Cześć, już dłuższy czas walczę ze sobą by w końcu popełnić ten wpis. Jestem pracodawcą. Zatudniam aktualnie ponad 20 ludzi. Często w dyskusjach na żywo, albo co gorsze w internecie temat schodzi na zarobki w naszym pięknym kraju. Dużo ludzi, moim zdaniem bezmyślnie, powiela pogląd, że winni temu są pracodawcy, którzy śpią na forsie i nie chcą dzielić się zyskiem z pracownikami. Wg. tych osób najczęstszą przyczyną tego jest po prostu zła wola pracodawcy. Co jest oczywiście kompletną bzdurą.
Swoje poglądy przedstawiam z perspektywy MiSia czyli, małego / średniego pracodawcy. Część argumentów, przykładów nie będzie pasowała do korporacji, ale większość pasuje.
Efekt ilości
Załóżmy, czysto hipotetycznie, że moje zyski (jako właściciela, po odjęciu podatków, nakładów na inwestycje, kosztów etc.) miesięcznie to średnio 20000 zł. Dla większości ludzi jest to niewyobrażalna kwota, bizancjum, eldorado i w ogóle. Wiem co po cichu mówią pracownicy.
co za sknera, menda jedna, jakby dał 1000 zł podwyżki to by nie zbiedniał!
No właśnie by zbiedniał. Nawet jakbym chciał dać połowie osób nie po 1000zł a po 500zł. To wychodzi 5000 zł miesięcznie. To jest 1/4 zysków. A nie dostali wszyscy i nie dostali 1000zł a 500zł.
Efekt podatkowy
Powyższy przykład, 500 zł netto podwyżki to jest dla mnie, jako pracodawcy koszt około 800 zł. Więc robi się już 8000 zł, razem z efektem ilości. Pozostawiam otwarte pytanie czy praca w Polsce jest opodatkowana na odpowiednim poziomie. Na te 8000 zł, trzeba rezygnować z zysku, albo z inwestycji, albo optymalizować koszty, mocno!
Efekt odpowiedzialności
Jeśli firma ma dobry czas i zyski rosną dwukrotnie z 20000 zł do 40000 na jakiś dłuższy okres. Pracownikom logiczne wydaje się partycypowanie w zyskach. I słusznie w końcu są niezbędnym, najważniejszym elementem firmy. Jest tylko jeden problem. Podwyżki daje się łatwo, a co gdy w następnym roku zysk firmy zmaleje do 10000 zł? Albo pojawią się straty? Czy zgodzą się na obniżke? Oczywiście, że nie. U mnie w firmie jest takie rozwiązanie, że w przypadku boomu daję nagrody pieniężne, często równowartości całej pensji. Jest to dużo bezpieczniejsze niż trwałe zwiększanie wynagrodzenia.
Efekt braku informacji
To jest po części wina pracownika i pracodawcy. Brak jasnych komunikatów od kierowników a nawet od samych pracowników. Pracownik uważa, że podwyżki są naturalne i wszyscy o tym wiedzą tylko nie chcą tego robić. Z doświadczenia wiem, że pracodawca jeśli ten temat nie pojawi się "na tapecie" woli o tym nie myśleć. Jeśli nie ma informacji zwrotnej od pracownika, to problem nie istnieje. Dlatego tak ważne jest by pracownik komunikował przełożonemu bezpośredniemu a nawet wyżej, że trzeba zwiększyć wynagrodzenia. Nawet jeśli szeregowi pracownicy gadają między sobą, żartują, ale nie ma oficjalnego stanowiska przedstawionego wyżej to 90% pracodawców sami z siebie podwyżek nie da. Podam przykład z doświadczenia. Jest pare osób w firmie, około czwórka, którzy spokojnie mogliby dostać te 500 zł netto podwyżki, albo i więcej, bo wiemy jako kadra zarządzająca, że bez nich firma będzie źle funkcjonowała i do czasu znalezienia, wyszkolenia takiego pracownika stracimy dużo więcej niż kwoty przeznaczone na ich wyższe wypłaty. Ci pracownicy jednak nie przyszli, ani razu do kierownika czy nawet do mnie i nie komunikowali nam tego. Podwyżek więc nie ma, a wysatrczyłoby 15 minut rozmowy. Oczywiście jest wysokie ryzyko, że taki pracownik odejdzie do konkurencji, niezadowolony ze swoich zarobków, ale zawsze wtedy jest szansa przebić konkurencję. Podwyżka dana później? Czysty zysk!
Co robić? Jak żyć?
To bardzo proste, angażuj się, rozwijaj, stań się niezbędny dla firmy. Poinformuj przełożonego, że chcesz podwyżkę. Argumentuj co robisz, co się zmieniło w ostatnim czasie. Gwarantuje, że zawsze można coś wtedy wytargować. Podam taki przykład, często jest tak, że wprowadzam jakiś nowy projekt, zlecenie, którego wcześniej nie było, coś trudnego. Tworzenie nowych procedur, przecieranie szlaków, więcej pracy. Dla części pracowników brzmi jak koszmar i jak ognia unikają uczestnictwa w tym przedsięwzięciu. Każdy z nich nagle jest zawalony dotychczasową robotą ;). Jest oczywiście grupa osób, które z chęcią będą brały w tym udział i to właśnie te osoby później stają się bardzo wartościowe. Więc nie jest to wazeliniarstwo, ale granie na siebie z premedytacją!
Pozapłacowe motywowanie pracowników.
