Obniżanie poczucia własnej wartości w szkołach.

in #polish7 years ago (edited)

Autorytarny system wychowawczy jest montowany nam już od wczesnego dzieciństwa w procesie edukacji. Charakteryzuje się silnymi reperkusjami w latach późniejszych, skutecznie niszczy poczucie własnej wartości, przestrzeni, pewność oraz wiarę w siebie. Wadami współczesnej edukacji są głównie silne przyzwyczajenia, których kurczowo się trzymamy odsuwając od siebie zmiany wywołujące lęk. Głównie pod wpływem presji społecznej tworzymy nowe nawyki i usilnie w nich trwamy pomimo rozwoju i sprzyjających warunków.

Metody edukacyjne, które niegdyś uważane były za skuteczne, dziś już w żaden sposób nie spełniają swojej roli. A stosowane są na ogromną skalę przez rzesze nauczycieli celem wdrożenia uczniom różnorodnej wiedzy, która często nie jest wcale użyteczna.
Ze swojego przykładu mogę nadmienić, iż tworzenie ucznia doskonałego z każdego przedmiotu, nawet tego najmniej lubianego, jest równoznaczne z tworzeniem ucznia nijakiego. Zazwyczaj takie jednostki nie mają pojęcia co chcą robić po zdanej maturze, zacierają się marzenia i cele. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ostatnią rzeczą, którą mogłabym wynieść ze szkoły to autonomiczność, niezależność myślenia czy chociażby asertywność. Niestety charakteryzowanie się na kogoś kim się nie jest, jest już nie tylko pożądane ale i wymagane. Do dziś pamiętam gdy tematem na lekcje było napisanie kilku słów odnośnie swojego autorytetu. I skrzywiony wyraz twarzy nauczycielki, gdy dowiedziała się, że czytam o sobie i dlaczego nie powinno się identyfikować z ŻADNYMI autorytetami, bez względu na to czy są dobre czy złe. Nie muszę chyba wspominać, że najwyższe noty w rankingu leciały za Jana Pawła II. Jedna dziewczyna powiedziała, że chciałaby choć w 1/10 mieć jego dobroć, po czym została wyśmiana przez ową nauczycielkę, która poprawiła ją, że "choć w jednej milionowej". Pomijając już fakt, że Jan Paweł II podporządkował interesom Watykanu cały kraj, co znacznie zaszkodziło Polsce, to to, w jaki sposób propagowane jest w szkołach nieposzanowanie godności i deptanie poczucia wartości, jest już nie do przyjęcia. Z badań wynika, iż nauczyciele coraz częściej postrzegani są jako najbardziej skostniała grupa zawodowa, najmniej reformowalna. Trudno się z tym nie zgodzić. Nauczyciele o niskiej samoocenie zazwyczaj są ludźmi nieszczęśliwymi i wzorzec przenoszony jest na uczniów. Tutaj głównym elementem jest brak kompetencji interpersonalnej. Jeżeli zdrowa samoocena jest umiejętnością radzenia sobie z wyzwaniami jakie stawia nam życie, to głównym z tych wyzwań jest interakcja międzyludzka odbierana jako skuteczna, efektywna i pozytywna przez obie strony. A dzieje się tak, że osoby nieudolne uczą tej nieudolności innych i schemat jest ciągle powielany.

Szkoła jest miejscem, które uczy dopasowywać się w szeregi jakiegoś anonimowego systemu, stworzonego przez anonimowych, nijakich ludzi i często określane jest jako: "świat", "społeczeństwo", "życie takie jakie jest". A to jakie jest życie już nie podlega dyskusji. Jeśli to kwestionujesz zostaje Ci przypięta łatka "trudnego ucznia".
Subiektywny system oceniania jest jedną z najbardziej nietrafionych praktyk stosowanych w placówkach edukacyjnych. Plasuje to podopiecznego w pozycji rywala wobec swoich rówieśników i stwarza sztuczną potrzebę rywalizacji. Także stosowanie metod, które nijak się maja do współczesnej wiedzy na temat pracy mózgu oraz sposobu w jaki gromadzi informacje. Każdy ma inny zasób umiejętności i absurdem jest uważanie, że ten sam system nauki u każdego przyniesie takie same, dobre rezultaty. Jak wiadomo ludzie uczą się na różne sposoby gdyż każdy z nas charakteryzuje się innym stylem poznawczym i najlepsza jest nauka dostosowana do indywidualnych potrzeb. Posłużę się tu przykładem Salomona Szereszewskiego, przeciętnej inteligencji dziennikarza, rosyjskiego pochodzenia, którego umysł był w stanie zapamiętać dziesięciokrotnie więcej niż umysł pospolitego zjadacza chleba, ponieważ Szereszewski angażował w proces zapamiętywania wszystkie swoje zmysły, widział kolor i czuł smak myśli a obrazy raz zapamiętane towarzyszyły mu do śmierci. Zapis dokonywał się od razu w pamięci długotrwałej. Korzystał on z metod systemu edukacji głównie po to by NIE zapamiętywać.

