Każdego roku w kwietniu, ledwie wspomnienie dotkliwego kaca po uroczystych obchodach Pełni Robaczej, pierwszej wiosennej, zniknie za lekko zamglonym horyzontem, na ciepłych wodach środkowego Pacyfiku rozpoczynają się przygotowania do Wielkiego Redyku. Polinezyjscy płytkowodni i płaskodenni górale sposobią się do tradycyjnego przepędzenia na gościnne hale rafy koralowej ogromnych stad płaszczek-olbrzymów. Podchodzą do tego wydarzenia nad wyraz poważnie, ten coroczny rytuał nie jest jedynie cepeliowskim przedstawieniem odgrywanym pod gusta licznie nawiedzających wyspy ceprów z całej kuli ziemskiej, lecz posiada również swój czysto praktyczny wymiar, bowiem od kiedy dawno-dawno temu miejscowa ludność ze względów dietetycznych porzuciła kanibalizm, hodowla tych łagodnych, wiecznie jakby lekko oszołomionych zwierzaków stała się podstawą egzystencji pacyficznych plemion.
Ciąg dalszy TUTAJ, a ponieważ chyba nigdy nic głupszego nie napisałem, zapraszam.