Melduję się na posterunku. Witam was dziś pogadamy sobie trochę o wolności. Czemu jest ona tak niezrozumiałym dla wielu tematem oraz o tym czym jest paradoks wolności. Zaczynamy zatem wpis, który poukłada wam trochę w głowach jeśli chodzi o temat będący wszystkim tak bliski oraz stanowiący języczek uwagi, w chwili gdy ów wolność jest zagrożona, a nawet wtedy gdy nie jest. Nie twierdzę, że ludzie nie wiedzą czym jest wolność twierdzę jedynie, że Ci, których dane mi było spotkać na swojej drodze tego nie wiedzieli.
Teraz czas na trochę psychologicznej i filozoficznej gadaniny.
Mamy dwie klasyfikacje wolości:
- odnoszącą się do jednostki (osobista) - wolność od i do (tzw. pozytywna i negatywna),
- odnoszącą się do zakresu - wolność ekonomiczna.
Pierwsza to niejako sposób na ogarnięcie tematu pod kontem idealnego balansu pomiędzy wolnością, a jej brakiem. Musimy bowiem odebrać sobie wolność by otrzymać wolność! Czemu? zapytacie. Odpowiedź jest bardzo prosta i zawiera się w jednym prostym zdaniu „By mieć wolność do wydawania pieniędzy musze pozbawić się wolności od pracy”. Fakt praca nie jest przyjemna oraz nawet jak jest naszą pasją to i tak prędzej czy później przestaje nią być gdyż w momencie gdy robimy coś dla pieniędzy, a nie dla siebie to można odliczać czas, w którym to co było naszym hobby staje się przykrym obowiązkiem, który ma za zadanie sprawić byśmy nie zdechli z głodu i było nam ciepło oraz nie kapało nam na głowę. Fakt jest to przykre nie mniej jednak sprowadzenie tej pierwszej definicji do takiej analogii jest konieczne by zrozumieć to czym podzielę się z wami za chwilę.
Słuchajcie moje słoneczka praca jest tym co czyni nas wolnymi (wiem to sformułowanie źle się kojarzy ale te skurwysyny miały racje). Pytanie pozostaje tylko jedno czy nasza praca, to co robimy na co dzień ma jakakolwiek wartość poza monetarną? W wielu przypadkach owszem gdy np. coś wytwarzamy to nasza praca ma odzwierciedlenie w tym co wytworzymy. By mieć możliwość raczenia swojego podniebienia wódką i zakąską, a potrafiąc wytworzyć jedynie wódkę musimy odebrać sobie owoc naszej pracy by wymienić się nim z osobą, która potrafi wytworzyć zakąskę. Wówczas mówimy o idealnym bartelu, który korzystny jest dla obu stron w prawie równym wymiarze (nie oszukujmy się zawsze ktoś musi stracić by inny mógł zyskać) zabieramy zatem innym wolność (przynajmniej jakąś część) by sami się nią raczyć.
Bogaty/a biznesmen/woomen, który/a dorobił/a się swojego bogactwa jest przykładem wolności pozytywnej gdyż zgromadzone bogactwo pozwala mu/jej na realizowanie siebie czyli wolność do wszystkiego czego pragnie (nie wchodźmy tu w kwestie etyczne i prawne to tylko taki przykład). Jako, że nie zabiera innym wolności tylko zabrał ją samemu sobie. Bezrobotny jest zaś przykładem wolności negatywnej gdyż ma wolność od pracy zatem ma masę wolnego czasu i fakt ale państwo wówczas odbiera innym wolność by ten bezrobotny nie zdechł z głodu (zasiłek i inne takie).
Druga sprowadza się do wolności ekonomicznej, w której państwo pomimo tego, że zniewala swoich obywateli (zabiera im wolność osobistą) to i tak się bogaci (dziki kapitalizm). W połączeniu z wolnością osobistą tworzy przepis na szczęśliwe i bogate społeczeństwo (przynajmniej tak wynika z moich obserwacji co nie oznacza, że są one słuszne).
