FRAGMENT ROBOCZY O MŁODYCH WILKACH MAFII PRUSZKOWSKIEJ NR. 2 . Cofnijmy się do lat 1985-1990.Byłem wtedy nastolatkiem z ubogiego domu , który bardzo często widywał gangsterów. Przerażali mnie oni ale równocześnie bardzo mi imponowali. W części naszego osiedla stała wkopana w ziemię żelazna łódka przy której codziennie spotykaliśmy się z kumplami. W łódce były zamontowane ławeczki i tam zawsze przesiadywaliśmy liczną paczką .Latem jedno ciepłe popołudnie zapamiętałem szczególnie .Kiedy tak siedzieliśmy w naszej łodzi z naszego gwaru zrobiła się grobowa cisza .Obok nas przechodził człowiek ,który w moim mniemaniu wyglądał jak potężny, niebezpieczny gladiator. Jeden z naszych starszych kumpli powiedział dobry wieczór panie Jarku. Kiedy Jarek odpowiedział dobry wieczór , wtedy już cała nasza paczka odpowiedziała dobry wieczór , wyrażając w ten sposób swój szacunek. Jarek uśmiechając się powiedział, małolaci bierzcie się za ćwiczenia a nie tylko siedzicie w tej łódce ! Odpowiedź z naszej strony była jednoznaczna ! dobrze panie Jarku zaczniemy ćwiczyć. Miał na sobie koszulkę na ramiączka, plecy miał jak szafa dwudrzwiowa a bicepsy jego przekraczały ponad 50 cm. W tamtych czasach ja i większość moich kolegów nie widziała na własne oczy tak zbudowanego faceta , byliśmy pod ogromnym wrażeniem.
Od tamtej pory najczęstszym naszym tematem był Jarek. Miałem wtedy około 15-16 lat. Cała nasza paczka wzięła sobie do serca słowa Jarka do tego stopnia że prawie wszyscy zapisaliśmy się na siłownie bo każdy z nas chciał wyglądać jak on, przed którym każdy czuł respekt. Z relacji starszych kolegów dowiedziałem się ze Jarek to Jarosław S. o ps. Masa , który ożenił się z Elżbietą T. dziewczyną z naszego osiedla i razem z nią zamieszkał. Ja osobiście od najmłodszych lat uwielbiałem sport , już jako 12 latek zacząłem trenować judo , później zmieniłem dyscyplinę na karate. Jednak od momentu kiedy zobaczyłem muskularnego Jarka stwierdziłem że moje karate nic by mi nie pomogło jak by na mojej drodze stanął taki kolos. Ograniczyłem moje treningi karate a zacząłem ćwiczyć na siłowni.Początkowo wszyscy się nim zachwycaliśmy że jest taki wielki , silny i byliśmy dumni że mamy swojego upatrzonego lidera pod względem siłowym przed którym każdy czuł respekt. Masa początkowo pracował jako mechanik do czasu kiedy zwerbował go Wojciech K. ps. Kiełbasa. Wśród naszej paczki Kiełbasa miał opinie cwaniaka ,dobrego złodzieja ,świetnego kierowcy i także zaczęliśmy się nim zachwycać kiedy stworzył nierozłączny duet z Masą.Początkowo Masę spostrzegaliśmy jako ochroniarza Kiełbasy. Na osiedlu wieść się rozeszła że obydwaj zaczęli ochraniać biznesmena z warszawy niejakiego Wojtka P.Chłopakom zaczęło się powodzić i było to widać z miesiąca na miesiąc, zaczęli się fajnie ubierać i jeździć coraz lepszymi samochodami. Wracając do Pruszkowa przed 1990 r. w mieście panował straszny chaos. Pruszków podzielony był na trzy dzielnice, nasze osiedle Kopernika, Osiedle Staszica ( które nazywaliśmy Nowa Wieś ) i Żbików. Wszystkie te dzielnice nienawidziły się wzajemnie.
