Do lecznicy - chodzić nie muszę. Moje zwierzęta mają ten luksus, że za płotem mamy dobrych sąsiadów - lekarzy weterynarii. I w razie potrzeby profesjonalna pomoc może być udzielona szybko.
Więc suczka i koty - mogą spędzać na zabawie cały dzień...
Czy taka pomoc była udzielona? Tak - bliżej niezidentyfikowane -spuszczone psy - zaatakowały kotkę - w wyniku czego jej ogon(koniec) został obdarty ze skóry i sterczała naga kość z mięchem...
Od momentu kiedy udzielono pomoc i - wszystko się zagoiło - oczywiście kotka boi się - psów...(trauma pozostała), ale bawi się, przytula, poluje, normalnie funkcjonuje - czego chcieć więcej?
Przez myśl mi by nie przeszło, żeby karmić na własną rękę lekami (dla ludzi) zwierzęta...
Bardzo mądre podejście.