W parze z wolnością idzie odpowiedzialność. Gdy zabieramy komuś wolność w jakimkolwiek stopniu bierzemy za niego odpowiedzialność wprost proporcjonalną do stopnia odebranej wolności przy jednoczesnym zaznaczeniu, że winę za czyny osoby, której odebraliśmy wolność ponosi właśnie ta osoba. Wiem to brzmi zawile więc wytłumaczę to na prostym przykładzie. Gdy zabierzesz swojej drugiej połówce wolność do decydowania o sobie w danej kwestii (np. zabronisz jej wychodzenia z domu z jej/jego przyjaciółmi bo jesteś zazdrosny) to wówczas gdy jej/jemu odwali z braku tej konkretnej wolności i przykładowo zrobi komuś lub sobie krzywdę to fakt on/ona jest winna tej krzywdy ale to ty jesteś odpowiedzialny za taki stan rzeczy. Można teraz krzyczeć, że jest to nie sprawiedliwe nie mniej jednak świat nie jest sprawiedliwy, gdyż winnym czynu skrzywdzenia kogoś (w akcie desperacji) jest ten, który dopuścił się czynu zabronionego, a ten który doprowadził daną osobę do takiego czynu jest za to odpowiedzialny (zostanie pociągnięty do odpowiedzialności).
W temacie wolności również warto wspomnieć, że jest cos takiego jak wolność wewnętrzna i zewnętrzna. Pierwsza polega na tym, że nie zamykamy się na świat i otoczenie potrafimy przyznać się do błędu, uczymy się na nich nie narzucając sobie jakiś wymagań jakie stawia nam otoczenie. Pamiętamy jednak, że trzeba zastanowić się czy oraz jakie konsekwencje będzie miła nasza decyzja nie tylko dla nas ale i dla otoczenia. Nasuwa się wówczas pytanie czy te wszystkie nakazy i zakazy przypadkiem nie „wyszły z obiegu”? Postawa nonkonformistyczna jest swego rodzaju wyjaśnieniem czym jest wolność wewnętrzna. Co z tego, że masz wolność zewnętrzną skoro sam sobie zakładasz w kajdany. Wolność zewnętrzna sprowadza się do tego ile "damy sobie" (czasem nie mamy wyboru) narzucić różnych zasad funkcjonowania w danym systemie czy też konstrukcje społecznym. Moim zdaniem odpowiedzą na to pytanie nie jest łatwa gdyż ucisk zewnętrzny powoduje, że często rozmywa się odpowiedzialność jednostek za popełnione czyny czasem nawet barbarzyńskie.
Rodzi się wówczas postawa ofiary sprowadza się ona do tego, że obarcza się odpowiedzialnością za jakieś czyny daną osobę (np. siebie przez co użalamy się nad sobą zamiast wziąć sprawy w swoje ręce lub kimś innym wówczas pogłębiamy w nim/niej stan beznadziei w jakiej się znajduje) lub grupę osób (wroga) dzięki czemu czyny nieetyczne oraz niemoralne wglądem tej „antagonistycznie” nastawionej do nas społeczności legitymizują się w naszych umysłach. Jest to bardzo niebezpieczne więc uczulam byście się na tym przyłapywali bo piekielnie prosto wówczas manipuluje się nawet wielkimi masami ludzkimi odbierając wolność jednym by dać ją innym (np. władzy).
Dziel i rządź oraz prawie wszystkie rządy w historii ludzkości opierały się na trójcy ofiara, wróg, wyzwoliciel. Wyzwolimy was od wroga, dzięki nam nie będziecie już ofiarami ale oddajcie nam jakaś część waszej wolności byśmy mogli w waszym „interesie” działać. Ta stara jak świat niebezpieczna narracja jest niejako odpowiedzią na pytanie dla czego władza jest w stanie posunąć się do wszystkiego przy aplauzie gawiedzi wdrażając w ten sposób totalitarny porządek w danym kraju lub terytorium sprowadzając dany naród lub grupę ludzi w niedole. Pewien bardzo mądry człowiek powiedział kiedyś…
Możesz utrzymywać wszystkich w niedoli ale jeśli chcesz przetestować kogoś charakter daj mu władze. Abraham Lincoln.