Jak już wspomniałam w poście: https://steemit.com/polish/@yoka/badz-soba-troche-o-bezwartosciowych-banalach następuje tutaj taśmowa produkcja osobowości, która spełnia wymogi rynkowe i gwarantuje zdobycie wysokiego szczebla w branży. Szkoły nie są zainteresowane wspieraniem i wzmacnianiem autonomii uczniów, wydobywaniem wolnych i twórczych myślicieli a tworzeniem "dobrych obywateli", konformistów, wspomaganiem stereotypów. I lwią część w owej produkcji odgrywa właśnie system edukacji, gdyż to tutaj swobodny rozwój intelektualny jednostki zostaje zblokowany. Uczeń musi się dostosować do aparatu dydaktycznego - nie odwrotnie. Tak rozumiany czynnik sukcesu życiowego, jako wysoki szczebel w hierarchii, jest określany jako wartość absolutna a pojęcie rozwoju inteligencji uległo tu znacznej deformacji. Następuje to kosztem spustoszenia emocjonalnego co prowadzi do różnego rodzaju zaburzeń.

Badania niezależnych naukowców pokazują jak duży wpływ na rozwój i wychowanie dziecka ma grupa rówieśnicza, do której przynależy. W tych warunkach socjalizacja wtórna przebiegająca w grupach rówieśniczych zamiast być źródłem zdrowego kwestionowania obrazu świata wyniesionego z domu staje się poprzez wywoływanie presji chorej rywalizacji kolejnym elementem pozbawiania się poczucia własnej wartości. Presja też, niekoniecznie musi służyć rywalizacji. Na studiach spotkałam się z zajęciami, gdzie główną aspiracją prowadzącego było pod przykrywką pracy i konfrontowania się z uczuciami, obnażanie emocjonalne, które jak wiadomo, zostawiane w taki sposób nie pełni żadnych funkcji terapeutycznych a wręcz przeciwnie. Poprzez stosowanie sugestywnych pytań oraz wykorzystując swój autorytet, wykładowca mobilizował grupę by wywoływała presję na osobie, która odmawia współpracy. Można to odnieść do eksperymentów P.Zimbardo i S.Milgrama. Choć kierunek studiów jaki obrałam upatruje jako wartościowy, łatwo odnaleźć i tutaj tak groteskowe elementy jak chociażby ten przedstawiony powyżej.

Proces takiego programowania, z którym spotykamy się na codzień w dzisiejszej rzeczywistości, jest podobny do sposobu kontrolowania umysłu opracowanego przy projekcie MK-Ultra. Został on ujawniony przez dziennikarzy New York Times'a w 1974 roku w Stanach Zjednoczonych jako eksperyment CIA. Nie jest to sposób, co prawda, tak intensywny ale opiera się na tych samych założeniach wymuszania posłuszeństwa poprzez traumatyzowanie jednostek i odzieranie z poczucia godności.

Alternatywą tutaj mogłoby być zastosowanie systemu szkół Summerhill wprowadzonego przez A.S. Neilla w Wielkiej Brytanii. W Polsce niestety w latach 90-tych projekt ten był przeprowadzony źle co skutkowało powstaniem wielu mitów wokół tematu oraz wprowadzeniem w projekt reguł demokratycznych szkół. Czyli w skrócie, kolejna nakładka, mająca na celu dążenie do tych samych rezultatów.

Sort:  

No tak średnio bym powiedział tak średnio. Zrobię małą analizę tego tekstu bo akurat myślę inaczej i może dojdziemy do jakiegoś kompromisu.

