Pewien duchowy nauczyciel powiedział kiedyś, że życie niema żadnego znaczenia. Naturalnie takie stwierdzenie potrafi wywołać odruch pewnego sprzeciwu. Jak to niema znaczenia?
Ano niema… u podstawy.
Człowiek zwykł myśleć przeciwieństwami. Aby postrzegać światło, musimy wcześniej mieć również pojęcie ciemności. Aby postrzegać ciemność, musimy wiedzieć, co to jest światło.
Z tego też powodu nauczyliśmy się przywoływać przeciwstawne znaczenia niemal za każdym razem, kiedy dociera do nas jakaś informacja.
W ten sposób, jeśli potwierdzamy jedno, to wydaje się, że automatycznie musimy przeczyć odwrotności tego twierdzenia.
Nazwałbym to Efektem Robota.
Od kiedy ludzkość zatraciła harmonię pomiędzy logiczną i abstrakcyjną częścią swojego umysłu, skoncentrowawszy się na logice, zaczęliśmy szukać coraz to większych uproszczeń.
Ostatecznie logika przecież oczekuje prostych jasnych odpowiedzi.
Tak lub Nie. Coś działa w określony sposób, a w określony sposób nie działa.
Koncentrując się na postrzeganiu z poziomu logicznego umysłu szukamy owych uproszczeń, a z czasem stają się one nawykiem myślenia i pojmowania świata.
Nawyk ten zaś przekazywany jest z pokolenia na pokolenie, co doprowadza z czasem do absurdu „płaskiego” myślenia, niczym w zapisanym równaniu, pomimo, że życie jest procesem wielopłaszczyznowym, wielokierunkowym i wielowątkowym.
Tym sposobem, kiedy słyszymy, że życie niema żadnego znaczenia, pojawiają się odruchowy, zakodowany w genach nawyk myślenia opartego na dualistycznym przeciwieństwie.
Skoro człowiek dąży do tego by jego życie coś znaczyło, ceni sobie wszelkie życie, a już na pewno własne – to mechanizm obronny na takie pozorne zaprzeczenie wydaje się oczywisty.
Skoro umiemy sobie wyobrazić znacznie życia – to, że życie coś znaczy, nasze życie coś znaczy, to co przechodzimy jest po coś itd., traktujemy to przekonanie jako bardzo ważne, kluczowe w naszym istnieniu, bo w końcu czym było by życie bez celu, prawda? To w takim razie nie będziemy chcieli tego przekonania „oddać”, zrezygnować z niego i gdy tylko będzie nam się wydawać, że ktoś próbuje je podważyć, zaczniemy myśleć w kategoriach instynktu obronnego.
Tymczasem, co autor miał na myśli, o to jest pytanie.
Życie (Istnienie) bazowo jest neutralne. To my nadajemy znaczenie doświadczeniu.
Z czasem przekonania o znaczeniu przekazujemy kolejnym pokoleniom i tak po dłuższym czasie zaczyna się wydawać, że określone znacznie było tam od początku. Tymczasem nie kto inny jak sam człowiek decyduje o znaczeniu doświadczenia. W każdej chwilo swojego życia.
Ale jakże trudno jest wyjść poza odruchowe, wyuczone interpretacje tego, co nas spotyka. Czego to dowodzi? Tego jak mocno „utwardzone” są myśli naszego gatunku. Jak bardzo skostniałe, jak bardzo wyrobione.
Przypomina to koleiny na drodze. Jadący samochód, który wpada w koleiny posuwa się wzdłuż nich jak po torach, mimo, że na drodze bez kolein jazda i manewrowość była by dużo swobodniejsza.
Kiedy myślimy o braku znaczenia życia przeraża nas odruchowo nasuwające się przeciwne skojarzenie – pustka, otchłań, brak sensu i znaczenia, czyli wszystko to co nas niepokoi.
Życie, które nie miało znaczenia, doświadczenia, które nie miały znaczenia, cierpienie, które nie miało znaczenia? To się chyba nikomu nie może podobać.
Tymczasem sedno omawianego zagadnienia leży w tym, że nasz „brak znaczenia” jest niczym innym jak nadanym przez nas ZNACZENIEM.
Jak to?
Otóż wracamy tu do kwestii myślenia dualistycznego, na zasadzie przeciwieństw.
Jeśli znacznie życia w naszym myśleniu zidentyfikowaliśmy jako coś dobrego – a przez pokolenia ludzkości chciała dokonywać rzeczy, które będą coś znaczyć i przetrwają dla potomnych – to twierdzenie przeciwne, że niema znaczenia naturalnie przywołuje na myśl szereg przeciwnych, negatywnych skojarzeń.
Są one jednak niczym więcej jak kolejnym nadanym, znaczeniem, formą i całkowicie nam podlegają.
Byt, Istnienie, jest u podstaw neutralne. Nie posiada znaczenia, co tylko w naszym języku nieopatrznie wskazuje na negatywny wydźwięk. Wszelkie skojarzenia i niepokoje są efektem nadanych przez nas znaczeń. Są całkowicie naszym wytworem, kreacją, nie istnieją niezależnie. Mogą być w każdej chwili zmienione.
Odczucie neutralnego stanu istnienia, pozbawionego braku znaczenia można by określić jako Spokój. Totalny Spokój, niczym tafla jeziora, na której fale reprezentują myśli, interpretacje, znaczenia, zaś ich uspokojenie postawia czysty stan Bycia.
Jeśli tworzymy znacznie swojego życia, to znaczy, że jesteśmy twórcami tego jak widzimy świat.
Tworzymy własną perspektywę, czyli własne doświadczenie.
Pozdrawiam serdecznie
Jakub Qba Niegowski ( @sirq )
Hi! I am a robot. I just upvoted you! I found similar content that readers might be interested in:
http://alternatywnemedia.pl/rozwoj-duchowy-znaczenie-zycia/
Tak kocie, wiem. :)
Aby ziarno wydało owocne plony, pierw musi obumrzeć.
Nasze ciało nie ma znaczenia, bo wszystko skupia się w duszy...
To tam odbywa się cały proces twórczy naszej jaźni.
My nic nie tworzymy, jesteśmy tylko współtwórcami wielkiego dzieła, które razem z nami istnieje i zmienia się zależnie od naszych dokonań.
Wielka kosmiczna korelacja.
Neutralny stan istnienia jest dobry na jakiś czas.. ale całego życia nie da się tak przeżyć. Człowiek neutralny jest jałowy, nie wydaje owoców, jest sam sobie i w konsekwencji traci wszelki sens.
Trzeba iść albo w jedną, albo w drugą stronę... stanie gdzieś po środku nie przyniesie żadnych dobrych efektów w szerszym odstępie czasu.