Najciekawszy tekst tego typu - jaki tu przeczytałem.
Poprawienie tagów - pewnie zwiększyłoby jego widoczność dla Polskiej społeczności - (skoro już jest w języku Polskim. )
Zrobię resteem - bo zasługuje na to.
Wracając do treści wpisu:
Jeśli przyjmiemy, że wartość istnieje - to czy można założyć, że nie jest ona stała, a zatem - będzie zmienna zarówno w czasie jak i sile/natężeniu?
Czy wartościujemy wartość?
Nadając niejako priorytety - temu co jest dla nas ważne?
Jak to się zmienia w czasie?
Np. Wiem, że coś jest warte naszego czasu... (czytanie książek, rozwój, pogłębianie wiedzy, hobby) ale są sprawy chwilowo ważniejsze (rodzina, kariera zawodowa )
Przy problemie kładki frapuje mnie dodatkowy eksperyment - jeśli badani i grupa kontrola mieli by do wyboru - uratować te 5 osób - z poprzedniego eksperymentu, [gdzie wybierali między 1 osobą a 5 osób] czy uratować 6 nowych osób?
Jak wtedy by wybrali (w końcu przed chwilą uratowali te 5 osób...)
Jak się będą rozkładać głosy - jeśli poznają np. wygląd i wiek tych osób, które uratowali?
Jak będą wybierać - w momencie - kiedy poznają wiek i wygląd osób, które dla "większego dobra" nie ocalili? Czy by mimo wszystko - chcieli zmienić swój głos? [np. w momencie - kiedy zgładzili dzieci - a ocalili grupę emerytów]
Czy grupa w eksperymencie - będą się przywiązywać do osób - jeśli będą już je znać i zaburzy to wybór "większego dobra" gdzie wcześniej - 1 osoba była równa 1 osobie?
Czy może nadal to będzie - "większe dobro", jednak - będzie brany pod uwagę wiek?
Dzięki za wsparcie i porady, bardzo się przydadzą.
1: Takie spojrzenie na sprawę nazywamy historyzmem, czyli zmienianiem się wartości na przestrzenie dziejów. Jeśli uznamy realizm wartości, mamy dwie możliwości: albo te wartości są niezmienne, albo są zmienne. Natomiast każdy subiektywizm ze swej natury zakłada relatywizm, a więc i zmianę czegoś, co moglibyśmy nazwać stosunkiem między poszczególnymi wartościami. Z życia wiemy, że historyzm jest faktem, np. ludzie w dawnych czasach nieco inaczej patrzyli na śmierć. Wynika z tego, że zarówno obiektywizm, jak i subiektywizm wyjaśniają nasz świat wartości (przynajmniej pod tym względem), choć subiektywizm, w przeciwieństwie do obiektywizmu, nie wymaga nadprzyrodzoności tych zjawisk. Bo jeśli wartości istniałyby obiektywnie, to co mogłoby je zmieniać?
2: Oczywiście, że wartościujemy wartości. Jedna z definicji wartości mówi, że wartość to stosunek rzeczy jednej do drugiej. Między wartościami też zachodzą stosunki. W socjologii są takie pojęcia: konflikt ról i konflikt w roli społecznej. Konflikt ról, to na przykład problem, przed którym stoi ojciec chcący odwieźć do szkoły swe dziecko w momencie, gdy spieszy się do pracy, bo się zaraz spóźni. Konflikt w roli to natomiast sytuacja, w której znajduje się policjant, który musi wypisać mandat, ale wie, że człowiek, który zawinił, zrobił to z jakiegoś sensownego powodu. Wartościowanie wartości jest faktem, choć bardzo trudnym do uchwycenia, wystarczy zerknąć na piramidę potrzeb Maslowa i jej problemy (choć wygląda ona tak, jak powinna, to jednak czasem zdarza nam się pozamieniać niektóre poziomy i nie dzieje się nic złego).
3: Ja bym się zastanawiał nad tym. Bo nie ratowałem tych ludzi wcześniej tylko po to, żebym teraz skazał ich na śmierć... Ale tam jest 6 osób! Bardzo dobre pytanie, na które odpowiedzieć mogę tylko na podstawie własnych przemyśleń, bo na tym się nie znam, a badań na ten temat nie poznałem.
4: Powoli coraz lepiej działają samochody sterowane przez sztuczną inteligencję. Interesujące jest to, że muszą mieć one wbudowane programy szacujące to, kogo zabić w czasie, gdy zderzenie jest nieuniknione - wjechać w grupę ludzi, czy w ścianę. Jeśli jesteś przy kości i kupujesz taki samochód, to wiesz, że komputer uzna, iż lepsze dla społeczeństwa będzie uratowanie matki z dzieckiem, niż Ciebie - spasionego lenia. Normalny człowiek sobie z czymś takim nie poradzi, bo zanim się zastanowi, to będzie już za późno. Ludzie wybieraliby różnie, ale problem ten jest już tak złożony, że nie chcę się na ten temat wypowiadać, żeby nie powiedzieć jakichś głupot.