  1. "Ze swojego przykładu mogę nadmienić, iż tworzenie ucznia doskonałego(...)Zazwyczaj takie jednostki nie mają pojęcia co chcą robić po zdanej maturze"- szkołę skończyłem już ponad 6 lat temu jakoś od gimanazjum już są kierunki profilowe w liceum to jest ich już całą masa, nikt nie wymaga być mistrzem ze wszystkiego baaa- nawet programy zajęciowe nie pasujące do profilu w szkołach są ograniczane lub kończone wcześniej w toku edukacji.
  2. "Nauczyciele o niskiej samoocenie zazwyczaj są ludźmi nieszczęśliwymi i wzorzec przenoszony jest na uczniów. Tutaj głównym elementem jest brak kompetencji interpersonalnej."- dlaczego zakładasz, że nauczyciele to z góry ludzie niezadowoleni z swojego życia i to z problemami? Grupa zawodowa jak każda inna sam spotkałem i nie najlepszych jak i tych którym zawdzięczam bardzo wiele i z przyjemnością ich wspominam.
  3. "Szkoła jest miejscem, które uczy dopasowywać się w szeregi jakiegoś anonimowego systemu, stworzonego przez anonimowych"- szkoła to miejsce, które w życiu uczy nas PODSTAW i tylko tylko tego, poza szkoła jest mnóstwo czasu i możesz realizować się jak tylko chcesz, musi być anonimowa bo gdyby była tylko stworzona tylko dla jednej osoby reszta byłaby pokrzywdzona.
  4. "Subiektywny system oceniania"- matura gdzie nawet język polski ma klucz dla sprawdzającego to subiektywizm? testy po każdym etapie edukacji to właśnie ujednolicanie najbardziej jak się da, a to że ma się 2 od "głupiej baby z przyry"nic dzieki temu nie znaczy.
  5. "Każdy ma inny zasób umiejętności i absurdem jest uważanie, że ten sam system nauki u każdego przyniesie takie same, "dobre" rezultaty."- oczywiście, że nie ale obwinianie systemu o niepowodzenia gorszych uczniów to też nie dobry pomysł. Jest to uwielbiane przez dzisiejszych rodziców i uczniów spychanie odpowiedzialności. Zawsze ciekawi mnie dlaczego wszyscy "special snowflake" nie rzucili szkoły po gimnazjum?
  6. "I lwią część w owej produkcji odgrywa właśnie system edukacji, gdyż to tutaj swobodny rozwój intelektualny jednostki zostaje zblokowany."- właśnie system edukacji ten rozwój zapewnia a to że stykamy się też z negatywnymi bodźcami uczy nas samodzielności. Dziecko wypuszczone z idealnego środowiska w którym do 18 roku życia widziało tylko to w czym jest dobre a nie uświadamiało sobie swoich wad to przepis na tragedie.
    Bardzo się rozpisałem więc tu będzie kropka. Liczę, na odpowiedź, która pokaże mi, że się jednak mylę! :D
  1. I jak, to, że Ty skończyłeś edukację 6 lat temu i miałeś jak miałeś ma wpływ na tych, którzy tak nie mieli? Bo nie widzę związku...? Tekst jest o tych właśnie, którzy tak nie mieli. I którzy przede wszystkim zauważyli to ile szkód im to niosło.
  2. "dlaczego zakładasz, że nauczyciele to z góry ludzie niezadowoleni z swojego życia i to z problemami?" pisałam o nauczycielach o niskim poczuciu własnej wartości.
  3. Anonimowość w tym kontekście nie znaczyła spersonalizowania wszystkiego do jednej osoby jak to ująłeś :)
  4. Szymborska nie zdała matury ze swoich tekstów. Nie dlatego, że była "tępa" a dlatego, że "tępi" ludzie nie trafnie zinterpretowali jej tekst. I to się dzieje w większości szkół. Klucz jest subiektywny.
  5. Nie dobry pomysł - to Twoje zdanie. Dobry system potrafi wyciągnąć maksymalny potencjał z każdego. O czym pisałam przy temacie szkół Summerhill jako alternatywie. Można o tym doczytać i uzupełnić informacje jak zajęcia w takich szkołach były prowadzone.
  6. Edukacja tak, zapewnia rozwój, ale czynienie tego w obecnym systemie jest przeciw skuteczne. Druga część wypowiedzi jest nie na temat, ale piszę o tym tutaj: https://steemit.com/polish/@yoka/chce-uciec-przed-lekiem-o-mechanizmach-obronnych-ego

