Samo zarabianie na treści to za mało, ludzie lubią być czytani, lubią mieć "duże zasięgi", chcą mieć wpływ i tu posłużę się trzema obrazkami, pierwszy to chyba najbardziej popularne w tej chwili post na steemit: liczba wyświetleń 3,5 tysiąca
Post mojej fundacji z zasięgiem "organicznym": wyświetleń 44
Oraz post mojej fundacji, który zareklamowaliśmy na naszej stronie na FB (około 15 tys obserwujących):
liczba wyświetleń już dochodzi do 2 tys (swoją drogą mam nadzieję, że będzie to dobra reklama steemita :) ), a sama informacja o poście:
zasięg 33 tysiące. I to jest mimo wszystko niszowa sfera, niszowa dziedzina. Zobaczcie na swoje liczby wyświetleń, czy docieranie ze swoją twórczością do kilkudziesięciu / kilkuset osób jest hmm wystarczające, jest spełnieniem ambicji? W każdym razie, wielu wartościowych autorów którym zależy na zasięgu nie zrezygnują z platform, które zapewniają im dostęp do znacznie większej widowni...
Innymi słowy, bez umasowienia steemitu, ale nie jako tylko i wyłącznie miejsca dla twórców, lecz również biernych odbiorców, ciężko widzę rozwój tej platformy.
Ja bym powiedział, że ludzie chcą być głównie wynagradzani. Co mi z tego, że mój artykuł przeczyta powiedzmy 2 tysiące ludzi skoro nic na tym nie zarobie, wręcz stracę bo muszę opłacać domenę, hosting i poświęcam czas na napisanie czegoś a mógłbym rozwijać się do pracy by podnieść swoje kwalifikacje a co za tym idzie wynagrodzenie.
Podobnie jest z firmami IT. Taki Twitter jest bardzo popularny, ale nie może wyjść na plus, facebook też miał z tym duże problemy, youtube cały czas na minusie... Za to istnieje cała masa produktów skierowanych dla przedsiębiorców albo do konkretnych grup, która zarabia krocie, tonę hajsu. Ich nazwy nie usłyszysz na antywebie czy wykopie.
Jest też inna sprawa - sam osobiście wolę by powiedzmy 200 osób przeczytało mój wpis i 1/4 coś z tego wyniosła niż żeby mój wpis miał milion pustych wyświetleń. Nie wiem czy czytałeś analizy ruchu gdy artykuł trafiał na główną wykopu - w skrócie autor tekstu poza ddos nic z tego nie miał - ci ludzie ani nie śledzili strony ani się nie udzielali w żaden konstruktywny sposób. Puste wyświetlenia.
Postaram się odnieść do wszystkiego po kolei.
Osobiście wierzę, że pisanie jakościowych treści jest drogie - trzeba poświęcić czas na research, trzeba to napisać i jeszcze wypadałoby zrobić korektę. Widziałem pasjonatów, którzy pisali elaboraty od których biła rzetelność, wiedza i dopracowanie. Widziałem jak szybko znikali. Widziałem też jak niektórzy poszli w konformizm - bo szybciej i co najważniejsze bardzie opłacalnie (jeśli chodzi o popularność i zasięgi) było pisanie o rzeczach prostych i pospolitych, niż walczyć o rzetelność i zostać nagrodzonym małą czytelnością.
Żyjemy w kapitalistycznym świecie, wszyscy chcą od nas pieniędzy. Ideami nie zapłacisz za chleb, więc albo zarywasz nocki po pracy, na swoje hobby i po jakimś czasie się wypalisz albo należysz do tego procenta ludzi, którzy nie muszą się przejmować warstwą materialną bo na przykład odziedziczyli duży majątek.
Taki twitter czy facebook potrzebuje masy specjalistów, którzy będą utrzymywać i rozwijać platformę. Potrzebne są też bardzo drogie serwery, to wszystko kosztuje więc tak ważne jest czy firma zarabia czy nie. Jeśli byłbym aktywnym użytkownikiem twittera to ważne by było dla mnie czy on zarabia na siebie. Dlaczego? Bo pewnego dnia inwestorzy mogą się wkurzyć i przykręcić korek a wtedy twitter, w najgorszym scenariuszu, mógłby zniknąć.
