Miłość rośnie wokół nas - 21/12/2024

in #polish23 days ago

Sobota. Pierwszy dzień urlopu. Spałem o wiele dłużej niż zwykle (choć nad ranem miałem krótkie wybicie, by zrealizować zamówione u mnie budzenie telefoniczne). Kiedy już wstałem, przelałem z głowy na papier listę rzeczy które chcę ogarnąć w czasie wolnym. Listę bardzo nierówną - niektóre rzeczy to 5 minut, niektóre kilka godzin, a niektóre, jak model biznesowy harcerstwa zajmą o wiele więcej czasu. Wyszło coś koło 18 pozycji, ale po dwóch godzinach wyleciały 4, gdyż to były te łatwe i szybkie. Na kolejny rzut poszły te które muszę zrobić, gdyż mają jakąś presję czasową. Od wtedy do teraz zrobiłem dwa.

To drugie skończyłem dosłownie przed momentem - było to przygotowanie propozycji uchwały Rady (w której w ramach harcerstwa działam), która określałaby... No nieważna treść, tym bardziej że to nieprzyjęta jeszcze propozycja. Ale jak zawsze było trochę zabawy, gdyż w tym przypadku istnieje kilka dokumentów różnego szczebla, do których musiałem się odwołać, by napisać uchwałę. Sprawdziłem więc jak poradziłby sobie GPT-o1, i poszło mu... całkiem nieźle. Co prawda, ostateczny szkic napisałem praktycznie od nowa, ale sprawdził się on świetnie do znajdywania konkretnych paragrafów i ustępów z dokumentów źródłowych, do których mogłem się odwołać. Ręczne szukanie jednego zdania, którego treści nie pamiętam, w (sumarycznie) ponad stu stronach tekstu zajęłoby mi sporo czasu.

Jednak to nie tym konkretnym elementem dnia chciałem się z Wami podzielić. To w czasie pierwszego "większego" wyzwania dzisiaj zdażyła się sytuacja, która uruchomiła w mojej głowie dziesiątki przekładni i zmusiła cały mózg i serce do wspólnej, wytężonej pracy. A zaczęło się to tak - wyszedłem na spacer, aby nagrać krótkie wideo w terenie, które ma być wprowadzeniem do materiału na kurs przewodnikowski, który przygotowujemy. Wiecie, ładna pogoda, ja sobie gdzieś jestem w parku, witam się, opowiadam kim jestem i co na nich czeka. Przeszedłem się trochę, ponagrywałem kilka ujęć aby coś z nich później zmontować, i zacząłem wracać. Wyciągam więc różaniec, akurat dzisiaj radosne, byłem już przy trzeciej tajemnicy, no to zaczynam się modlić, i rozważać tą tajemnicę - narodziny Jezusa. I dokładnie w tym momencie (naprawdę

, dokładnie wtedy) z głośników na mijamym przeze mnie lodowisku słyszę rozpoczynający się refren jednej piosenki z Króla Lwa. Słowa po prostu zaczęły rezonować z rzeczywistością.

MIIIIIŁOŚĆ ROŚNIEEE WOOOKÓŁ NAS
W spokojną jasną noc
Nareszcie świat zaczyna w zgodzie żyć, magiczną czując moc

Lecz nie uwierzę, że...
Nie będzie królem,
skoro ma,
królewski ton i gest!

I ja wiem, że pełna treść piosenki tyczy się miłości romantycznej, ale wiecie, nie ma przypadków, są tylko znaki. Przecież Bóg jest miłością (1 J 4,8). Rośnie miłość, bo i Dziecię rośnie - tak przed Narodzeniem, jak i po. I nie będę się rozwodził nad tym - jeszcze nie. Muszę przekonteplować to bardziej. Ale na teraz, na dzisiaj, chcę życzyć Wam takich właśnie momentów, jak te wyśpiewane w Królu Lwie. Aby Miłość rosła wokół Was - tego Wam życzę, moi drodzy!

Obrazek dzięki uprzejmości OpenAI: DALL·E