W dużym skrócie - samo dno doliny doskonałości. I lata '90 w całej swojej okazałości. I niezbyt udane, nieświadome rymy.
Alita Battle Angel jest tak bardzo wyciągnięty z lat '90, że Magic starsy same się otwierają, a Frugo rozlewa się po podłodze. Zawiera w sobie -
-Parkour
-ekstremalne wyścigi robotów na rolkach
-łowców nagród
-bójkę w podżędnym barze
I wiele innych, których nie pamiętam. Nikt nie powiedział "radical!" i mam nadzieję, że odpowiedzialny za to niedopatrzenie zostanie odpowiednio ukarany. Czy to już nostalgia lat 90? Czy lata 80 w końcu zaczynają się nudzić? Nie mam pojęcia. Nie musiałem znać oryginalnego anime, by domyślić się, że powstało w 1993 roku. Z tego powodu nie mogę też powiedzieć, czy jego jakość jest porównywalna z oryginałem. Jeżeli ktoś powiedział tam "radical!", to zwycięzca może być tylko jeden.
W filmie Alita wypada przez zsyp na śmieci wielkiego unoszącego się w powietrzu miasta, które prawdopodobnie swoją praktyką łamie kilka zasad BHP. Znajduje ją lekarz i mechanik w jednym i zabiera się za jej wychowanie w mieście pod wspomnianym miastem idealnym. I jak to w biednych miastach przyszłości bywa, są tam niebezpieczni ludzie, twarde reguły i jazda na rolkach elektrycznych. No, to ostatnie może nie pojawia się aż tak często. Alita z czasem dowie się, że jest wyjątkowa i może zmienić wszystko czy coś takiego. I dowie się o dawnej wojnie, która doprowadziła do obecnego stanu rzeczy. I weźmie udział w wielkim sportowym wydarzeniu, tak wielkim, że eliminacje do drugiej ligi wypełniają wszystkie miejsca na ogromnym stadionie. I no jest tego trochę. Co samo w sobie nie jest złe, wymieniłem cztery rzeczy przecież, ale sposób, w jaki wprowadzane są kolejne wątki jest dość problematyczny. Film zdaje się zapominać o poprzednich wątkach. Alita bierze udział w wyścigach, które zdają się nie mieć żadnego wpływu na fabułę, podczas gdy przed chwilą zaczęła wpadać w poważne problemy. Ale co tam, każdy ma prawo do odrobiny rozrywki, jednego dna boisz się o własne życie, następnego idziesz na zawody w ekstremalnym rolkarstwie.
No więc struktura leży. Ale najbardziej leży twarz Ality. Co to jest za twarz. Pierwsze 15 minut filmu to ciągłe mdłości, nie da się przejść przez ogromną dolinę doskonałości w twarzy wykreowanej w cgi. Alita ma wielkie oczy, standard w stylistyce anime, ale nie w życiu. Nie w życiu. To, że w animacji ludzie mogą mieć wyolbrzymione pewne rysy twarzy, nie znaczy, że to samo można zrobić w filmie aktorskim. Wielkie oczy niszczą też ekspresje Ality, która niby jest ludzka, ale... ale... Ale nie jest. Mimika nie ma w sobie dość subtelności, by uznać ją za ludzką. Na szczęście w filmie pojawiają się inne, normalne twarze. Christoph Waltz jest dobrym ojcem Ality, a Mehershela Ali jest całkiem niezłym czarnym charakterem, zwłaszcza, że musi grać dwie postaci.
Alita to film wypełniony akcją w CGI, więc dla większości ludzi nic innego nie ma żadnego znaczenia. I jak na akcję w CGI jest całkiem spoko. Zdarza się żenujące spowolnienie akcji, ale na szczęście nie dzieje się to zbyt często. Przeciwnie, siłę głównej bohaterki pokazuje się poprzez jej szybkość. Brawo. Udało się też naciągnąć zasady rządzące kategoriami wiekowymi, pokazując całkiem brutalne ataki, ale tylko na przypominających ludzi robotach. Jeżeli robot zostanie przecięty na pół, będzie to wyglądać odpowiednio brutalnie, ale nie zostanie uznane za przemoc nieodpowiednią według cenzorów. Same wyścigi mają w sobie wyraźnie poczucie prędkości, a różnorodność użytych broni daje sporą satysfakcję.
Generalnie to nie jest źle. Jeżeli ktoś nie skręca się na widok przerośniętych oczu ality i będzie pamiętał, że ten film żyje latami '90, to nie będzie narzekać. No.
Jak ktoś ma ochotę, może sprawdzić moje IMDB (są tam znajomi?) - Oceny luźne mocno, nie bijcie mnie
A tu mój mały kanał na Youtube
Zwiastun mi się nawet spodobał, ale nie aż tak bym leciał to od razu obejrzeć do kina. A po Twojej recenzji poczekam z obejrzeniem jeszcze sporo.
Seems that you have no deposit. Plase send any amount of SBD or STEEM to @tipU to use @tipU services :)