(...)
-Jaka istota rano chodzi na czworakach, w południe na dwóch nogach, a wieczorem na trzech? - Edyp wzniósł oczy do nieba. - O bogowie olimpijscy! Tylko tyle?
Sfinks wyszczerzył kły.
-Wiesz czy nie? - wysyczał złowrogo.
-Niewiarygodne! Zabiłeś tylu ludzi tylko dlatego, że nie znali odpowiedzi na twoją zagadkę?
-Odpowiadaj! - echo ryku Sfinksa przetoczyło się po skałach.
Edyp zastanowił się głęboko.
-Myślę, że podchodzili do problemu z niewłaściwej strony - powiedział po chwili. - Odpowiedź brzmi...
Z gardzieli potwora dobiegł złowieszczy charkot. Mięśnie sprężyły się do skoku.
-Odpowiedź brzmi... - Edyp wyciągnął rękę i uśmiechnął się. - "Kiciu, potrzebujesz domu? Adoptuję cię, chcesz?"
Oczy Sfinksa zaszły mgłą. Edyp nie opuścił ręki.
-No wreszcie... Tyle lat... - westchnął stwór i opadł na ziemię. Odwrócił się na grzbiet. - Jesteś najmądrzejszym człowiekiem na świecie... Mrrrraauuuu...
Edyp poczochrał futro między sterczącymi w niebo łapami stworzenia.
Nie było to takie trudne, pomyślał. Każdy potrzebuje miłości.
(...)
/Yurij Garbatskij "Nowa mitologia"