Jesteśmy sami w kosmosie, na szczęście!

in #polish7 years ago

Ziemia jest jedyną planetą w całym Wszechświecie, na której występuje inteligentne życie zdolne do poznawania otaczającego je świata i wielkich przedsięwzięć, takich jak lot na powierzchnię innego ciała niebieskiego. Wszystkie inne planety nie były w stanie same wykształcić tak zaawansowanych organizmów i spotykane są jedynie proste, małe stworzenia, a znaczna większość planet nie nadaje się do zamieszkania. Wszechświat jest głuchy na nasze poszukiwania obcej inteligencji, ponieważ nie ma tam nikogo, kto mógłby nas wysłuchać i odpowiedzieć. 

Przerażająca wizja, prawda?

Droga Mleczna zbudowana jest z ponad 100 miliardów gwiazd. Nasza największa spiralna sąsiadka Andromeda, która pędzi na spotkanie z Drogą Mleczną posiada ponad bilion gwiazd. Wewnątrz WISE J224607.57-052635.0 - najjaśniejszej odkrytej galaktyki -  znajduje się ponad 300 bilionów gwiazd, jak szacują naukowcy.

Galaktyk, takich jak Andromeda, WISE, czy też Droga Mleczna jest dosłownie nieskończenie wiele. Obserwowalny Wszechświat - obszar Wszechświata, wraz ze znajdującą się w nim materią, który jest możliwy do zaobserwowania z Ziemi na chwilę obecną - posiada średnicę wynoszącą 92 miliardy lat świetlnych. Ten obserwowalny Wszechświat zawiera około 300 tryliardów gwiazd tworzących 350 miliardów dużych galaktyk oraz 3,5 biliona galaktyk karłowatych. Te wszystkie galaktyki tworzą 25 miliardów grup galaktyk zawartych w 10 milionach supergromad galaktyk. Przyjmijmy, że przynajmniej połowa z tych gwiazd orbitowana jest przez planety. Otrzymujemy więc liczbę 150 tryliardów planet w samym obserwowalnym Wszechświecie, co z pewnością jest wartością bardzo zaniżoną. Biorąc pod uwagę chociażby fakt, że gwiazda okrążana jest zazwyczaj przez więcej planet niż jedną.

Obserwowalny Wszechświat jest jednak tylko nieskończenie małym wycinkiem nieskończenie wielkiej, rozszerzającej się od niemal 14 miliardów lat, kiedy to Wielki Wybuch miał miejsce, przestrzeni. Twierdzenie, że gwiazd jest nieskończenie wiele nie jest, jak sami widzimy, przesadą.

Mimo to, wciąż obcej inteligencji nie spotkaliśmy. Być może nasz gatunek nie istnieje wystarczająco długo lub zbyt krótko szukamy i dajemy o sobie znać. Być może są tuż pod naszym nosem, lecz ich nie widzimy. Być może nie chcą zostać zauważeni i mogą sobie na to pozwolić zakładając, że są lepiej technicznie rozwinięci od nas. Na ten temat można bardzo przyjemnie gdybać i rozmyślać całymi wieczorami, ale załóżmy na chwilę, że planetę Ziemia spotkało nieskończenie wielkie nieprawdopodobieństwo - jest jedynym ciałem niebieskim we Wszechświecie, na powierzchni którego obecne jest inteligentne życie. 

Jakże wielkim obowiązkiem zostałaby obarczona rasa ludzka w tym przypadku!

To naszym zadaniem byłoby rozprzestrzenienie inteligentnego życia we Wszechświecie. Nie jakimś odgórnie narzuconym przez twórcę symulacji, w której żyjemy, ale pewnego rodzaju obowiązkiem. Obowiązkiem, który spełniony zostać musi. W innym wypadku sam Wszechświat poniesie porażkę ciągnącą się za nim aż do śmierci cieplnej, czyli stanu termicznej równowagi będącego konsekwencją wzrastającej entropii.

Atomy, z których zbudowane są nasze ciała powstały niegdyś we wnętrzach umierających gwiazd, a następnie rozsiane zostały po Wszechświecie w wyniku eksplozji supernowych. Jest to bardzo popularna ciekawostka. Idąc tym tokiem myślenia możemy powiedzieć, że nie tylko planety, gwiazdy i czarne dziury ale i my sami jesteśmy Wszechświatem . Dokładniej mówiąc, jego inteligentnym atomem zdolnym do odkrywania siebie samego, ciekawym i pragnącym poznać odpowiedzi na wszystkie tajemnice.

