Brzegiem Bałtyku PL - etap I / cz.2 / dzień 1
Etap I : Świnoujście - Jarosławiec
Cz. 2 : Kołobrzeg - Jarosławiec
Dzień 1 : 2010-07-27
Odcinek : Kołobrzeg - Sianożęty
Odległość plażą : 11,8 km
Przebyta odległość dzienna (wraz z wejściami w głąb lądu) : 20,8 km
Przebyta odległość całkowita (suma odcinków) : 157,8 km
Nocleg : Camping "Riwiera-Pn" Sianożęty ul. Północna 9
(GPS: N 54 12.580' E015 43.729')
Pociąg do Kołobrzegu wystartował nieco opóźniony...
Znowu jedziemy ku morzu, aby pieszo przemierzyć tym razem do Jarosławca. Pogoda po opadach się wyklarowała, zostało niewiele chmur i świeci znowu Słońce. Jest dobrze. Temperatura lekko powyżej 20C, co daje jakieś ok. 15C różnicy w stosunku do poprzedniej części przechadzki w upale.
Dojechaliśmy. Plaża w Kołobrzegu zaludniona i rozdeptana. Jednak pomimo takiej masy ludzi, grunt miejscami twardy i dobry do chodzenia, bo nasiąkł porządnie po sztormie i ulewie sprzed kilku zeszłych dni. Czasami nawet zdarzały się długie pasy plaży szerokie i bezludne, niczym autostrady, bo i mokre były i zimne i ludzie na mokrym leżeć nie lubią.
Dojechaliśmy. Plaża w Kołobrzegu zaludniona i rozdeptana. Jednak pomimo takiej masy ludzi, grunt miejscami twardy i dobry do chodzenia, bo nasiąkł porządnie po sztormie i ulewie sprzed kilku zeszłych dni. Czasami nawet zdarzały się długie pasy plaży szerokie i bezludne, niczym autostrady, bo i mokre były i zimne i ludzie na mokrym leżeć nie lubią.
Ale nie brakowało też odcinków mniej ciekawych, po miałkim piasku i żwirze...
Generalnie jednak szło się dobrze, pogoda sprzyjała, widoki sprzyjały, byliśmy wypoczęci i w dobrych nastrojach. Po drodze mijaliśmy różne ciekawe budowle, od tych mieszkalnych:
Przez melioracyjne:
Aż po sanitarne, bo czym miałyby być owe rury, rurki i rureczki wystające z wydm tu i ówdzie, oraz wydostająca się przezeń często ciecz nieznana. Rurki były różnego kalibru i zakopane na różnej wysokości, jednak wszystkie one skierowane w stronę morza niczym podziemne rzeczki smródki...
Począwszy od tych maluczkich:
Począwszy od tych maluczkich:
Poprzez średnio grubawe krótkie:
I średnio grubawe długie:
Oraz grube leżące:
I bardziej grube, również leżące:
Aż po te okazałe, rurki dwururki:
Może te owalne okazy to część instalacji pobliskiego lotniska? Być może a może nie... Jednak lotnisko znajdowało się nie daleko, gdyż nad naszymi głowami latały samoloty, jeden helikopter, motolotnie i skakali spadochroniarze. To wszystko były spektakle niecodzienne.
Rzeczy wydarzały się, zmieniał się plan dalszy, plany drugie i trzecie a my szliśmy dalej przed siebie, bez pośpiechu i w wakacyjnym tonie.
Rzeczy wydarzały się, zmieniał się plan dalszy, plany drugie i trzecie a my szliśmy dalej przed siebie, bez pośpiechu i w wakacyjnym tonie.
Sianożęty, cel na dzisiaj.
Niewielka wieś nadmorska w gminie Ustronie Morskie. W 2007 roku, mieszkało w Sianożętach 280 osób. W sezonie życie kwitnie i ludzi jakby więcej. Znaleźliśmy ciekawe pole namiotowe, camping przy ulicy północnej, który dobrze wspominamy szczególnie ze względu na bardzo miłych właścicieli, nie kryli oni swojej szczerej sympatii dla turystów z namiotem.
Niewielka wieś nadmorska w gminie Ustronie Morskie. W 2007 roku, mieszkało w Sianożętach 280 osób. W sezonie życie kwitnie i ludzi jakby więcej. Znaleźliśmy ciekawe pole namiotowe, camping przy ulicy północnej, który dobrze wspominamy szczególnie ze względu na bardzo miłych właścicieli, nie kryli oni swojej szczerej sympatii dla turystów z namiotem.
Jako, że Sianożęty graniczą z Ustroniem Morskim postanowiliśmy wybrać się tam konwencjonalną drogą, przy okazji dokonać koniecznych zakupów i wrócić plażą przy zachodzie słońca. Tak też uczyniliśmy, choć wycieczka okazała się ostatecznie lekko przydługa.
Ustronie Morskie to w naszej ocenie wioska "taka sobie", bardzo trudno kupić tu coś dobrego do jedzenia, budek gastronomicznych niby wiele, ale ruchu w nich nie ma i posmród jakiś chemiczny wisi w powietrzu. Swoją drogą to ciekawe, co ci liczni turyści tu jedzą na co dzień, skoro żyją tu niektórzy tygodniami... Widać, że oblegane są punkty z goframi i lodami, ale ile można tego zjeść?
Wracaliśmy deptakiem, taką promenadą wzdłuż morza. Tam parę ciekawych zejść na plażę a na plaży kutry:
Ustronie Morskie to w naszej ocenie wioska "taka sobie", bardzo trudno kupić tu coś dobrego do jedzenia, budek gastronomicznych niby wiele, ale ruchu w nich nie ma i posmród jakiś chemiczny wisi w powietrzu. Swoją drogą to ciekawe, co ci liczni turyści tu jedzą na co dzień, skoro żyją tu niektórzy tygodniami... Widać, że oblegane są punkty z goframi i lodami, ale ile można tego zjeść?
Wracaliśmy deptakiem, taką promenadą wzdłuż morza. Tam parę ciekawych zejść na plażę a na plaży kutry:
O zachodzie słońca byliśmy z powrotem dokładnie na wysokości zejścia w Sianożętach:
Potem już tylko luli w namiocie. Noc miała być chłodna, ok. 12C a i hałas dochodził z pobliża, gdzie ludność bawiła się przy jednoosobowej orkiestrze.
Te jednoosobowe orkiestry były tak modne tego lata, że towarzyszyły nam wieczorami przez kolejne, następujące po sobie dni...
>>> Zobacz ślad GPS
źródła:
(zdjęcia prywatne)
(tekst własny)
Dziękuję, thank you :)
Hi! I am a robot. I just upvoted you! I found similar content that readers might be interested in:
http://popiachu.blogspot.com/2010/08/