Postaram się odnieść do wszystkiego po kolei.
- To nie prawda. Oczywiście są ludzie którzy piszą dla kasy, jasne nie przeczę temu i jest to fajna motywacja, ale nie są to wszyscy, powiem więcej, często Ci bardziej wartościowi to właśnie Ci którzy nie tworzą dla kasy, ale z pasji przymierając jednocześnie głodem. Jest też jednak kategoria ludzi - twórców którzy tworzą przede wszystkim dla "chwały", dla popularności, po to by mieć satysfakcję, że ich przemyślenia ich praca trafia do wielu ludzi, wzbudzają dyskusje, powodują tysiące reakcji. I są wśród takich ludzi autorzy wybitni. Jest też kolejna grupa twórców, którzy tworzą z myślą o wpływaniu na rzeczywistość, chcą "zmieniać świat". Oczywiście, jeśli portal byłby ekskluzywny, a więc czytany tylko przez elitę to ilość wyświetleń nie byłaby taka istotna. No ale tak raczej nie jest i nie będzie (miejmy nadzieję). A więc ta grupa autorów, w której z pewnością też są wartościowi twórcy, nie odnajdzie tu swojego miejsca. Bo na kogo ma wpływać, na garstkę ludzi się "nie opłaca". Przy okazji, nie porównujmy do pisania na własnym blogu, to nie porównywalne, raczej do pisania na FB, czy na twitterze.
- No tak, ale czy ważne jest dla nas żeby właściciele jakiejś firmy dużo zarabiali, czy żeby społeczność się rozwijała dzięki wykorzystywaniu narzędzi jakimi są np twitter. Rozwój tej platformy jaki bym chciał widzieć, to przyciągnięcie większej liczby wysokiej jakoś twórców (niekoniecznie tych znanych), a jak wspomniałem są różne motywacje takich twórców, więc sama zachęta w postaci zarabiania nie jest moim zdaniem wystarczająca.
- Oprócz jakiejś początkowej fazy rozwoju nie korzystałem z wykopu więc nie wiem :) I oczywiście masz rację, lepiej mieć 200 osób które przeczyta niż milion pustych odsłon, ale jeszcze lepiej mieć 2000 osób które przeczyta i wyniesie coś z Twojej pracy nie sądzisz?
Osobiście wierzę, że pisanie jakościowych treści jest drogie - trzeba poświęcić czas na research, trzeba to napisać i jeszcze wypadałoby zrobić korektę. Widziałem pasjonatów, którzy pisali elaboraty od których biła rzetelność, wiedza i dopracowanie. Widziałem jak szybko znikali. Widziałem też jak niektórzy poszli w konformizm - bo szybciej i co najważniejsze bardzie opłacalnie (jeśli chodzi o popularność i zasięgi) było pisanie o rzeczach prostych i pospolitych, niż walczyć o rzetelność i zostać nagrodzonym małą czytelnością.
Żyjemy w kapitalistycznym świecie, wszyscy chcą od nas pieniędzy. Ideami nie zapłacisz za chleb, więc albo zarywasz nocki po pracy, na swoje hobby i po jakimś czasie się wypalisz albo należysz do tego procenta ludzi, którzy nie muszą się przejmować warstwą materialną bo na przykład odziedziczyli duży majątek.
Taki twitter czy facebook potrzebuje masy specjalistów, którzy będą utrzymywać i rozwijać platformę. Potrzebne są też bardzo drogie serwery, to wszystko kosztuje więc tak ważne jest czy firma zarabia czy nie. Jeśli byłbym aktywnym użytkownikiem twittera to ważne by było dla mnie czy on zarabia na siebie. Dlaczego? Bo pewnego dnia inwestorzy mogą się wkurzyć i przykręcić korek a wtedy twitter, w najgorszym scenariuszu, mógłby zniknąć.
W poprzednim komentarzu chciałem zasugerować, że stawianie na masy i darmowość to jest generalnie fundamentalny błąd biznesowy. Możesz zadać sobie pytanie - co mnie to obchodzi. Ano przez to, że taki facebook jest darmowy musiał wykształcić agresywny model biznesowy (bo inaczej by go nie było - podobnie google), który bazuje na big data użytkowników i który jest zagrożeniem dla prywatności i wolności ludzi. Jaron Lanier często wspomina o cenie rzekomej darmowości i wierz mi jest ona bardzo wysoka. Lubimy wierzyć, że pewne korporacje są po prostu złe, a rzeczywistość bywa trochę bardziej skomplikowana.