Ale chcę wyrazić swój sceptycyzm (brzytwa Ockhama) wobec bytów niekoniecznych.
Zacznijmy od tego, że cały ten mój post jest z definicji niekonieczny. Zgłosiła się do mnie prywatna osoba, pytająca, czy ja i ktoś inny z polskiej społeczności nie chciałbym zacząć dysponować ich prywatnym głosem.
Najprostszym rozwiązaniem było by po prostu skorzystanie z okazji i wzięcie tego przywileju dla siebie. Alternatywą było by oczywiście nie skorzystanie z całej opcji, ale to skutkowało by dużą stratą alternatywnego dochodu dla polskiej społeczności.
Innymi słowy ów by jest konieczny tylko dlatego, że jest taka możliwość, z powodu poczynań prywatnej osoby. Narzekanie na regulacje jest bezsensowne, bowiem dotyczą one prywatnego zasobu.
Przykładowo, każdy w swojej firmie ma prawo tworzyć takie regulacje jakie mu się podoba, a fakt że dwoje dobroczyńców postanowiło uczynić swoje prywatne zasoby publicznymi, nie oznacza to, że te osoby muszą się zrzekać wszelkich praw na jakich chcą te zasoby udostępnić.