Czy za pomocą mechaniki kwantowej da się udowodnić istnienie Boga? A może z jej pomocą sami możemy się Nim stać? Co jest, a czego nie ma i jaki wpływ na rzeczywistość ma sam fakt obserwowania jej - zapraszam do lektury!
Solipsyzm to pogląd filozoficzny, który twierdzi, że istnieje tylko jednostka poznająca, a cała reszta to wytwór jej umysłu. Dlatego też ten artykuł (jak i jego skromny autor) tak naprawdę nie istnieje - wytworzyłeś go sobie w umyśle aby zachować ciągłość i spójność swojego świata. Trudno zaakceptować taką postawę, ponieważ na pozór wydaje się być dosyć prosta do obalenia. Elementy otoczenia przecież funkcjonują niezależnie od tego czy o nich myślimy. Czy aby na pewno?
Na początek chciałbym przedstawić Ci fenomenalny wykład dr. Andrzeja Dragana wygłoszony w ramach spotkań TEDx na temat tajemnic mechaniki kwantowej. Jest to świetny wstępniak do naszych rozważań na temat natury istnienia rzeczy, Boga, oraz naszych możliwości na tym świecie.
Jeżeli nie masz czasu, ochoty lub możliwości technicznych aby obejrzeć zamieszczony powyżej materiał video, poniżej znajdziesz krótkie streszczenie oraz główną konkluzję wynikającą z wykładu:
Światło posiada naturę korpuskularno-falową co oznacza, że składa się ze strumienia cząsteczek. Pojedyncza cząsteczka (nazywana fotonem) jest najmniejszą, niepodzielną porcją energii. Dzięki badaniom na interferometrze naukowcy zauważyli jej zdumiewającą właściwość - otóż jeśli nikt nie niepokoi naszego fotonu podczas wędrówki, to wydaje się on znajdować w kilku miejscach naraz (potwierdzone doświadczalnie). Jeśli jednak w trakcie jego podróży zechcemy sprawdzić gdzie się znajduje, to nagle okazuje się, że nasz mały przyjaciel ustala swój stan i pojawia się w jednym miejscu, tak jak Pan Bóg przykazał. W skrócie: jeśli foton "zorientuje się", że jest obserwowany to ustala swój stan, w przeciwnym razie jest wszędzie.
Co to ma wspólnego z filozofią? W XVIII wieku irlandzki filozof, George Berkeley, twórca immaterializmu (nazywanego często "łagodnym solipsyzmem") zadał następujące pytanie:
Czy drzewo upadające w lesie, gdzie nikt nie może go usłyszeć, wydaje dźwięk?
Problem okazał się na tyle interesujący, że swoje stanowisko w tej sprawie zajął również świat nauki, i tak na łamach magazynu naukowego Scientific Amercian wystosowano następujące wyjaśnienie:
"Dźwięk jest wibracją wyłapywaną przez nasze zmysły i przetwarzaną w mózgu. Jeśli wokół nie ma uszu, które mogłyby te wibracje wychwycić i przetworzyć na sygnały, to teoretycznie dźwięku... nie ma."
Jak możemy zauważyć niepokojąco dużo rzeczy zależy od tego czy ktoś je obserwuje (rejestruje) czy nie. Fotony są wszędzie, dźwięk pojawia się dopiero wtedy gdy ktoś zechce go słuchać... przykłady można by mnożyć, lecz za każdym razem obserwator jest główną siłą sprawczą, pomimo, że nie ingeruje w układ. Berkeley w ten sposób argumentował istnienie Boga - nasz świat 'jest' bo dogląda go Stworzyciel (zupełnie jak dźwięk w lesie, czy foton w interferometrze), jeżeli Wszechmogący się znudzi i nas zostawi w spokoju to... znikniemy, lub jeśli ktoś woli - znajdziemy się w superpozycji czyli każdym możliwym stanie. Będziesz jednocześnie sobą, swoim kotem, sąsiadką i kubkiem do kawy. Będziesz wszystkim i niczym zarazem. W ten sposób Bóg udowadnia swoją wszechmoc i zainteresowanie ludzkim losem. Jesteśmy obserwowani nie po to by być ocenionym, lecz po to aby móc w ogóle być.
Inny ciekawym wnioskiem wynikającym z takiego stanu rzeczy jest koncepcja jakoby nasz świat był komputerową symulacją. W grach wideo nigdy nie renderuje się całego świata od razu, a jedynie najbliższe otoczenie głównego bohatera. Gdy nasza postać zmierza w określonym kierunku silnik "dociąga" kolejne tekstury usuwając jednocześnie z pamięci te, które budowały lokację, którą właśnie opuściliśmy. Podyktowane jest to oszczędnością zasobów - po co ładować elementy, których gracz i tak nie zobaczy? Niestety taka technika ma pewne wady - starsze komputery często nie nadążały z renderowaniem kolejnych lokalizacji w wyniku czego gracz napotykał puste lub niepełne lokacje:
Można zauważyć zdumiewające podobieństwo do naszych poprzednich obserwacji - dopiero obecność obserwatora ustala stan fotonu czy istnienie dźwięku. Czyżbyśmy więc żyli w pamięci superkomputera a nieskończoność wszechświata to zapętlony proces renderowania pustki w celu uniemożliwienia nam wyjścia poza mapę? A może to my jesteśmy takim komputerem i stworzyliśmy sobie całe otoczenie wokół? Czy to możliwe aby wszystko co nas otacza znikało za każdym razem gdy nikt nie zwraca na to uwagi? Zapraszam do dyskusji!
Źródła:
1) http://www.iep.utm.edu/berkeley/
2) https://en.wikipedia.org/wiki/If_a_tree_falls_in_a_forest
Zasubowałem bo zainteresowała mnie tematyka. Kiedyś czytałem Berkeley'a. Przedstawiłem jego wnioski koleżance w ten sposób. Ten stół przed Tobą nie istnieje jeśli zamkniesz oczy. Ona zamknęła, po czym zmacała stół ręką i powiedziała że istnieje.
Oczywiście to żart przekręcający wszystko, bo przecież zmysł dotyku to też narzędzie obserwacji. W każdym razie uśmiałem się wtedy.
A tak w ogóle bardzo interesująco, zwięźle i treściwie opisałeś temat.
Bardzo dobrze się czytało. Dziękuję.
Świetny tekst, który tylko mnie utwierdził w przekonaniu, że cały ten świat, który widzimy wokół nas to jedynie manifestacja naszych umysłów.
Coś podobnego, choć nie dokładnie. Znajoma moich krewnych, starsza pani zaczęła mieć problemy zdrowotne, umysłowe. Odpływała na jakiś czas i nie było z nią kontaktu. Po czym wracała jej świadomość.
Ona zdawała sobie sprawę ze swoich stanów, że potrafi odpłynąć.
Tutaj mnie to zastanawia, gdyby bowiem wszystko czym jest nasza jaźń była w mózgu, to dlaczego ona była świadoma swojej choroby?
Czy nie jest podobnie z mózgiem, że jest tylko narzędziem dla duszy?
Tak jak np. rozszyfrowuje się za pomocą narzędzi dane z wiązki światła przesłanej światłowodem?
btw. Bardzo ciekawy artykuł.
Świetny tekst. Przeczytałam z przyjemnością i pierwsze skojarzenie - The Police Every breath you take. :)