W wyniku skokowej popularności Bitcoina bloki transakcyjne ugrzęzły w korku oczekujących transferów, przy którym wakacyjny ruch na Zakopiance czy obwodnicy Trójmiasta wydaje się wzorcem przepustowości. Wiele autorytetów polskiej branży blockchain zaczęło apelować o wykorzystywanie rozwiązań mogących rozładować obciążenie sieci.
Rozwiązania wydają się proste. Stosowanie portfeli wspierających SegWit, a w przypadku podmiotów wysyłających większe liczby transakcji składanie pomniejszych przelewów w paczki transferowe. Sprawa wydaje się banalnie łatwa, ot wystarczy przesiąść się na np. Green Address lub Ledger Nano S i znów wszyscy komfortowo możemy korzystać z sieci BTC ciesząc się mniejszymi prowizjami transakcyjnymi. Więc skoro jest tak łatwo to dlaczego jest tak trudno?
W tym miejscu chcę Was zaprosić do dyskusji. Z jakiego powodu implementacja rozwiązań odciążając sieć Bitcoina idzie tak wolno?
Z mojej perspektywy widzę dwa powody.
Pierwszym jest niewiedza. Wielu ludzi zainwestowało w BTC kierując się jedynie spektakularnymi wzrostami wartości. (Swoją drogą musieli mieć niezły wzrost adrenaliny w czasie Świątecznej Wyprzedaży.) Nie mają pojęcia o całej technologii blockchain, ani o tym z czego wynika koszt ponoszony przy transferach Bitcoina. Tu jako społeczność możemy zrobić naprawdę wiele. Powinniśmy głośno mówić (pisać??) i tłumaczyć z czego bierze się rosnące fee.
Drugi powód to korzyć pewnych grup społeczności z wysokich kosztów transakcji. Dokładniej górników i giełd. Dlaczego?
W przypadku górników chodzi o środki przeznaczane na fee. Kopalnia która potwierdzi blok otrzymuje nie tylko nowo powstałe BTC ale też sumę prowizji zawartych w transakcjach danego bloku. Z tego opłaca się im utrzymywanie sytuacji w której część użytkowników sieci jest zdeterminowana do płacenia znacznie wyższego fee.
Nie wiem czy giełdy też odcinają coraz większy kupon z rosnących kosztów wypłat z ich rachunków. Natomiast widzę tu inny mechanizm na którym korzystają giełdy podwyższające fee za wypłatę środków z kont użytkowników. Mianowicie im wyższa prowizja za wypłatę środków tym rzadziej użytkownicy chcą je wypłacać. W takiej sytuacji użytkownik może być bardziej skory do obracania środkami na danej giełdzie za co owa policzy sobie stosowny % lub przynajmniej zaczeka aż na jego rachunku zbierze się większa sumka do wypłaty. Jak wiemy kryptowalut są tak naprawdę nasze kiedy są na w naszym portfelu.
Niestety zaczynam dostrzegać wiele podobieństw w zachowaniu kopalni i giełd do zachowania instytucji finansowych dbających o płynny przepływ fiatów.
Zachęcam Was do wymiany poglądów na temat.