W podziękowaniu za miłe przyjęcie w komentarzach, chce dać Wam próbkę z mojego zawirowanego życiorysu. Enjoy !
Jak miałem 17 wiosen doznałem poważnego odtrącenia - rzuciłem, a raczej to ona mnie rzuciła...
mowa tu o szkole. Nie wiem po kij, poszedłem do technikum mechatronicznego z dodatkową fizyką i matematyką bo zawsze jeśli chodziło o liczenie to umiałem tylko na siebie. No i na paru kumpli ;)
Jeśli chodziło o matematykę to moje umiejętności gasły na poziomie wyliczenia sobie godzin uprawniających do frekwencji zdania dalej, czyli magicznej bariery 51% a wszystkie egzaminy z przedmiotów zaliczałem 2 tygodnie przed końcem semestru.
(może przedstawie to prościej:
czułem, że szkoła nie daje mi tego co powinna. Wtedy zrozumiałem, na czym polega różnica pomiędzy edukacją a szkolnictwem.)
Kiedy doszedłem do etapu gdy dyrektorka z którą miałem fizykę ochoczo klaskała kiedy wchodziłem na zajęcia celebrując moje przyjście wywołeniem do tablicy, z 2 do 3 klasy technikum wspólnie doszliśmy do wniosku, że sensu w tym nie ma. To była chyba jedyna kwestia w której byliśmy zgodni na przestrzeni całej mojej kadencji w tej szkole.
Wiecie, wolałem spędzać czas na imprezach, i graniu w World of Warcraft niż w szkole. Tak, miałem znajomych z różnych szkół i czasem gdy przychodził weekend cieszyłem się jak dziecko że wreszcie odpocznę od domówek.
Równolegle z melanżem, bardzo interesowałem się szeroko pojętą sprzedażą, oraz zawsze chciałem prowadzić swój biznes. Już wtedy rozumiałem, że ten kto coś posiada nie koniecznie jest bogaty. Musi jeszcze umieć to spieniężyć, czyli posiadać odpowiednie umiejętności a nawet cechy.
Chciałem być CEO z prawdziwego zdarzenia i prowadzić dużą korporację, takim polskim Grantem Cardone, a na końcu zostać chairmanem i odcinać kupony na jakiejś rajskiej wyspie. Taki był plan.
Bardzo dużo czytałem, dowiadywałem się, chodziłem na płatne szkolenia,czytałem książki rozwojowe. Myślałem, że to wystarczy. Zainteresowałem się mlm. Ten zaprowadził mnie z mojego rodzinnego miasta Łódź nad Wisłe do miasta pierników - Toruń :)
Moja rodzina nie była majętna, i szybko zrozumiałem że marketing sieciowy może i jest wspaniały w swym zamyśle, ale nie da mi stabilności w obcym mieście. Wyjechałem również ze względu na śmierć mojego Ojca, oraz mojego przyjaciela który zginął w poważnym wypadku samochodowym(zresztą w którym o włos nie wziąłem udziału) bo Łódź ciągle przypominała mi o ich obecności, nie czułem się z tym najlepiej.
Zostawiłem wszystkich swoich przyjaciół, mamę, dziewczynę którą kochałem i wyruszyłem w swoją podróż, czułem sie jak Tomek Sawyer wsiadając w Polskiego Busa z torbą większą odemnie, moim kolegą z "biznesu" Mateuszem oraz jakimś randomem który w ostatniej chwili dosiadł się do nas, twierdząc że tak mu podpowiedziało przeznaczenie XD (pomijając, że ów random per Aleksander przez większość życia ganiał z szalikiem na wyjazdy, ale mimo to był niesamowicie inteligentny i miał w sobie mnóstwo charyzmy. Nigdy nie widziałem takiego połączenia. To było cholernie dziwne. Mniej więcej takie jak nerd-imprezowicz). Ogólnie cyrk na kółkach. Oczywiście chłopaki byli odemnie starsi, w sumie nie robiło mi to znaczenia, a raczej dawało większe poczucie bezpieczeństwa w obcym mieście.