Nie zrozum mnie źle. Nie uważam, że zupełnie nie masz racji po prostu za mocno generalizujesz i podajesz przykłady zbyt skrajne, to zamyka pole do realnego spojrzenia na problem systemu edukacji bez czynnika emocjonalnego. Tak szczerze czym jest jeden źle napisany klucz do tekstu Szymborskiej o którym słyszymy od kilku lat do tysięcy dobrych pytań układanych co rocznie przez egzaminatorów. Pozwalają one co roku wielu uczniom dostać się na wymarzone studia, a pisanie tak jednostronnego tekstu daje poczucie, że każdy kto ma dobre stopnie to jakiś "zmanipulowane głupek" nieprzystosowany do życia. Ja tak nie uważam, system nie jest idealny moim zdaniem najbardziej brakuje zaplecza sportowego i artystycznego w formie kółek i zmiany w programie nauczania historii i pewnie jeszcze kilku innych sfer edukacji. Inaczej mówiąc jak zawodnik potknie się podczas biegu na 100m na jakiejś nierówności, to trzeba ją zmienić a nie zmieniać zasady dyscypliny sportowej :D Dzięki za odpowiedź

nie trafnie

i

Nie dobry

W powyższych przypadkach 'Nie' z przymiotnikami piszemy łącznie.

:-P.

Oo, dzięki wielkie. Jak nie zapomnę to poprawię. Jak coś jeszcze zauważysz - daj znać.

Loading...

Interesujący tekst!
Sam mam podobne spostrzeżenie dotyczące szkół i systemu edukacji co Ty. Do dziś pamiętam jak w czasach technikum, po oddaniu przez nauczycielkę sprawdzonych wypracowań zauważyłem u siebie napisany czerwonym długopisem komentarz: "Własne przemyślenia nie będą punktowane na maturze". Trzeba było się skupić tylko na analizie tekstu, a ja dodałem coś od siebie. A to już nie mieściło się w programowe ramy :D

I to nie wina nauczycielki, bo to nie ona mnie ograniczała. Ona po prostu miała za zadanie przygotować uczniów najlepiej do matury. Czyli nauczyć wszystkich myśleć takimi samymi schematami... Na szczęście dodatkowa aktywność w postaci tworzenia szkolnej gazetki pozwalała mi i kolegom wychodzić poza schematy.

Dobrze, że miałeś taką możliwość jak gazetka szkolna, która pozwalała Ci na więcej kreatywności i wtedy tak rozumiałeś przekaz nauczycielki, ponieważ własne przemyślenia nie są punktowane na maturze ale są punktowane w życiu. A tego niestety będąc w szkole nie jesteśmy w stanie trenować.

świetny post! dlatego jestem przeciwna publicznym szkołom.

Dzięki ;)

Congratulations! This post has been awarded a 100% upvote by @sweepstake! This post was selected from among all recent posts as the winner of lottery #117, which had no valid entrants. You can win again by entering in @sweepstake's regular lottery! To nominate a post for the regular lottery, just send 0.1 SBD or STEEM to @sweepstake, and include the url of the post you would like to nominate as a memo. Good luck!

jeśli chodzi o sprawę relacji ucznia i nauczyciela nie popadałbym w paranoje spiskowe, że nauczyciele "programują" swoich uczniów by byli łatwi w kontroli raczej to jest efekt uboczny możnaby spekulować że duża część nauczycieli do dewiańci, którzy pragną kontroli nad jednostką by zaposkoić swoje potrzeby władzy lecz nie można szufladkować wszystkich. z racji że róznimy sie pokoleniami zapewnie cię że sytuacja się trochę odwróciłą bo teraz nauczyciele są częściej tyranizowani przez uczniów spowodowane jest to zapewne opinią nt. "starych" nauczycieli
teraz jakakolwiek kara dla ucznia powyżej wpisania mu uwagi czy wezwania rodziców jest surowo nietolerowana materiał jak najbardziej na + logika zasad psychologii jest jasna i zgodna chociaż porownywanie do mkultra to lekka fantazja :D pozdrawiam

Ależ oczywiście, że jest podobny do Mk-ultra, dlatego, że kluczem do programowania mk-ultra było maksymalne obniżenie poczucia własnej wartości i wykonywanie poleceń bez najmniejszego ich kwestionowania. To, że metody w programie Mk-ultra były bardzo skrajne wynika z tego, że był to tajny projekt wojskowy i nie było nad nim nadzoru cywilnego. Sama idea jednak była podobna i nie jest to fantazja. Jest to problem systemowy dlatego, że nawet kreatywni nauczyciele są zmuszani do określonego prowadzenia zajęć, realizowania określonego programu. Tym samym szkoła jest instytucją ściśle hierarchiczną i tą hierarchię wymusza. Oczywiście są przypadki, że do zawodu nauczyciela trafiają ludzie, którzy zupełnie nie radzą sobie z presją - jeśli trafią na "zbuntowaną młodzież" to zostaną w jakiś sposób upokorzeni ale dalej upokorzenie takiego nauczyciela nie zbuduje poczucia wartości i zdrowych postaw u ucznia.