I zdarzył się cud – blog z życia

in #polish11 months ago (edited)

Jeszcze nigdy nie przeżywałem takich emocji. Nie wiedziałem, że można tak o kogoś się martwić, a jednocześnie być tak szczęśliwy.

Gdy pojawiły się skurcze, pomyślałem, że przecież do terminu porodu został równy miesiąc. Mieliśmy jeszcze zagrać w nową planszówke, zaplanować święta k i psychicznie przygotować się na przyjście dziecka.

Jednak skurcze powtarzają się co kilka minut, więc jedziemy na porodówkę. Lekarz mówi, że dla pewności zaleca obserwację w szpitalu, choć to raczej nie poród. Ale zobaczymy.

Kolejnego dnia stwierdza, że chłopak już się do nas wybiera. Dlaczego? Nie wiem, ale przeczytałem, że wcześniaki mają światu więcej do zaoferowania.

Dostaje sms, że będzie poród, biorę przygotowane wcześniej torby i ruszam. Położna mówi, że to tzw. późny wcześniak i poradzi sobie.

I tak siadłem przy łóżku o godzinie 21, a obok żona walczyła ze skurczami i bólami. Z perspektywy faceta obecność przy porodzie wcale nie była taka straszna. Ale duża w tym zasługa atmosfery. Miałem wygodny, leżący fotel, na ciemnych ścianach mieniła się gwiezdna stylizacja, a w głośnikach grał m.in. cudowny soundtrack z Brothers in arms. Lepiej trafić nie mogliśmy. Każdy był tu miły bez wyjątku.

Nauczyłem się, jak wiele zawdzięczamy kobietom. Jednocześnie pierwszy raz czułem się tak potrzebny. Nawet nie zastanawiałem się, czy zemdleję, bo po prostu nie mogłem.

I tak leżeliśmy sobie razem godzinami. Zanim pojawiły się pierwsze skurcze, oglądaliśmy memy, śmialiśmy się i zastanawialiśmy, jak nasza pociecha będzie wyglądać. W oddali słychać było krzyk innych kobiet, które również rodziły tego dnia. Dzięki temu jeszcze bardziej nastawiłem się psychicznie. W dół nie patrzyłem, ale cały czas byłem obok.

Z jakiegoś powodu stresowałem się mniej, niż np. podczas egzaminu na prawo jazdy. Po prostu byłem pewien, że się wszystko uda. A może po prostu robiłem wszystko, aby nie zacząć się stresować. I się udało.

Tej nocy nie spałem ani chwili. Wcześniejszej, w której pojechaliśmy do szpitala – może 3 godziny. Ale to nie ja tu byłem najważniejszy. I o 3:45 wyskoczył maluch. Trudno opisać emocje, które towarzyszyły mi tego dnia. Były tak duże, że o poranku również trudno było mi zasnąć, mimo drgających ze zmęczenia powiek. Jestem maszyną.

-czy chce pan przeciąć pępowinę?
-niekoniecznie (zawsze przecież brzydziła mnie krew, jeszcze coś zrobię niechcący)
-no przetnie pan, dam nożyczki na pamiątkę
-no dobra, ciach.

Fajnie, nie żałuje, że lekarka mnie na to namówiła.

Ale stres ma dopiero nadejść. Słyszę, że waga to 2,3 kg. W badaniach wychodziło 2,7. Myślę – zacznę goglować, to zwariuję. Na szczęście dowiaduje się od tutejszych specjalistów, że to dobra waga jak na wcześniaka. Dziecko jest zdrowe. I to najważniejsze.

Co prawda, nie możemy go zobaczyć, bo na tym piętrze jest za zimno na wcześniaka. Poza tym procedura wymaga otwartego inkubatora, pomiaru tętna i saturacji. Ale… wszytko jest dobrze.

I tak już jesteśmy razem od dwóch dni. Tzn. na świecie. Ja w domu, a moi ukochani w
szpitalu. I gdy tylko się dowiedziałem, że delikatnie tętno spada, to pół godziny z nerwów na kiblu przesiedziałem, nie wchodząc w szczegóły, chyba nerwica pokarmowa mi się uaktywnia. Oczywiście to tylko kwestia standardowej u niemowląt żółtaczki i po chwili wszystko wróciło do normy.

Przed nami pewnie gorączki, biegunki i setki rzeczy, których jeszcze się nie spodziewamy. To nic – bo to największe szczęście, jakie mnie w życiu spotkało. Oby wrócili na święta.

IMG_1551.jpeg

Sort:  

Gratulacje i dużo zdrówka dla maluszka!

Dziękujemy :)

Gratulacje! Dużo zdrowia dla dziecka i matki, oraz cierpliwości dla rodziców, przygoda dopiero przed wami :)

Dziękujemy :)

Co za prezent przed świętami, serdeczne gratulacje! Wszystkiego dobrego!

Dziękujemy :)

Gratulacje! I dużo zdrowia dla Maluszka i Mamy :)

Dziękujemy :)

Gratulacje! Dzieciątko na święta ❤️

Dziękujemy :)

Gratulacje!

Dziękujemy :)