W dużym skrócie - spodziewałem się niczego, a i tak się zawiodłem.
Venom jest tak słaby, że aż żal wymyślać żarty na jego temat. I nie ma za bardzo z czego się śmiać, to nie jest jeden z tych filmów, które są tak słabe, że śmieszą swoją nieudolnością. Niestety, jako fan złego kina muszę podejmować ryzyko i oglądać filmu, które pewnie będą słabe, ale nie wiadomo, czy przy tym będą zabawne. Venom w żaden sposób nie bawi. Zwiastun sugerował żenujące teksty jak "będziesz latał jak kupa na wietrze" i w filmie nie ma już niż na równie słabym poziomie. Jak ktoś zaczyna od kupy na wietrze, to dalej powinno być tylko gorzej, a tu nic! Gdzie moje denne teksty! Ja tu czekam na nową wersję This is Katana z Legionu Samobójców, albo COUNTING TO GEOSTORM. co zrobić. Jeżeli nie możesz cieszyć się dobrym filmem, albo śmiać się ze słabego, to prawdopodobnie będziesz męczyć się na nudnym.
Nie wiem gdzie zacząć w fabule filmu. Na samym początku dowiadujemy się, że ludzie są zdolni do podróży międzygwiezdnych i odkrywania tam obcych form życia i to wszystko jest potraktowane jako norma, której w żaden sposób nie trzeba przedstawiać. Kto by zwracał na to uwagę, to tylko największe odkrycie od czasu wypłynięcia Kolumba na Santa Maria. Tom Hardy jest dziennikarzem śledczym, który ma własny program, jest poważany i powszechnie uznawany za ostrego gracza, który nie boi się zadać mocnych pytań. więc nie powinno dziwić, że podczas wywiadu z CEO koncernu farmakologicznego robi z siebie idiotę, który rzuca oskarżenia bez jakichkolwiek dowodów. Ech. Tak można wymęczać każdą scenę, ale ogólny sens jest chyba zrozumiały - jest słabo.
Tonacja filmu to zagadka, którą można by wykorzystać do zablokowania superkomputera gotowego do zniszczenia ludzkości. Nigdy nie uda mu się odkryć, jakie emocje miał generować ten film. Po co komu problemy milenijne? Sceny w którym Tom Hardy nie może siłę kontrolować, bo ma w sobie glutowatą, inteligentną masę z kosmosu wydają się być komediowe, ale zagrane są z rozedrganą energią, która nie pozwala się śmiać. Chwile później zaczyna rzucać ludźmi po ścianach, co na pewne nie jest żartem. A może jest? Bo smołowate coś rzuca żartami? Nieważne. Na planie nikt się tym nie przejmował, ja też nie muszę.
Sceny akcji są koszmarnie brzydkie. Zgłasza w finale, kiedy jakiś geniusz uznał, że dwa czarne, trudne do odróżnienia stwory będą walczyć ze sobą w środku nocy. Nie wiadomo, gdzie jeden stwór się zaczyna, a drugi kończy. Pamięta ktoś scenę z filmowego Dennisa rozrabiaki? Czasem się pojawi w niedzielę na Polsacie. Tę, w której Dennis przyspiesza kolejkę górską tak bardzo, że wszyscy zaczynają na siebie rzygać? To jest finał Venoma, tylko wszystko jest czarne, w nocy i z CGI z 2000 roku.
Zabrakło kilku klasycznych motywów w filmach od Sony – było mało reklam. Sony lubi wrzucać masę reklam do swoich filmów i tutaj zdaje się, że się od tego powstrzymali. Trudno liczyć to jako sukces, ale to film Sony, tu naprawdę nie ma na co liczyć. Nie było też próby udawania, że Venom ma coś wspólnego z MCU. Widać ktoś od Disneya tupnął nogą i nie było na to szans.
Jedyna dobra rzecz jaka pojawiła się w filmie to napisy końcowe. I to nie jest nawet żart, że hehe, dobrze, że się skończył. Nie piszę zbyt ciekawie, ale aż takimi banałami nie zajadę. Podczas napisów można usłyszeć nowy utwór od Run The Jewels, co zawsze cieszy. Nie chciałem oglądać sceny po napisach, a zostałem w kinie, żeby sobie posłuchać. Dobry kawałek im wyszedł, jak zawsze. Szkoda tylko, że trzeba było najpierw cały film zobaczyć.
Jak ktoś ma ochotę, może sprawdzić moje IMDB (są tam znajomi?) - Oceny luźne mocno, nie bijcie mnie
A tu mój mały kanał na Youtube
Jakoś nie czułem specjalnej presji by ten film obejrzeć, a po Twojej recenzji to się chyba nawet nie będę do seansu przymierzał.