Oto czwarty dzień KALENDARZA ADWENTOWEGO
Dzień 0,1,2,3
właśnie się zakończył przed nami kolejne wyzwanie.
grafika by @pibyk
DZIEŃ 4
Zróbmy sobie dzisiaj dzień narzekania. Ponarzekajmy trochę ;) Jakie były Twoje najgorsze Swięta...?
Kalendarz adwentowy będzie publikowany codziennie. Dzisiejsze wyzwanie zostanie zamknięte po opublikowaniu posta dnia jutrzejszego.
Nagrody zasilą konta zwycięzców.
Pozostaw swoją odpowiedz w komentarzu poniżej - wynagrodzone zostaną posty z największą ilością głosów
Nie zapomnij polubić odpowiedzi, która według Ciebie jest najlepsza.
Pamiętajcie, że w konkursie wezmą udział tylko bezpośrednie komentarze do postu, a nie odpowiedzi do komentarzy.
Za zabawę - BARDZO DZIĘKUJĘ. "MBS" Jesteście niesamowici!
Zwycięzcy Steem Kalendarza Dzień 2:
GRATULACJE! Nagrody gwarantowane zostały przelane.
KISSMAS!
Najgorszych nie miałem, ale najsmutniejsze były Święta w 1998 roku, kiedy to 10 dni przed Wigilią (14 grudnia) zmarł mój dziadek na raka trzustki. Był cyukrzykiem i brał insulinę. Trzy miesiące i go nie było, a w sierpniu jeszcze normalnie chodził i był postawnym chłopem. Najgorsze były dni przed jego śmiercią, bo wył z bólu i prosił by go dobić. Widziałem go w ostatnim stadium choroby, została sama skóra i kości, a ważył on ponad 100 kg. Po tym zdarzeniu babcia dostała wylewu i na długie 10 lat została przykuta do łóżka.
10 lat temu 22 grudnia zmarł mój dziadek. Ciała nie można było trzymać przez Święta w kostnicy ani domu pogrzebowym dlatego trzeba było wyprawić pogrzeb w Wigilię. Zamiast pasterki był pogrzeb a zamiast kolacji wigilijnej stypa. Nikt nie miał oczywiście głowy do prezentów. Pierwszy i drugi dzień Świąt do najweselszych więc nie należały.
Moje najgorsze święta to były pierwsze święta bez matki. Pomimo tego, ze buzowała we mnie na nią złość jakiej świat nie widział, a nienawiść jak lawa rozlewała mi się po całym ciele były to naprawdę najtrudniejsze święta ever. Brakowało mi wszystkiego. Ciast, bo to ona potrafiła w domu piec, a te nie spod jej ręki to przecież to nie to samo. Jej wnerwionego głosu, że znowu coś wyżeram i wybuchu śmiechu po moim tłumaczeniu, że przecież to tradycja rodzinna. Brakowało mi tego, że po prostu byliśmy wszyscy razem, a ja jako młoda gówniara jeszcze się wtedy łudziłam, że jesteśmy i zawsze będziemy rodziną. Ojciec stawał na głowie, żebyśmy z bratem mieli najlepsze święta w gronie rodzinnym, ale takiej wyrwy w sercu nie załata nikt, samo musi się zagoić. I nawet mój ukochany bigos jakoś lipnie w tamtym roku smakował. Wszystko było złe. I najgorszy był późny wieczór / noc, kiedy mój nieposkromiony gniew został zastąpiony przez zwykłą dziecięcą rozpacz, która doprowadziła mnie do mega długiego płaczu. Tak, to były najgorsze święta. Tegoroczne czuję, że lepsze nie będą, ale wciąż nieporównywalne prawdopodobnie z tamtymi.
W sumie ja nigdy nie mialem fajnych świat, więc wszystkie były do kitu. Od kilku lat ich nie obchodze a wieczorem z przyjaciółmi chodzimy się napić pod pretekstem pójścia na pasterke :) święta zawsze kojarzyły mi się z krzykiem i stresem, nigdy nie było fajnie. Jak dorosłem, to już jest fajnie bo nie ma świat, są 3dni wolnego, które można spędzić w fajniejszy sposób.