Problem w tym, że my wszyscy mamy wolność do sprawowania władzy ale boimy się odpowiedzialności za wpływ jaki mamy na innych i na siebie więc nie reagujemy nawet jak widzimy, że komuś lub nam dzieje się krzywda. Zdradzę wam pewien sekret jeśli udzielacie komukolwiek jakichkolwiek rad to pamiętajcie zasadę „walk the talk” Nikt bowiem nie posłucha się kogoś jak żyć zdrowo jeśli owy jegomość na zdrowego nie wygląda no chyba, że ma kitel to wszytko zmienia (grubszy temat na inny wpis). Otóż masz prawo dopytywać masz wolność w dzieleniu się swoimi przemyśleniami oraz informacjami, a może przede wszystkim możesz choć w części myśleć samodzielnie (w 100% się nie da przykro mi) i brać pełną odpowiedzialność za swoje czyny co sprawi, że będziesz wolny. Możesz być wolny ale to jest trudne przez co wiele osób przed wolnością ucieka. Wolność to by każdy chciał ale odpowiedzialności to raczej nie.
Paradoksem wolności jest to, że ludzie niechętnie uczą się nowych rzeczy (to zabiera im ich wolność) i żeby wytłumaczyć im co to jest wolność musimy im ją najpierw zabrać by im wszystkie powyższe kwestie zapadły w pamięci (przecież przez ten czas mogli by się opierdalać chociażby, dlaczego zatem zabieramy im te możliwość). Druga sprawa jest taka, że ludzie wolnościowi nie biorą pod uwagę faktu, że jakaś cześć społeczeństwa po prostu chce być "zniewolona" z wyboru. Nie możemy komuś zabronić bycia „niewolnikiem” bo wówczas zabieramy mu jego wolność do bycia nim.
Pamiętajcie WOLNOŚCI NIE DOSTAJE SIĘ ZA DARMO O WOLNOŚĆ SIĘ WALCZY!
Pamiętajcie o feedback'u. Odmeldowuję się do następnego wpisu.
All rights reserved by @veroniq 2020
Choć moje stare i nieco zardzewiałe zwoje odmawiają współpracy ze skomplikowanymi przez Ciebie definicjami, to generalnie się zgadzam. Szczególnie ze stwierdzeniem cyt. "Druga sprawa jest taka, że ludzie wolnościowi nie biorą pod uwagę faktu, że jakaś cześć społeczeństwa po prostu chce być "zniewolona" z wyboru. To jest złota myśl, która się kojarzy z papugą, która poza swoją klatką nie przeżyje. Kłania się tu pojęcie strefy komfortu (za cenę wolności oczywiście). Jej opuszczenie zobowiązuje do walki o przeżycie, czyli walki o wolność. Ludzie wolą głośno pierdzielić i domagać się wolności, ale tak naprawdę o nią nie walczą. Niektórzy jednak zdobywają się na odwagę i rezygnują z pewnych dogodności by zdobywać wolność indywidualnego wyboru. Emeryci niektórzy zbierają się w grupy i wyjeżdżają do Goa, by życie w pseudo komunie. Osobiście trafiłem w południowej Turcji na kolonię byłych hipisów, którzy pozbyli się swoich mieszkań by żyć sobie w międzynarodowej komunie. Tu emeryt, tu sezonowy pracownik zmywaka w Londynie itp. Kwartał na zmywaku, reszta na słońcu. W indyjskich Bollywoodach można dorabiać na wyłapywanych rolach jako drugoplanowy statysta (biała karnacja jest tam w cenie) a w Wietnamie i Tajlandii uczyć angielskiego. Można? Można jak widać, bo wielu zdobywa się na odwagę wyjścia z klatki..
mi najbardziej opasuje tekst "twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność innej osoby"
Nie zgodzę się z Tobą bo wszyscy mamy na siebie wzajemnie wpływ i każdy z nas odbiera sobie sam wolność oraz innym nawet dobrowolnie więc zdanie twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność innej osoby nie ma sensu bo gdyby miało to nikt by nie miał wolności do samostanowienia chociażby. Wolność idzie w parze z odpowiedzialnością za siebie i innych. Problem w tym, że nikt nie chce tej odpowiedzialności brać na siebie. Kluczem jest tu znalezienie odpowiedniego balansu pomiędzy wolnością, a jej brakiem. Wolność nie jest czarno biała ma wiele odcieni szarości oraz różnych innych kolorów. Sprowadzanie jej do skrajności nie jest moim zdaniem rozsądne gdyż prowadzi do antagonizmów, których jako społeczeństwo nie chcemy.