Kiedyś nie bardzo wiedziałem o co może chodzić, jako przedsiębiorca myślałem, że pieniądz, zysk są nadrzęnymi wartościami, a inne są gdzieś daleko z tyłu. Odbyłem szkolenie w tym temacie zachęcony przez kolegów. Zdziwiłem się jak w dość prosty sposób można podnieść motywacje i satysfakcje pracowników nie wydając zbyt dużo. Bon na urodziny, wspólne wyjścia, pochwała dla pracownika miesiąca, kupno wózka dla przyszłego rodzica. Samo poluzowanie procedury wcześniejszego wyjścia z pracy zmieniło w atmosferze wiele.
Kierownictwo niższego szczebla
Ja prowadzę firmę w której znam wszystkich pracowników, więc problem nie jest duży, ale na pewno jest. Źle wybrany kierownik nie będzie przedstawiał przed górą tematu podwyżek. Powody są różne strach, próba przypodobania się, pokazanie jak oszczędnie się zarządza. Na to wpływu pracownik nie ma dużego. Niby można spróbować z pominięciem bezpośredniego przełożonego, ale często będzie to źle odebrane. Zależne to jest również od organizacji przedsiębiorstwa, kto decyduje o wydatkowaniu budżetu na pensje. Czasem kierownicy mają wydzielony budżet i sami nim dysponują.
źródło obrazka: pixabay.com
Ludzie muszą zrozumieć, że płacenie podatków to większość tego co potrafią wytworzyć przez te kilka godzinn w ciągu dnia. Doda się wszystko to wychodzi masakryczne 80%+ a potem i tak trzeba za wiele rzeczy płacić. Tutaj tylko rewolucja by pomogła, jesteśmy już w takim momencie.
Dokładnie tak jest. O ile pamiętam obciążenie pracy to albo 40% albo 60% a potem VAT - efektywne 16% + akcyzy jak kupujemy alko/paliwo. To jest straszene
+koszt podatków które ponosi sprzedawca. Np. kupuję truskawki, 80% tego co ekspednientka zarabia to podatek więc cena truskawek to jeszcze 3zł na podatki dla tej ekspedientki.
Okropne jest też to, że ludzie nie wiedzą ile kosztują pracodawce. Ludzie myślą ze jak dostają 1800PLN to tyle musi na nich wydać pracodawca. A realia są zupełnie inne
Ludzie nie wiedzą bo cały czas karmi się ich stawkami brutto ewentualnie netto. Nikt im nie wspomina o koszcie pracodawcy. Gdyby na umowach była obowiązkowa pozycja stawki netto i obok koszt pracodawcy to może część zastanowiłaby się co się dzieje z kasą którą pacodawca musi na nich wyłożyć a której oni nie widzą. Z perspektywy pracownika stawka brutto jest abstrakcją bo i tak w "ręce" widzi netto.
Miałem tak jak piszesz w lombardzie, dawałem więcej niż inni, szkoliłem ludzi, angażowałem się - o podwyżce mogłem zapomnieć. A jak wspominałem to słyszałem - że mogą mnie wymienić na kogoś tańszego. Więc wymieniajcie powiedziałem i odszedłem. To nie pracownik ma pokazywać, że chce podwyżkę. To pracodawca powinien widzieć zaangażowanie i je wynagradzać :)
I nie piszę teraz z perspektywy tego który dostaje od szefa $. Tylko tego który płaci.
Pracodawce widzi przede wszystkim swój portfel i swoją firmę, ale trafiłeś na złego pracodawce, przyznaje. ;) Oczywiście, żeby to było obiektywne musielibysmy posłuchać twojego szefa. ;)
wydrukuje to i powiesze u mnie w firmie ciekaw jestem reakcji moich ludzi --- ale raczej na 100% uslyszę - " my tak wlasnie robimy "
Z perspektywy małej firmy masz całkowitą rację jeśli chodzi o ograniczenia, choć niekoniecznie zgadzam się z tym, że to zawsze pracownik powinien się domagać podwyżki. W małej firmie znasz ich na tyle, że jesteś w stanie sam coś zaproponować w oparciu o wydajnośc danej osoby i możliwości finansowe firmy. Jest wiele osób, które nigdy nie poproszą o podwyżkę tylko poszukają sobie nowej pracy. Oczywiście to Twoja firma i Twoje ryzyko, ale moim zdaniem dobry szef powinien umieć docenić pracownika bo to się zwyczajnie opłaca.
"angażuj się, rozwijaj, stań się niezbędny dla firmy"
Tyle tylko, że w dużych korporacjach to tak nie działa bo jak sie za bardzo rozwiniesz i zaangażujesz to staniesz się niewygodny i dostaniesz po dupie. "Firma" to w korporacji jest byt abstrakcyjny - masz być wygodny dla szefa, a nie niezbędny dla firmy więc standardowo obowiązujący model to BMW (Bierny Mierny ale Wierny) ;-)
W dużych firmach struktura płac powinna być regulowana administracyjnie - zdaje się, że gdzieś w Izraelu podjęto taką próbę i wprowadzono zasadę, że prezes firmy nie mógł zarabiać więcej niż 20 krotność najniższej płacy w firmie. Druga zasada była taka, że zarząd nie mógł sobie podnosić płac w większym stopniu niż całej załodze. I stał się cud bo nagle pieniądze na podwyżki się znalazły, a zyski firmy mimo to wzrosły. Nie jestem zwolennikiem rozwiązań tego typu, ale w tym obszarze "wolny rynek" nie działa prawidłowo.
Congratulations @mistrz-tekkena! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the total payout received
Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP