1 marca: Światowy Dzień Świadomości Autoagresji - Tajemnicze zakamarki naszej psychiki

in #polish7 years ago

Zdarzyło się Wam kiedyś mieć silne poczucie, że zasługujecie na karę? Zrobiliście kiedyś coś złego/głupiego/niewłaściwego (lub też nie zrobiliście niczego, gdy należało podjąć działanie) i byliście tak na siebie wkurzeni, że chcieliście się ukarać? Pewnie nieraz tak było. W wielu przypadkach jednak na samych myślach się nie kończy. Karzemy siebie, mniej lub bardziej świadomie. To właśnie autoagresja.

man-2877136_1280.jpg
Źródło: https://pixabay.com/pl/cz%C5%82owiek-twarz-psychoza-g%C5%82owy-r%C4%99ce-2877136/

Autoagresja w psychologii

Terminem autoagresji psycholodzy określają wszystkie działania, mające na celu wyrządzenie sobie samemu psychicznej lub fizycznej szkody. Autoagresja ma jednak również inne znaczenie.

Autoagresja w medycynie

Nie znam się na medycynie, jednak oglądałem z zamiłowaniem serial "Dr House", gdzie termin autoagresja padał średnio raz na odcinek. Mówiąc prosto, w medycynie autoagresja to stan, kiedy organizm atakuje sam siebie. Pod wpływem jakiejś choroby autoimmunologicznej, układ odpornościowy organizmu zaczyna walczyć z własnymi tkankami, traktując je jako obcy, wrogi i niebezpieczny element. Do takich chorób zalicza się m.in.: bielactwo, cukrzycę typu I, chorobę Parkinsona, łuszczycę, nadczynność i niedoczynność tarczycy, sarkoidozę czy toczeń. Warto zatem wiedzieć, że autoagresja nie występuje tylko w psychologii. W tym tekście chciałbym się jednak skupić na naszej psychice.

Dlaczego się karzemy?

Są sytuacje, gdy sami pragniemy kary pomimo tego, że nikt inny nie chce nas ukarać, bo albo nasz uczynek nie przyniósł nikomu większej szkody, albo tylko my wiemy o naszej winie. Ale dlaczego chcemy odpokutować za nasz czyn? Często drąży nas poczucie winy i potrzebujemy oczyszczenia. Uważamy, że za zły uczynek (grzech) trzeba zapłacić. Dopóki nie wyrównamy rachunków, nie doświadczymy spokoju sumienia czy umysłu. Może też być tak, że otrzymaliśmy coś, na co według nas nie zasłużyliśmy. Dlatego również coś musimy stracić, bo przecież bilans szczęścia musi być zachowany. Sprawiedliwość musi być. A przynajmniej tak zakładamy.

Zwykle dobrze zdajemy sobie sprawę, że za przewinienie musimy się ukarać. I sami tą karę sobie wymierzamy. Zdarzają się jednak sytuację, że to poczucie winy (czy jak ktoś woli wyrzuty sumienia) ukryte są w naszej podświadomości. Czujemy się psychicznie źle, ale do końca nie wiemy dlaczego. Nasz mózg jednak wie. I nawet bez pełnej świadomości możemy postępować tak, aby odnieść jakąś szkodę. Utrudnić sobie życie. Poczuć ból. Wszystko po to by równowaga została zachowana. Była wina, musi być i kara. W arcydziele Dostojewskiego, Raskolnikow po swej zbrodni ciężko zachorował, pomimo tego iż swój czyn usprawiedliwiał. Jednak jego podświadomość (a może sumienie) coraz mocniej dawała o sobie znać. W konsekwencji doprowadziło to do własnowolnego poddania się karze przez bohatera.

woman-2696408_1280.jpg
Źródło: https://pixabay.com/pl/kobieta-twarz-zn%C4%99canie-si%C4%99-stres-2696408/

W jaki sposób się karzemy?

Człowiek jest taką dziwną istotą, że potrafi sobie wyrządzać szkodę zarówno fizyczną, jak i psychiczną. W obu tych przypadkach niestety potrafimy być wobec siebie naprawdę bezwzględni.

Jeśli chodzi o psychikę, to możemy skutecznie siebie unieszczęśliwić. Wmawiamy sobie, że nie zasługujemy na prawdziwe szczęście. Oskarżamy się i katujemy ciągłym myśleniem o naszej winie, ułomności i niedoskonałości. Zdarza się, że nawet krzyczymy na siebie i wyzywamy od najgorszych. Sprawiamy sobie psychiczny ból w nadziei, że potem poczujemy się lepiej. Niestety, w wielu przypadkach wcale nie jest lepiej. Wpadamy w jakiś autodestrukcyjny ciąg złych myśli. A gdy wydaje się nam, że nie jesteśmy dla siebie odpowiednio surowi, wtedy wystawiamy się na ataki innych. Jak? Na przykład trolując ludzi w sieci, wszczynając tzw. gównoburzę, podczas której jesteśmy wyzywani przez obcych ludzi. Wystarczy się umiejętnie podłożyć jakimś prowokacyjnym komentarzem, by zostać shejtowanym z góry do dołu. Wszystko to w nadziei, że później odczujemy jakąś ulgę.

Gdy jej dalej nie ma, to kontynuujemy psychiczne tortury. W realnym świecie zaczynamy zniechęcać do siebie ludzi naszą wrogą postawą. Mniej lub bardziej świadomie zrażamy do siebie znajomych, by zostać przez nich opuszczonymi. Bo sądzimy, że na to własnie zasługujemy. Że to jest odpowiednia kara za nasze zachowanie. Jeśli rzeczywiście poczujemy, że w jakiś sposób odpokutowaliśmy, to dobra nasza. Gorzej, jeżeli ciągle czujemy, że za mało cierpimy. Wtedy jesteśmy tylko o krok do przejścia z autoagresji werbalnej do niewerbalnej.

Odkupienia naszych win zaczynamy szukać w bólu fizycznym. Zaczynają się okaleczenia. Połykanie ostrych przedmiotów czy zażywanie szkodliwych środków. Zdajemy się być przekonani, że to nas wyzwoli. Ciężar, który nosimy w sobie zniknie. Uszkadzamy samych siebie. Bo przecież nasze ciało to jedyna rzecz, która wydaje się w pełni należeć do nas. Początkowo chodzi tylko o ból. Kontrolujemy nasze fizycznie cierpienie. Nie dopuszczamy do przesadzenia. Niezbyt głębokie cięcia przecież nie spowodują od razu wykrwawienia.

scars-2817392_1280.jpg
Źródło: https://pixabay.com/pl/blizny-rany-samookaleczenie-ci%C4%99cie-2817392/

Nie zawsze jednak nas stać na to by zranić się fizycznie samemu. Szukamy wtedy kogoś, kto nas wyręczy. Niekiedy wystarczy zaczepić jakiegoś kibola i zwyzywać jego ukochaną drużynę, by w zamian dostać to co chcemy - mocny wpierdziel. Nerwusów będących pod wpływem alkoholu tez można łatwo sprowokować, a spuszczony łomot na pewno nas zaboli. Nawet obrażeniem znajomego możemy zasłużyć sobie na solidny cios w mordę. Wszczynamy bójki, bo chcemy zostać pobici. Nasze złudne przeświadczenie, że musimy być ukarani nami kieruje. Gdy nie możemy się zdobyć na bezpośrednie akty autoagresji, to posługujemy się innymi ludźmi, by wyżyć się na sobie w sposób pośredni.

Ale co w sytuacji, gdy to fizyczne i psychiczne znęcanie się nad sobą ciągle nie pomaga? Gdy dalej czujemy, że nie odpokutowaliśmy naszych niecnych uczynków właściwie? Przecież nie możemy sobie odpuścić. To nie w naszym stylu. I chociaż jakieś rozgrzeszenie może przyjść z zewnątrz, to nic ono dla nas nie znaczy, dopóki sami sobie nie wybaczymy. A z tym może być poważny problem...

Wbijamy sobie wtedy do głowy, że już na zawsze jesteśmy przeklęci. Tacy złoczyńcy jak my nie zasługują na wybaczenie. Ba, zatruwają tylko ten świat. No bo przecież skoro już kiedyś zawiniliśmy tak okrutnie (oczywiście w naszym mniemaniu), to istnieje ryzyko, że znów dokonamy jakiejś niegodziwej zbrodni. Przestajemy dostrzegać szansę na nasze odkupienie. Zapominamy nawet czym jest szczęście. Odrzucamy pomoc ludzi, którzy chcą nas wyciągnąć z naszego stanu udręki. Uważamy, że oni nic o naszej sytuacji nie wiedzą. Nie dopuszczamy do swoich umysłów głosu rozsądku. On jest zagłuszany wzmacniającym się przez nasze negatywne myśli poczuciem winy. I to nas coraz bardziej dobija... Zaczynamy myśleć o odebraniu sobie życia...

Pora przejść do ostatecznego rozwiązania. Płytkie cięcia są dla tchórzy. A my przecież mamy odwagę by ponieść odpowiednią karę. Czas sięgnąć po bardziej drastyczne środki. Za pierwszym razem to tylko zwykła próba samobójcza. Nie zrobiliśmy tego dobrze. Zawahaliśmy się. Mieliśmy moment słabości. To już się nie może powtórzyć. Tym razem nie możemy zostać odratowani. To musi być definitywny koniec. Samobójstwo. Nie ma nas - nie ma poczucia winy. A co jest? Odkupienie? Spokój? A może nicość?

suicide-2910870_1280.jpg
Źródło: https://pixabay.com/pl/samob%C3%B3jstwa-rozpacz-bez-przerwy-2910870/

Małe wyjaśnienie

Gdy zaczynałem pisać ten tekst, myślałem raczej o takim suchym przedstawieniu różnych informacji o tym czym jest autoagresja, na jakie typy się dzieli i jakie zachowanie autodestrukcyjne zdarzają się najczęściej. W trakcie pisania jednak okazało się, że emocje wzięły we mnie górę. Jednak chyba nie ma co się dziwić. Temat autoagresji dotyczy tak naprawdę każdego z nas. Chciałem poprzez odpowiednio mocny tekst uświadomić o tym powszechnym problemie, o którym wielu z nas na co dzień nie myśli. Może powinnyśmy zwracać większą uwagę na zachowanie naszych bliskich, by w odpowiednim momencie przyjść im z pomocą. Bo nie wiadomo, czy my sami nie wpadniemy kiedyś w pętlę autodestrukcyjnych myśli i zachowań...

Wydaję mi się, że tekst nawiązuje do tematu nr 3: "Tajemnica mojego miejsca" z 18 edycji "Tematów tygodnia". Zakamarki naszej ppsychiki to bardzo tajemnicze miejsca. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy co się w nich kryje. A ich wpływ na nasze życie może być bardzo duży...

@kusior

Bibliografia:

PS.
Zachęcam do współtworzenia tagu pl-dzien, którego założycielem jest @peneterek. Więcej informacji o inicjatywie znajdziecie w jego poście: https://steemit.com/pl-dzien/@peneterek/regulamin-tagu-pl-dzien-i-mini-konkurs. Uważam, że inspirowanie się kalendarzem jest bardzo dobrym wyjściem, jeżeli brakuje pomysłu na kolejny post. Przy okazji można poruszyć naprawdę ważne kwestie, czy też dowiedzieć się wielu nowych rzeczy. Zapraszam!

Zapraszam na mojego bloga: http://zkusiorabani.pl/
oraz do polubienia strony na FB: https://www.facebook.com/zkusiorabani/

Jeśli tylko Ci się spodobało zostaw upvote i komentarz :) Będę niezmiernie wdzięczny :) Możesz także obserwować mój profil, by nie przegapić kolejnych postów!

Sort:  

Prawdopodobnie każda choroba i wypadek są spowodowane podświadomym poczuciem winy lub innymi wypartymi emocjami. Louise Hay w książce "Możesz uzdrowić swoje życie"opisała różnego rodzaju przekonania i odpowiadające im formy chorób. Polecam i dzięki za artykuł, bo warto o tym mówić, mimo że większość ludzi jeszcze boi się tej odpowiedzialności za swoje życie.

Dzięki za komentarz i polecenie książki!

Świetny tekst!

You now that you can increase you payouts fast just using BOTs?

Learn how here! / https://steewit.com/utopian-io/@yabapmatt/steem-bot-tracker-send-bids-directly-from-the-site

Bardzo trudnym rodzajem autodestrukcji moim zdaniem jest właśnie ta psychiczna bo jest jakby niewidoczna i wtedy ciężko o to, żeby ktoś z zewnątrz zauważył to, że wyrządzamy sobie krzywdę. W takich działaniach autodestrukcyjnych łatwo też popaść w pętle, czyli robimy sobie krzywdę bo coś zrobiliśmy naszym zdaniem źle i mamy świadomość zła tego czynu więc znowu potrzebujemy się ukarać i tak w kółko. Wydaje mi się też, że z autodestrukcji psychicznej, będąc właśnie w takiej pętli łatwo można przejść w tą fizyczną. Jeśli u siebie się widzi jakiekolwiek objawy takich zachować to myślę, że warto poszukać psychoterapeuty i od razu pracować nad problemem.

Tak, zgadzam się. Dokładnie tak może być. Dojść może do paradoksu, że czujemy się winni i gorsi przez to, że nie czujemy się szczęśliwi i to nas jeszcze bardziej unieszczęśliwia.

Dziwna ta ludzka psychika ...

Bardzo dziwna. Ale też fascynująca momentami.

ciekawy wpis, zgadzam się z Tobą, że każdy doświadczył samoagresji, ae ludzie często albo tego nie rozumieją, albo się tego wstydzą...

wkrótce też dodam wpis z tagiem "pl-dzien", wielkie dzięki za polecenie! :)

A ja dziękuję za komentarz :D