD Ale miałem trochę kłopoty, tak czy owak wypadałem dobrze. Ludzie podchodzą, proszą o różne rzeczy. Bywa też hejt, ale powstała kiedyś akcja "I love you hater" To często osoby sfrustrowane, które też bym chciało, którym nie wychodzi. Przyznają to sami na konwentach, kiedy im widujemy. Sam jakoś... Mam obawy żeby podejść, ale niektórzy podchodzą i pytają "Dlaczego takie rzeczy piszecie"? Odpowiadają przeprosinami i gorszym okresem, to był ich sposób na wyładowanie w sobie frustracji. Rozumiemy to, każdy ma chwile lepsze, bądź gorsze. Ale hejt jest zawsze zły! Co innego konstruktywna krytyka, wypowiedzenie się pozytywnie o pewnych rzeczach, lecz "Ale... Tu uważam, że skrzydła w kostiumie mógłbyś/mogłabyś mieć jaśniejsze. Tutaj element zbroi lepszy byłby inny moim zdaniem". I to rozumiem, to nie hejt, tylko konstruktywna krytyka :) Najgorzej to powiedzieć cosplayerowi coś typu: "Ok, ale wiesz kim ta postać była? Czym się zajmowała? Wiesz, że miała miecz?" No kurwa... Nie, nie wiem, choć tworzyłem pół roku swój cosplay. Zostawiłem miecz i zbroję bo poszedłem coś zjeść. Czasami na konwentach (Właściwie bardzo często) Są zajebiste kolejki i wychodzimy jako cosplayerzy na miasto w grupie, bo w grupie raźniej. Wiadomo, to nie Japonia. W Polsce jeszcze jakbym sam poszedł w stroju czy charakteryzaci to mi ktoś wpierdoli albo jeszcze co innego xD To też nie tylko spijanie śmietanki, to też spędzanie czas z dziećmi, którym niestety nierzadko - Pozostało tego czasu mniej. Spidermani na drabinach czy inne postacie, np z furry* (Futrzaków) To nie jest żadna rzadkość. Razem wspieramy innych i mamy swój wkład w społeczeństwo. Nie zapomnę sytujacji, kiedy mówiłem dziecku choremu na raka, że wszystko będzie dobrze, wpadnij jako cosplayer w przyszłym roku, znajdziemy się, oprowadzę Cię! A on - "Nie sądzę. Moje życie się ledwie zaczęło, ale już niestety musi się zaraz kończyć" Pod fasadą łez udawałem, że wszystko jest ok i improwizowałem jak go dalej zabawiać, żeby spędził te niezapomniane chwile. Cosplayerzy też mają swoich opiekunów, chodzą do psychologów na wypadek takich sytuacji, żeby zostawić to co było oraz wrócić potem do życia. Miałem maskę, bo nie byłoby nic gorszego gdyby jeszcze widział że ciekną mi łzy przez niego... Miłego dnia, niech los zawsze Wam sprzyja. I spójrzcie przychylnie na cosplayerów, jesteśmy miłą społecznością! Pozdrawiam :)
Krawat za bardzo ściągnięty pod szyją ;P
Congratulations @sethrollins1995! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)
Your next target is to reach 1000 upvotes.
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Check out our last posts:
jaki pasztet
<3