Ostatnie dwa tygodnie to czas novum na nieomal każdym poziomie: pierwsze przegadane dwanaście godzin z (pozoru) nieznajomą, które zrodziły pierwszą samodzielną, spontaniczną, nocną jazdę na wybrzeże, przez strugi deszczu, rozpadającą się fabią, na resztkach oleju (czas przejazdu: osiem godzin bez kwadransa, prędkość maksymalna: 160 km/h; serdecznie odradzam poruszanie się po bursztynówce, roboty na odcinku ponad stu kilometrów, klaustrofobicznie wydzielone dwa pasy z jednego, ograniczenie do 70 km/h), przy królewskiej straży pierwszych kilkunastu odtworzeń Ciepłego oddechu. Stałam się pierwszoligowym, albo precyzyjniej, klamrowym, miłośnikiem tego albumu, a to dlatego, że przepadam zwłaszcza za pierwszymi dwoma i czterema ostatnimi ścieżkami. Polecam wszystkim, szczególnie tym nieposiądającym trzeciej ręki do obsługi odtwarzacza - w długie trasy, i nie tylko. Jak widać, nie nuży a wzmacnia - wróciłam na krakowskie salony, żyję, żadnej półświadomej drzemki po drodze nie zaliczyłam, mimo, że na południe tłukłam się dwanaście godzin (wypadki, brodzenie w toruńskim, rzęsistym deszczu).
Całe to zamieszanie, mój przelotny pobyt w Jastarni, zamknęło się w dwóch dniach. Było tak warto. Po pierwsze, zdjęcia (tutaj, póki co, spróbujcie uwierzyć na słowo). Rzuciłyśmy się w plener zaraz po moim przyjeździe, o 6.30, z przerwą wyłącznie na siku. Tak wymięte, pobiegłyśmy na plażę. Przestało kropić, jest światło, są fale, i, niestety, ludzie. Ale nic to, jedwabie fruwają, wiatr dmie, włosy plączą się. Jest absolutnie cudownie i przenikliwie zimno, skąpe szesnaście stopni. Po godzinie zęby szczękają bezwiednie, gęsia skórka nie daje się wyprosić, kończymy. Nie wykorzystałyśmy wszystkich szmat, a więc wspomniane, suchawe jedwabie spijają z nas wodę, bo przecież ani ręcznika, ani szlafroka, na co to takim wodnicom jak my. Opatulone w co bądź, w turbanach ze spódnic i chust, nadal drżące, udajemy się na zdrętwiałych nogach do najbliższej i, jak się okazuje, najlepszej piekarni - Kąkol na Bałtyckiej (zaraz przy wejściu na plażę) - aby ją przejąć. Obyło się bez zamachu, wybrałyśmy pokojową ścieżkę bankructwa, znowu słusznie. Potem już tylko obżarstwo, sen, port, kurtyna.
P.S. Wydrę na wydmie złapała Lea.
Congratulations @raptusiewicz! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
<table><tr><td><img src="https://images.hive.blog/60x70/http://hivebuzz.me/@raptusiewicz/payout.png?202108301627" /><td>You received more than 50 HP as payout for your posts and comments.<br />Your next payout target is 100 HP.<br /><sub>The unit is Hive Power equivalent because your rewards can be split into HP and HBD <p dir="auto"><sub><em>You can view your badges on <a href="https://hivebuzz.me/@raptusiewicz" target="_blank" rel="noreferrer noopener" title="This link will take you away from hive.blog" class="external_link">your board and compare yourself to others in the <a href="https://hivebuzz.me/ranking" target="_blank" rel="noreferrer noopener" title="This link will take you away from hive.blog" class="external_link">Ranking<br /> <sub><em>If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word <code>STOP <p dir="auto">To support your work, I also upvoted your post! <p dir="auto"><strong><span>Check out the last post from <a href="/@hivebuzz">@hivebuzz: <table><tr><td><a href="/hivebuzz/@hivebuzz/pum"><img src="https://images.hive.blog/64x128/https://i.imgur.com/M9RD8KS.png" /><td><a href="/hivebuzz/@hivebuzz/pum">Introducing the Hive Power Up Month - Let's grow every day!<tr><td><a href="/hivebuzz/@hivebuzz/pud-202109"><img src="https://images.hive.blog/64x128/https://i.imgur.com/805FIIt.jpg" /><td><a href="/hivebuzz/@hivebuzz/pud-202109">Hive Power Up Day - September 1st 2021 - Hive Power Delegation