Ten inteligentny atom jest jednak niezwykle delikatny, a co gorsza - nierzadko podejmuje irracjonalne decyzje, które mogą pewnego dnia doprowadzić do jego śmierci, a tym samym zaprzepaszczenia szansy, którą otrzymał. Aby uodpornić się na skutki tych działań oraz czyhające dookoła niebezpieczeństwa musi rozprzestrzenić się na inne planety, układy i ostatecznie galaktyki. Tylko tak zyska czas niezbędny do poznania wszystkich skrywanych przez kosmos tajemnic. Dinozaury nie miały poważnego programu kosmicznego i dobrze wiemy, jak skończyły.

Wizja bycia jedynym inteligentnym gatunkiem we Wszechświecie jest z jednej strony przerażająca, przygnębiająca i smutna. Jak inaczej można nazwać sytuację, w której przybywasz sam w wielkim, zimnym, pustym pomieszczeniu?  Z drugiej strony mamy niepowtarzalną okazję do rozprzestrzenienia życia i rozpoczęcia nowej ery w dziejach Wszechświata, jeśli inni nie zaczęli robić tego przed nami. Za 20 lat, gdy ktoś zapyta, czy jesteśmy w kosmosie sami, będziemy mogli z wielką pewnością siebie odpowiedzieć, że nie, ponieważ ludzie obecni będą na Marsie, czy Księżycu, a za 1000 lat również w innych układach planetarnych i być może galaktykach.

Powyższe, zdecydowanie luźne przemyślenia powstały podczas nocnego oczekiwania na start rakiety Electron :)

 

Sort:  

Pozwolę sobie podjąć się małej polemiki z Tobą na ten ciekawy temat. ;)

Wszystkie inne planety nie były w stanie same wykształcić tak zaawansowanych organizmów i spotykane są jedynie proste, małe stworzenia, a znaczna większość planet nie nadaje się do zamieszkania.

Ten drugi człon zdania jest akurat na pewno prawdziwy, ale nawet jeśli "znaczna większość" oznacza tylko co tysięczną planetę możliwą do zamieszkania, to nadal brak innego inteligentnego życia we wszechświecie jest niemalże niemożliwy przy jego skali. Szczególnie, że posiadamy jedynie wiedzę o dolnej granicy objętości wszechświata (to, co już zaobserwowaliśmy) - nie wiemy nawet czy jest skończony. Jeśli jest nieskończony, to szansa na istnienie innego inteligentnego życia wynosi dokładnie 100%.

Mimo to, wciąż obcej inteligencji nie spotkaliśmy.

Jestem prawie pewny, że rodzaj ludzi nigdy jej nie napotka. To wynika z absurdalnie ogromnych odległości jakie istnieją we wszechświecie i ograniczenia prędkości propagacji przyczyny do prędkości światła. Mało kto zdaje sobie sprawę jak niedorzecznie długo trwa podróż do najbliższej do Słońca gwiazdy przy największej możliwej prędkości jaką kiedykolwiek ludzka maszyna osiągnęła. Podróż na tę najbliższą tylko gwiazdę wyczerpuje cały ludzki czas życia. Oczywiście nasz poziom techniki rośnie, a także i poziom rozwoju gospodarczego (który umożliwia podejmowanie coraz kosztowniejszych projektów), ale nadal największa prędkość jaką osiągniemy jest mniejsza od prędkości światła ze względu na fizyczne bariery, jakie obowiązują zarówno nas, jak i naszych kolegów ufoludków. To z kolei oznacza, że ludzkiego życia nigdy nie starczy na podróż przez jakikolwiek znaczący ułamek wielkości naszej galaktyki. Ach... i jest jeszcze inny problem. Wszechświat się rozszerza. I to rozszerza się coraz szybciej. To znaczy, że wszystko się jeszcze bardziej oddala. Niestety łatwo matematycznie wyliczyć, że jedyna podróż jaką kiedykolwiek będziemy w stanie sobie zafundować, przy nieskończonej technologii i nieśmiertelnym życiu, to podróż co najwyżej do sąsiednich galaktyk (w naszej grupie galaktyk). Wszystkie inne galaktyki kosmosu są już dla nas niedostępne na zawsze, a komunikacja między nimi nie będzie już nigdy możliwa. Ustawicznie zaczną też znikać z naszego nieba, bo będą oddalać się od nas szybciej niż wysyłane przez nie światło do nas biegnie. Znając ten fakt łatwo się domyślić, że zakładając (bardzo, bardzo naiwnie) nieprzerwane pasmo sukcesów w ludzkim przetrwaniu i rozwoju technologii nasza szansa spotkania innych inteligentnych istot ogranicza się do małego wycinka przestrzeni.