Po prostu nie zgłębiłeś sensu tego zdania ;) i niepotrzebnie komplikujesz. zdanie jest bardzo proste w realizacji więc na przykładach:
Wolność alkoholika do zapicia się na śmierć tak. wynoszenie z domu na alkohol już nie bo narusza to wolność dysponowania domowników do wspólnego majątku.
Wolność do zarażenia się korona wirusem tak. pod warunkiem że pacjent będzie przebywał całą chorobę w swojej pustelni. bo inaczej naraża innych na zarażenie co jest wkroczeniem w ich wolność do nie bycia zarażonym przez idiotę.
Wolność do usunięcia macicy tak bo jest "twoja". wolność dla zabicia dziecka nie bo to inna osoba.
I tak dalej.
Jak wcześniej zostało wspomniane nic nie jest czarno białe. Moim zdaniem jeśli odbierasz komuś wolność niedobrowolnie to wówczas jak na przykładzie wspomnianego przez Ciebie powyżej alkoholika to własnie on będzie odpowiedzialny za pogorszenie się dobrostanu rodziny. Co gorsza jeśli ty widząc coś takiego nie bedziesz reagował to Ty również jesteś za taki stan rzeczy odpowiedzialny.
Z zarażeniem się koronawirusem jest analogicznie osoby, które dobrowolnie się nim zarażają biorą odpowiedzialność za siebie oraz otoczenie, które może na tym ucierpieć. Tak swoją drogą w temacie zastawiam się grubo czy ta epidemia zmutowanej grypy, którą mielismy jakoś grudzień/styczeń, która nawet mnie położyła (choć mam silny organizm i nie choruje) to czy przypadkiem nie był ten koronawirus bo pieruńsko szybko moje otoczenie również zachorowało, a objawy i wszytko o czym mówią w mediach no wypisz wymaluj do tego co się ze mną działo wówczas. Ciekawe ile osób w naszym kraju już miało tego koronawirusa ale o tym nie wie przydało by się sprawdzić czy mamy przeciwciała w organiźmie na ten szczep wirusa. Ciekawe czy taki test powstanie bo jak dotychczas z mojego stanu wiedzy wynika, że ten którym dysponujemy (czy mamy wirusa czy nie) obecnie jest wątpliwej jakości (zachęcam do zgłębiania wiedzy na ten temat)(ogólnie musze jeszcze raz poruszyć ten temat gdyż mam nowe przemyślenia).
Kolejną kwestią jest poruszona przez Ciebie aborcja jeśli zakazujesz komuś jej popełnienia to bierzesz odpowiedzialność za to i pomagasz kobiecie np. w utrzymaniu dziecka. Jeśli powiesz jej rób co chcesz to jest moje zdanie na ten temat możesz się go posłuchać albo i nie decyzja należy do Ciebie to wówczas cała odpowiedzialność za tą decyzje spoczywa na tej konkretnej kobiecie. To wówczas ona jest odpowiedzialna za "usunięcie" dziecka/embrionu/płodu niezależnie od tego jak definiujemy stadium rozwoju istoty jaką ma w brzuchu lub donoszenie ciąży. To jest właśnie wypomniana w moim wpisie sprawczość oraz w komentarzu wpływ nasz na otoczenie. Zakazem niczego nie zdziałasz sprawisz jedynie, że ów kobieta będzie ofiarą Twojego widzimisię niezależnie czy wyjdzie jej to na dobre czy złe.
no nie rozumiesz dalej.
Przykład alkoholika mówi że ma prawo pić ale nie ma prawa okradać rodziny wyraźnie to napisałem. nie rozumiem twojej nadinterpretacji.
