Cześć , będąc na mszy świętej w boże narodzenie, zacząłem rozmyślać o tym jakie będzie życie po śmierci, po dłuższym rozmyślaniu doszedłem do wniosku że najgorszą rzeczą będzie śmierć fizyczna naszego organizmu w którym ciało umrze.
Lecz mam dla was dobrą wiadomość , jeżeli po śmierci dobrzy ludzie trafiają do nieba to w porządku, ale bardziej realną teorią wydaje mi się nicość tak jak przed naszymi narodzinami, ludzie chodzili po tej ziemi a nas na świecie nie było jeszcze, jakoś nie narzekam na to co się działo przed urodzeniem. może jednak coś było a my o tym nie pamiętamy. Jeżeli tak , to podobne może być po śmierci.
To jest odwiecznie ciekawy temat. Jest na ten temat tyle rzeczy w necie, że niczego nowego nie napiszę, ale muszę powiedzieć że jako ateista i racjonalista, nie wierzę żeby cokolwiek było po śmierci. Powstałeś, żyłeś, umarłeś, i tak nic się nie zmieni.
też bardziej wieże że nic po śmierci nie będzie
Co Wy tacy pesymiści? Sam jestem ateistą, ale pamiętajcie, że jesteśmy w malutniej-maluteńkiej mniejszość wśród oceanu religii. Jest szansa, że się mylimy, głowa do góry ;)
A co powiesz na nieśmiertelność, przecież jest szansa że kiedyś ludzie osiągną to. Może jeszcze za naszego życia, już teraz można się zamrozić całe ciało, lub sam mózg.
A może już jesteśmy tylko nie pamiętamy swoich poprzednich wcieleń :P
Ja wolę wierzyć w to, że przed naszymi urodzinami coś było, ale tego nie pamiętamy. W filmie "Mr. Nobody" zostało to wyjaśnione w sposób może i naiwny, ale bardzo ładny. I ja się bardziej tego trzymam. A co będzie po śmierci? Zobaczymy :) Może każdy dostanie to w co wierzy?