Na początku lat 90. w Londynie pojawił się niejaki Alan Conway, były agent turystyczny, który wielu ludziom z różnych środowisk i profesji skutecznie wmówił, że jest samym Stanleyem Kubrickiem.
Conway urodził się w 1934 roku jako Eddie Alan Jablowsky. Choć był rodowitym Brytyjczykiem, mówił o sobie że jest polskim Żydem, który uniknął Holocaustu. Ożenił się, miał syna, potem zmienił nazwisko i orientację seksualną. Pod koniec lat 80. jego partner zmarł na AIDS, agencję turystyczną szlag trafił, była żona zmarła, prześladowanego przez siebie syna umieszczono w domu dziecka, a Conway zaczął staczać się w alkoholizm i patologiczne fantazje. Jedną z nich był znany reżyser.
Oszust nie widział filmów Kubricka i co najważniejsze wcale jak on nie wyglądał – nie miał brody, którą reżyser nosił od lat 60.. Przekonał jednak kilka osób z przemysłu filmowego, że jest prawdziwym Kubrickiem. Omawiał z nimi projekty filmowe i proponował role. Namawiał ich też za płacenie rachunków w restauracjach, za które potem studio filmowe miało oddać pieniądze. Alan Conway twierdził, że naprawdę wierzył, że był Stanley'em Kubrickiem i że mógłby spokojnie swoje oszustwo ciągnąć aż do śmierci.
Wszystko to udało mu się bo reżyser od początku lat 60. żył w odosobnieniu w pod londyńskich posiadłościach, kontaktował się tylko z rodziną i zaufanymi współpracownikami, kręcił filmy w tajemnicy przed mediami, a zdjęcia z jego podobizną stanowiły cenne trofeum. Wszyscy znali jego filmy, a zaledwie garstka wiedziała jak Kubrick aktualnie wygląda.
Na podstawie tej absurdalnej historii powstał film "Być jak Stanley Kubrick" w reżyserii bliskiego współpracownika mistrza.
W roli głównej zagrał fantastyczny John Malkovich który zrobił wszystko, by jego Conway budził wręcz obrzydzenie swoją nachalnie obnoszoną, oślizłą, galaretowatą, tanio wypindrzoną ciotowatością. No, ale jak ktoś podaje się za Kubricka, chętnie podamy mu rękę, choćby uścisk dłoni przypominał ugniatanie gówna. Oszust używał sobie na wszystkich: początkujących muzykach, narcystycznych artystach i przebrzmiałych gwiazdach o wybujałym ego. Nabierał każdego, kto miał pieniądze, za cienkie plecy lub za mało talentu własnego, by samodzielnie dać sobie radę. Wykorzystując ludzką naiwność, Alan Conway sprzedawał pięciominutowe marzenia.
Jeżeli ci się spodobało to zostaw upvote i komentarz! xD
Na pewno obejrzę!
Widzę, że szybko przechodzisz z zamysłu do pracy :D I to mi się podoba. Kolejny interesujący post. Film postaram się kiedyś zobaczyć.