Przykładu z korona wirusem też widzę nie zrozumiałeś... w podanym prze zemnie przykładzie nie ma opcji na zarażenie innej osoby.
Co do dalszej części to nie wiem ale raczej nie ponieważ to dziadostwo jest bardzo zaraźliwe i nie dało by się tak długo ukrywać przypadków po prostu już były by chore setki tyś. a wyjątkowo silne mutacje grypy moim zdaniem mogą powstawać zupełnie przypadkowo i tak samo szybko znikać. ja w zasadzie nie choruję nigdy na grypę ale kilka lat temu byliśmy z żoną chorzy i to bardzo ciężko, objawy też pasowały do korony, ale nikogo nie zaraziliśmy. i kilka lat temu to nie mogła być korona.
Co do aborcji jest to morderstwo (życie jest najwyższą wartością) więc normalne, że nie wolno popełniać morderstw. no a jeśli wolno mordować dzieci to może żydów też czy chorych psychicznie? to może wolno też mordować ludzi w sile wieku?
Dobrze podstawię Twoje słowa do innej sytuacji... załóżmy że dyskutujemy czy żyd ma prawo do życia? ja twierdzę że ma, że nie wolno go zabić.
-"Zakazem niczego nie zdziałasz sprawisz jedynie, że żyd będzie ofiarą Twojego widzimisię niezależnie czy wyjdzie Mu to na dobre czy złe"
Widzisz już jak brutalnie się zrobiło?
Nie zgodzę się z moją nadinterpretacją po prostu przedstawiony został mój punkt widzenia, na owe sytuacje z perspektywy czysto wolnościowej nic więcej. Nigdzie nie zostało napisane czy się z Tobą zgadzam czy nie.
Rozmawiamy z punktu widzenia wolności, a nie moralności czy też prawa. Zarówno nie potępiam nikogo za jego wybory życiowe co najwyżej nie zgadzam się z nimi i staram się wpływać na jednostki wokół mnie by niepopełniany czynów posiadających często długofalowo oraz/lub krótkofalowo opłakane skutki (w moim mniemaniu). W sytuacjach gdy dany wybór życiowy jest niebezpieczny to działam po prostu. Porównywanie aborcji do eugeniki lub eutanazji nie jest rozsądne zważywszy, na to iż wcześniej antagonizmy dochodzą do głosu. Świat nie jest czarno biały więc nie pogłębiajmy podziałów społecznych. Aborcja może przynieść pozytywne jak i negatywne skutki jest tylko narzędziem jak wszytko co nas otacza. Mam do niej neutralny stosunek oraz podchodzę do tematu w sposób najmniej emocjonalny jak się tylko da bo wiem, że emocje nie pomigają w stworzeniu kompleksowych rozwiązań. Zamiast usiąść i przedyskutować temat aborcji ludzie obrzucają się błotem w stylu "ty morderco" "ty zaściankowcu" itp. Jeśli przykładowo nie chcesz by popełniano aborcje to stwórz system dzięki, któremu masa kobiet poczuje się bezpieczna, będzie czuła oparcie, a może przede wszystkim spraw by bardziej "opłacało" się urodzić zamiast dokonywać aborcji nie zbierając tym samym wonności do jej popełnienia. Zakazem niczego nie wskórasz.
"Zakazem niczego nie zdziałasz sprawisz jedynie, że żyd będzie ofiarą Twojego widzimisię niezależnie czy wyjdzie Mu to na dobre czy złe" Mocne i brutalne fajnie, że na to wpadłeś. Przyznam szerze, że mi to nawet przez myśl nie przeszło. Świat jest brutalny jedyne co możemy zrobić by był mniej brutalny to działać biorąc na siebie pełną odpowiedzialność za swoje czyny i słowa. W zdaniu przytoczonym przez Ciebie, w którym została zmieniona moja wypowiedź zawiera się jedynie absurd jakim są zakazy nic więcej. Dziękuję, że na to wpadłeś będzie mi w przyszłości łatwiej tłumaczyć zagrożenie jakie stanowią zakazy oraz jakie mogą mieć opłakane skutki.