Ze wstydem muszę przyznać, że należałem do ślimaczych oprawców. Ale nie znęcałem się nad nimi posypując je solą lub rozdeptując.
Po prostu zmuszałem je do uprawiania sportu. Jako dzieciak, z kolegami urządzałem wyścigi ślimaków winniczków. Po zakończonych zawodach zawodnicy byli odnoszeni w krzaki (raczej o tym pamiętaliśmy). Ale i tak mi wstyd :-(.
Trochę ruchu im nie zaszkodzi, ślimacze wyścigi są klasyczna zabawa sam też się tak bawiłem,dzięki niej można doświadczyć objawienia w wieku dorosłym. Wszystko wolno odnosi się tez do ślimaków. Jest nawet taki "koan" żeby zabić ślimaka i uwolnić swoje myśli. Ślimak nie jest bogiem tylko symbolem , a ślimaczyzm to bardziej filozofia. Dziękuję za to wspomnienie i mam nadzieje że teraz inaczej popatrzysz na ślimaki :D
Ale cholera, jest jeszcze gorzej. Teraz mi się przypomniało, że raz w życiu jadłem ślimaki i ze dwa razy małże :-O. Czy na to też jest jakiś koan? Jak się ma ta filozofia do zjadania symboli? Czy wszystko wolno? ;-)
Wszystko wolno !
Ślimaki są kanibalami nie lubią jak jedzenie się marnuję.