Toczyły się regularnie awantury i bijatyki o byle co! Było tak niebezpiecznie że nie chodziliśmy sami na konkurencyjną dzielnice bo można było zostać pobitym pod byle pretekstem. Na naszą dzielnice także nie zapuszczali się inni bo bali się głównie Masy i Kiełbasy. Coroczną naszą tradycją było spotykanie się na pasterce pod kościołem.Zbierało się tam całe nasze osiedle, oczywiście wszyscy pili alkohol. To była jedyna z lepszych okazji aby składając życzenia świąteczne uściskać dłoń samemu Masie i Kiełbasie a uwierzcie mi ustawiała się do nich nie mała kolejka. Na jednej z takich pasterek zabrakło naszych dwóch słynnych liderów. W trakcie libacji alkoholowej pod kościołem zaatakowała nas banda prawie stu osobowa wyposażona w kije, które wcześniej narwali sobie w pobliskim parku . Ledwo co udało nam się uciec ale kilku z naszych starszych kolegów pobito tak że wylądowali w szpitalu. Zjechały się radiowozy z najbliższego komisariatu włącznie z posiłkami z innych jednostek wtedy jeszcze milicji, dopiero banda uciekła.Następnego dnia okazało się że napadły nas dwie konkurencyjne dzielnice Nowa Wieś i Żbików. Połączyły swoje siły aby napaść na nasze osiedle , podobno za to że nasi starsi chłopcy pobili kogoś od nich. Po tych wydarzeniach do Pruszkowa wrócili Masa z Kiełbasą i byli strasznie wkurzeni tym zajściem. jak oni śmieli na nas napaść!
Zorganizowali zbiórkę właśnie koło naszej łódki aby zrewanżować się naszym wrogom. Dwóch moich starszych kumpli brało udział w odwecie na wrogie dzielnice i wchodzili w skład ekipy prawie 50 osobowej zaopatrzonej w bejsbole. Ekipą dowodził Masa i Kiełbasa.Nasi chłopcy dorwali kilku naszych oprawców i pobili ich za to co zrobili. Po tygodniu zrobili poprawkę ale efekt był taki sam, nadal nie udało się dorwać liderów którzy dowodzili konkurencyjnymi dzielnicami w czasie feralnej pasterki. Masa i Kiełbasa zapowiedzieli wszystkim że jak ich dorwą to wywiozą ich do lasu i tam zakopią. Wrogowie nasi przestraszyli się na poważnie a liderzy z wrogich dzielnic przez dłuższy czas ukrywali się.
Nie próbowali ponownych ataków w bezsensownej walce o urażony honor , ego i „cholera wie” o co jeszcze.Któregoś dnia Masa i Kiełbasa dorwali jednego z liderów wrogiej dzielnicy. Wywieźli go do lasu i kazali mu wykopać sobie grób.Podobno ostro go pobili i nastraszyli. Powiedzieli mu że jak jeszcze raz podniesie rękę na chłopców z naszego osiedla to zostanie w tym grobie na zawsze. Po tym wydarzeniu nie było większych awantur między dzielnicami Pruszkowa, takich z udziałem kilkudziesięciu osób. Były mniejsze zatargi ale nie na taką skalę. Masa i Kiełbasa zdobyli nasz szacunek do tego stopnia, że mówiliśmy o nich jak o naszych bohaterach, którzy jak lwy bronili naszego terytorium. Takie ich poczynania motywowały nas tylko do ćwiczeń w siłowni, rozwijania swojej masy mięśniowej bo każdy z nas chciał być taki jak oni. Zatargi między w/w dzielnicami zakończyły się na przełomie 1990/91r , kiedy miałem 18-19 lat. W tamtym czasie zaczęli opuszczać wiezienia pruszkowscy recydywiści powiązani z legendarną bandą Barabasza, mającą na koncie liczne kradzieże , napady, rozboje. Wszyscy mieszkańcy Pruszkowa bali się ich bo wiedzieli jakie rzeczy mają na sumieniu.
Banda (Barabasza) w latach 80 tych. napadała na ludzi i rabowała ich dorobki życia siejąc postrach wśród ludzi dobrze sytuowanych. W latach 90 tych amnestia dla skazanych , którą ogłosił ówczesny prezydent Lech W. pomogła im wcześniej opuścić zakłady karne.
Ulubionym miejscem spotkań w/w panów był plac z fontanną znajdujący się na przeciwko mojego bloku.Nie wzbudzali oni zaufania, większość z nich to „kawał chłopa”, mieli liczne fioletowe tatuaże, po kilkanaście szram i sznytów a na szyjach zwisały im złote łańcuchy. Ludzie omijali ich szerokim łukiem włącznie z policją w której panował chaos po przekształceniach z milicji. W towarzystwie w/w panów nie zabrakło liderów młodszego pokolenia Masy i Kiełbasy ale wiadomo wszystkim było że zajmowali oni niższa pozycję w tej ekipie. W Pruszkowie utworzyła się nowa formacja ,którą wszyscy nazywali mafią.
Sort: Trending