"Być może nie chcą zostać zauważeni"

Celowe maskowanie swojej obecności w kosmosie jest dosyć kłopotliwe i raczej mało prawdopodobne. Faktem jednak może być, że nasi koledzy nie są tak przekonani do poszukiwania obcego życia we wszechświecie i mogą tego nie robić, a nawet uznawać to za nierozsądne.
Bardzo lekkomyślnym jest zakładać, że zupełnie obca cywilizacja w ogóle myślałaby naszymi kategoriami. Zasadniczo organizmy, które odnoszą największe sukcesy rozwojowe na naszej planecie, to jest: bakterie, grzyby, mrówki, czy idee funkcjonują nieco inaczej niż my a ich dominacja na tej planecie od milionów lat jest tak ogromna, że nawet pewnie jeszcze nie zauważyły naszej obecności poza przypadkowymi spotkaniami z pojedynczymi osobnikami. Oczywiście może wydawać się idea jest organizmem o największym potencjale rozwojowym, bo może pasożytować na mózgach innych istot i realizować swoje fizyczne cele poprzez ich organy (także reprodukcję poprzez komunikację tych istot), ale fakt jest taki że kosmos jest swego rodzaju loterią i to środowisko ostatecznie decyduje kto przetrwa i kto jest najlepszy. Inteligencja w naszym rozumieniu może w ogóle nie być atutem w długiej skali. Może być cechą niepożądaną we wszechświecie. Nie wiemy.
Ach, i zanim ktoś od razu zaneguje, jakoby idea była organizmem, to niech od razu zada sobie pytanie, czy nie jest to przypadkiem klatka rozumowania, jedna z wielu, która właśnie ludziom w poszukiwaniu innych rozumnych istot przeszkadza, a nazywa się ona klatką podobieństwa do nas i naszej fizycznej postaci.

"Jakże wielkim obowiązkiem zostałaby obarczona rasa ludzka w tym przypadku"

Żadnym. :P Wszechświat gdyby posiadał tyłek, to tam by właśnie miał nasze wyobrażenia o naszych obowiązkach i o wspaniałości naszego intelektu. Być może kiedyś zbudujemy samoreplikujące się maszyny. Może to nas nauczy pokory. Może to da ludziom do zrozumienia, że my sami też jesteśmy takimi maszynami, jak wszystko inne w naturze. Może wtedy pryśnie bańka "ożywionego atomu", "atomu pobłogosławionego", "szczególnego tworu" i zaczniemy zauważać wyraźnie, że nie różnimy się jednak od skał, które muszą zderzać się w kosmosie, od maszyny która musi działać według konstrukcji, wodospadu, który musi płynąć, bo tak zdeterminowały go prawa fizyki, czy inną manifestacją zestawu zwykłych, martwych przyczyn. Czy to jest nieromantyczne? Być może. Choć tak wielkiej i nieegoistycznej jedności ze wszechświatem niektórzy romantycy by pozazdrościli. Czy to jest smutne i zimne pojmowanie? Nie. To pojmowanie dogłębne. Im więcej zrozumienia świata, siebie, czy innych, tym więcej współczucia i mniej miejsca na pychę. :)

Znakomity komentarz.

Dziękuję uprzejmie.

Jeden z najlepszych komentarzy światopoglądowych, jakie przeczytałem kiedykolwiek na Steemit. Nie tylko niezwykle szeroki horyzont, ale także żywy, interesujacy styl. Brawo. Artykuł i komentarz będą jednym z tematów w najnowszej edycji konkursu "W labiryncie świata". Zapraszam na pl-religia!

Czy mamy pewność istnienia życia w kosmosie? Nie. Czy mamy pewność jego braku? Nie. Zatem? Pozostaje badać dalej.

To co piszesz kiedyś było podstawą do moich - ateistycznych - przemyśleń. Powstanie inteligentnego życia na naszej planecie jest ogromnym zbiegiem okoliczności (ale zdecydowanie nie cudem). Wręcz obrazą dla natury, dla całego wszechświata jest wstawić tu hipotezę jakiegoś wydumanego bożka, który niemal całkowicie zakryje wspaniałość wszechświata wielu osobom wierzącym i odbierze naturze, czy też chaosowi ich zasługi w powstaniu nas, naszej planety itd. Nie jestem fanem żadnych wierzeń, ale w pewnym sensie powinniśmy więc powrócić do pogaństwa - jest ono bowiem bardziej uczciwe - oddaje hołd temu co prawdziwe, temu co nas rzeczywiście stworzyło.