W poprzednim komentarzu chciałem zasugerować, że stawianie na masy i darmowość to jest generalnie fundamentalny błąd biznesowy. Możesz zadać sobie pytanie - co mnie to obchodzi. Ano przez to, że taki facebook jest darmowy musiał wykształcić agresywny model biznesowy (bo inaczej by go nie było - podobnie google), który bazuje na big data użytkowników i który jest zagrożeniem dla prywatności i wolności ludzi. Jaron Lanier często wspomina o cenie rzekomej darmowości i wierz mi jest ona bardzo wysoka. Lubimy wierzyć, że pewne korporacje są po prostu złe, a rzeczywistość bywa trochę bardziej skomplikowana.
Gdybym miał tak myśleć, to nigdy bym nie stworzył strony FB, bo na początku docierałem do garstki ludzi. Dlatego nie nastawiam się na wielkie zasięgi i w tym momencie jakoś specjalnie mi na nich nie zależy.
Nie muszą rezygnować. Wystarczy, że będą wrzucać na FB linki do Steemita. Paradoksalnie link do zdjęcia wrzuconego na Steemit ma większy zasięg niż zdjęcie wrzucone bezpośrednio na FB.
Tu pełna zgoda.
Oo, to o mnie sprzed kilku lat. Ukułem sobie wtedy powiedzenie: "Gdybym miał żyć z muzyki, już dawno bym nie żył." I gdybym wtedy miał do wyboru: FB albo Steemit, to bez wahania wybrałbym to drugie.
Ja nie widzę żadnej różnicy między pisaniem na FB a pisaniem na Steemicie, oprócz tej, że na Steemicie "lajk" ma wartość. Twitter to w ogóle inna bajka. Ma sens tylko używa się go w telefonie (a ja z telefonu z netu w ogóle nie korzystam).
Nie mówię przecież o Twoim przypadku, a tylko o istnieniu ludzi którym zależy na "zasięgach" i jednocześnie którzy tworzą dobre treści.
Niby tak, ale tylko do pewnego momentu. W pewnym momencie "ogarnianie" kilku profili na różnych portalach społecznościowych staje się fizycznie niemożliwe. Nawet jeśli jest to tylko linkowanie.
to oczywiste, odnosiłem się jedynie do stwierdzenia że Ja bym powiedział, że "ludzie chcą być głównie wynagradzani" w znaczeniu pieniężnym, a nie zawsze jest to prawdą.
Po za dyskusją post jest naprawdę świetny :)
Tak, coś o tym wiem... Dla mnie codzienne ogarnianie 4 stron na FB jest uciążliwe (i w tym momencie mocno ograniczyłem FB na rzecz Steemita). Ale jak ktoś ma tylko 1 stronę na FB, to myślę, że nie jest to aż tak wielki problem.
Nie zawsze. Zgoda. Ale... też nie jest to żadna przeszkoda, by być na Steemicie, nawet jeśli OBECNIE są małe zasięgi. Każdy kiedyś zaczynał i jeśli nie był sztucznie pompowany to ma to na uwadze. I jest w stanie znieść małe zasięgi jeśli widzi perspektywę rozwoju. A taką Steem ma.
Dzięki! :)
A ja mam odwrotna sytuację, przez ucinanie zasięgu postów na FB uzyskuję tam minimalne zainteresowanie. Oczywiście kilkanaście lajków się zawsze posypie, znajomi skomentują, wyświetleń jest więcej niż tu, ale jednak na Steemicie jest jakiś konkretny odbiór. Ludzie komentują, wchodzą w interakcję, doceniają posty z dużym wkładem własnym. Bo w końcu wszyscy jesteśmy tu autorami i wiemy, jak dużo czasu i energii zajmuje napisanie dobrej treści :) Jestem optymistką jeśli chodzi o dalszy rozwój portalu!
Ja też! Bo to świetna platforma. Tylko że no właśnie. Głównie są tutaj autorzy ;) Brakuje tej dodatkowej masy odbiorców i chyba zgadzam się z opiniami że oni się pojawią. Chociaż z drugiej strony, może nie, może właśnie przyszłość jest taka jak jest teraz na steemit i to będzie dobre? Koniec z kulturą masową. Ludzie będą w małych dla siebie elitarnych grupkach tworzyć i się rozwijać?
Mam takie wyobrażenie o konieczności masowości, choćby z tego powodu, że mamy demokrację, a więc wpływ na masy jest najbardziej pożądaną zdolnością, ale może te czasy odchodzą w niebyt?