Wylądowaliśmy w akademiku.. Były wakacje, studentów nie było więc mogliśmy smiało wynająć nasz apartament. Wtedy nie wiedzieliśmy, że lodówka w takim miejscu to towar wysokich lotów, ale skąd mieliśmy to wiedzieć skoro nikt z nas nie studiował, no może oprócz Mateusza który zaocznie robił Akademie Liderów i był tam z nami dlatego że chciał robić co innego niż leczyć ludzi (jego mama była lekarzem). Mati jednak chciał leczyć dusze, dlatego poszedł do szkoły coachingu. :)
Po czasie zaczęliśmy tworzyć niesamowite trio, swoją pewnością siebie i ambitnością zaczeliśmy zarażać świat wokół. Doszliśmy do wniosku, że siedząc w miejscu nic nie zdziałamy. Musimy zacząć żyć wraz z miastem, a więc zaczeliśmy codziennie wieczorem wychodzić na miasto, odjebani jak milion dolców. Marynareczka, zegarek, wąskie spodnie - nasz Łódzki look przyciągał uwagę. Nie trzeba było czekać długo, po tygodniu znał nas każdy barman, a parasolki zapraszające do klubu ze striptizem już do nas nie podchodziły - nie chciały usłyszeć po raz setny,,jestem za młody żeby za to płacić" :D
Ja, jak i moi business partnerzy zakochalismy się w tym mieście. Dosłownie, kiedy uświadamiasz sobie, że jesteś w obcym mieście i możesz być ... kim tylko chcesz - bo nikt cię tu nie zna, to naprawde wspaniałe uczucie. Czułem się tam jak w bajce, wszystkie wewnętrzne blokady braku pewności siebie, czy też kompleksy znikały. Rynek Torunia o poranku był niesamowity, a blask taplających się promieni słońca w Wiśle odbijał się od stolików na zacumowanej barce przy brzegu, i taki obraz Torunia pamiętam po dziś dzień :) Poczułem że znalazłem swoje miejsce na ziemi. Po raz pierwszy w życiu poczułem co to znaczy wolność.
Świadomość tego, że chcemy tu zostać wyklarowała się w pierwszych tygodniach. Ja z Olkiem wiedzieliśmy, że musimy mieć jeszcze jakieś źródło dochodu żeby sie utrzymać. Po 2 miesiącach, wróciłem do Łodzi, poszedłem na pierwszą lepszą budowę (stawka 10/h aaale wtedy to ja miałem jak to mówią coachowie - jasno sprecyzowany cel :D ) , sprzedałem swój telewizor(dzięki temu miałem 1 miesiąc przeżycia gratis) , pożegnałem się na stałe z przyjaciółmi a dziewczynie w której byłem zakochany po uszy ( ona wtedy jeszcze we mnie nie) powiedziałem że bede wpadać na kawe bo to był swego rodzaju nasz rytuał. Obietnicy dotrzymałem, ale o tym później.
Młody, pewny siebie opuściłem gniazdko i ruszyłem na przygodę pełną pięknych, ale i strasznie pojebanych przygód godnych inscenizacji z życia J.Belforta.
Zawsze uważałem siebie za odważnego, i pewnego siebie ale pamiętam ile musiało zdarzyć się złego wokół mnie abym mógł rozkuć mentalne łańcuchy i wyruszyć w swoją podróż, żeby poczuć się dobrze i błogo. Jest to w pizdu ciężkie, i niesamowicie wkurwiają mnie dzisiejsze postaci w internecie, które żerują na zakompleksionych ludziach wmawiając, że zmiana jest prosta.
Dziś wiem, że wszystkie te rzeczy nie wydarzyły się przypadkowo, bo gdyby nie one taką historię jedynie mógłbym sobie wyobrazić. Dla kogoś z boku to nic wielkiego, ale dla mnie te wydarzenia odegrały fundamentalną rolę patrząc na to jaki jestem teraz, bo z nerda bumelanta imprezowicza musiałem nagle stać się odpowiedzialnym mężczyzną potrafiącym zadbać o siebie. :) Czy ryzyko się opłaca ? Nie ryzykujesz, nie pijesz Prosecco ;)
Z założenia będe traktować steemit jako odskocznie od życia i miejsce powrotu do wspomnień, rozważań nad różnymi sytuacjami i opiniować na różne tematy więc jeśli wam się to spodoba, to fajnie, jeśli nie - to też fajnie :)
Dajcie znać czy wy też mieliście jakieś sytuacje w życiu, które dosłownie obudziły w Was Lwa/Lwice :D
Congratulations @miikeee! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
To support your work, I also upvoted your post!
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!
thanks :)
Twój post został podbity głosem @sp-group-up oraz głosami osób podpiętych pod nasz "TRIAL" o łącznej mocy ~0.20$. Zasady otrzymywania głosu z triala @sp-group-up znajdują się tutaj, w zakładce PROJEKTY.
@wadera
Chcesz nas bliżej poznać? Porozmawiać? A może chcesz do nas dołączyć? Zapraszamy na nasz czat: https://discord.gg/rcvWrAD
dziękuje !