Z racji niepojętego ogromu Kosmosu inteligentne życie, czy też inne cywilizacje muszą po prostu gdzieś tam istnieć, ale zakładając, że to życie nie wynalazło żadnych metod poruszania się z prędkością większa niż prędkość światła to bardzo możliwe, że informacja o ich istnieniu dopiero do nas podróżuje, a jeśli by już do nas dotarła to niewykluczone, że ta cywilizacja może już z jakiś względów nie istnieć (sygnał z hipotetycznie zamieszkanej planety oddalonej od Ziemi o milion lat świetlnych będzie do nas podróżować w najlepszym wypadku milion lat). Zawsze bardzo interesowało mnie to, że patrząc na gwiazdy obserwujemy tak na prawdę historię Kosmosu - wiele z nich może już od dawna nie istnieć, ale ich światło dopiero teraz do nas dociera.

Zagłosowałem na ten artykuł mocą użytkownika @noisy dzięki projektowi WISE :)

Dinozaury nie miały poważnego programu kosmicznego i dobrze wiemy, jak skończyły.

Dokładnie to dlatego wymarły! :-D

Napisał bym to samo co @koltci, ale zostałem uprzedzony.
Dodam tylko, jakich form życia szukamy we wszechświecie? Takich jak na Ziemi. Czy muszą one takie być? Nie wiemy.

Zapewne do nie dawna tylko takie, które wysyłają potwornie duże ilości fal elektromagnetycznych (głównie nieskomplikowanie zakodowane sygnały wysłane w falach radiowych) oraz takich jakie mogłyby znajdować się na Ziemi. Czyli głównie szukaliśmy cywilizacji na poziomie technologicznym jakim my byliśmy między ~1950-2000 i to w dodatku znajdującej się bardzo blisko. Nic dziwnego, że niewiele znaleźliśmy, a właściwie nic definitywnego.
Teraz pomału będziemy badać atmosfery egzoplanet i być może znajdziemy dwuatomowy tlen co wskazywałoby na życie jakie jest na Ziemi przez ostatnie 2.4mld lat. Jak wiemy przez większość czasu były to głównie jednokomórkowce, ale to już jest życie. Słabszymi biomarkerami są np.: woda oraz metan (słabsze, bo są to związki dość powszechne i niekoniecznie wskazują na życie).
Na niedaleką przyszłość poszukamy życia na Marsie oraz księżycach układu Słonecznego.
Nie znamy niestety innych form życia niż niż te oparte na węglu. To nam utrudnia poszukiwania, bo nie znamy cech charakterystycznych po jakich można rozpoznać obecność takich organizmów.

Tu nawet można dopowiedzieć jedną rzecz. Całe nasze skanowanie nieba w celu detekcji sygnałów radiowych z innych planet ma realne szanse detekcji jakiegokolwiek tylko w zakresie najbliższych może stu gwiazd (to optymistyczna wersja). Sygnały z dalszych źródeł są już tak ekstremalnie słabe i zaszumione, że potrzebowalibyśmy aparatury odbiorczej powyżej wielkości całej naszej planety, aby je skutecznie odbierać przy aktualnej czułości naszych instrumentów. To daje do zrozumienia jak małe były nasze dotychczasowe poszukiwania innych inteligentnych form życia. ;)

Czyli trzeba zacząć budować coś jak gwiazdę śmierci :-)

Nie do końca. Lepiej sprawdził by się tu interferometr coś jak VLA o 3 albo 4 ramionach gęsto upakowanych anten, tak aby wypełnienie apertury było jak największe. Tutaj nie tylko zależy nam na ogromnej zdolności rozdzielczej, ale też na kontraście i niskich szumach. Można by zrobić oczywiście pełnoczaszową antenę na 100tyś km, ale to wymaga potwornej ilości materiału oraz specjalnych wytrzymałych komponentów. Zbudowanie takiego interferometru z satelitów jest tańsze, prostsze oraz szybsze (a jednak można mieć te 3 rzeczy na raz).

Skoro jest taka niezliczona ilosc planet w kosmosie to jak mozna wątpić w istnienie innych cywilicacji???

Ja uważam, że obcy odwiedzili naszą planetę dawno temu, dowodem są rysunki na ścianach w egipcie oraz np. U Majów ( obrazy rakiet ) , piktogramy, które powstaly wtedy kiedy jeszcze nie istniały samoloty. Piramida, ktorej wierzcholek idealnie pokrywa sie z przecięciem równika i południka. Wiele jest dowodów tylko pytanie co się z nimi stało ?