Rozmyślania o minimalizmie w przestrzeni i w głowie feat. William of Ockham & Sol LeWitt

in #polish7 years ago (edited)

Z pewnością wielu z nas czasem zadało sobie pytanie skąd ostatnio tak rozpowszechnił się "minimalizm" - w modzie, w designie, w aranżacji wnętrz i przede wszystkim w mediach społecznościowych w popularnym znaczeniu tego wyrazu, o czym chciałabym, abyśmy dziś porozmawiali.
Myślę, że każdy z nas intuicyjnie czuje różnicę między prostotą (która jest szlachetna) a łatwizną. Minimalizm w architekturze i sztuce to przecież nic nowego, pojawił się ponad 50 lat temu. Minimalistyczne podejście do architektury Zumthora czy Tadao Ando, to świadomość materiału, formy, faktury i światła. Koncepcje Sola LeWitta, którego prace miałam okazję obejrzeć na żywo w galerii Dia:Beacon, cieszą oko i łaskoczą mózg, ale przecież są rezultatem dogłębnych analiz. Nawet prace Picassa, choć surrealistyczne, mogą posłużyć za świetną analogię, bo są wciąż krytykowane przez laików, to przecież efekt świadomej decyzji, która wynikła z lat studiów anatomii i malarstwa realistycznego (obejrzyjcie sobie prace artysty z lat 90. XIX wieku – można się zdziwić!). Nie bez powodu podkreślam świadomość, decyzję, doświadczenie i wiedzę.

20170729_154533.jpg

Kształtowanie gustu

Bardzo często zderzam się z pytaniem, jak w architekturze czy sztuce można ocenić, czy coś jest ładne czy brzydkie lub dobre czy złe, skoro to są pojęcia tak bardzo subiektywne. Przecież ważne, co podoba się większości? Może tak, ale co z tego, jeśli większość nie wie, jak można inaczej?
Moim zdaniem należy kształtować i wypracowywać gust. Całe życie rozwijamy go, obserwując świat, ludzi, przedmioty – zauważmy, że dojrzała kobieta raczej nie ubierze się jak pięcioletnia dziewczynka. Podobają jej się inne stroje, świadomie kreuje swój wizerunek, wiedząc jakie niesie on ze sobą konsekwencje, jak odbiera ją otoczenie. Gust kreuje się wystawiając się na określone bodźce, obcując ze sztuką, architekturą, poznając jej historię i teorię. I w podstawowym zakresie szkoła powinna to nam zapewnić. Tutaj pojawia się pytanie – czy świadomość jest bezwzględnie wartością nadrzędną ponad nieświadomością – ale skoro już Sokrates uznawał wiedzę za tożsamą z dobrem, to chyba możemy przyjąć, że coś w tym jest. :-)
Dodatkowo architekt, artysta, projektant, ale także dziennikarz, aktor, prezenter... to zawody, których rolą i obowiązkiem w społeczeństwie jest kształtowanie poczucia estetyki, częściowo przez narzucanie pewnych wzorców – czy to w aspekcie wizualnym, behawioralnym, czy werbalnym itp. Możemy także mówić o guście w doborze słownictwa, zachowaniu, o dobrym smaku. Niestety większość z nas nie miała szczęścia dostąpić edukacji estetycznej w szkołach – kto miał szóstkę z plastyki za rysunek kredkami ręka w górę – dlatego nie wiemy, jak wpływa na nas nasze otoczenie, nie potrafimy docenić walorów wizualnych rzeczy, nie rozumiemy sztuki i wręcz się tym chwalimy!
I nagle lata 2010+ przyniosły triumf „minimalizmu” – białe na białym i prostokreślne. I najlepiej na instagramie.

20170729_154719.jpg

Z czego to może wynikać?

  1. Niewątpliwie z przeładowania informacją. Mamy za duży wybór i nie mamy już siły wybierać. Białe i czarne pasuje do wszystkiego, nawet jak przekombinujemy z formą czy teksturą. Poza tym nie męczy oczu i jest dobrym tłem dla wszystkich kolorowych dupereli, które gromadzimy w trakcie swojego życia.
  2. W Polsce - być może ze znudzenia specyficzną estetyką PRL-u i lat 90-tych. Do tego wniosku skłania mnie obserwacja zupełnie innych upodobań estetycznych na Zachodzie.
  3. Z braku edukacji estetycznej i architektonicznej, a każdy człowiek jest sobie najlepszym architektem albo tak mu się wydaje. Szczególnie inwestor. Pamiętacie na pewno serie zdjęć w internecie typu „kościoły, które udają kury” albo konkurs „makabryła”. To się dzieje naprawdę.
  4. Aspekt praktyczności - może być tanio, a wyglądać względnie drogo i względnie dobrze, dopóki się nie opatrzy i nie dostaniemy doła, bo nasz własny dom stał się nie-miejscem jak poczekalnia na lotnisku u Marca Auge.

20170729_154727.jpg

Anarchia w samym środku mojej głowy*

Badając minimalizm możemy znaleźć niespożyte źródło inspiracji w architekturze i kulturze japońskiej, ale także chińskiej i innych krajów azjatyckich. Można wręcz dojść do wniosku, że ta estetyka naturalnie wynika z filozofii wschodu, np. buddyzmu zen, gdzie cisza nie jest brakiem, wartością negatywną, a wręcz przeciwnie: pomaga wydobyć istotę tego, co w niej się odnajdzie. Przez wiele lat, częściowo zainspirowana modą na Marie Kondo, miałam na liście swoich celów: „declutter” – jednak w wymiarze umysłowym. Uprość, oczyść swoje życie codzienne, swoje relacje międzyludzkie, swoje wspomnienia, pragnienia, swoją głowę. Być może to nadmiar przedmiotów wokół Ciebie sprawia, że Twoje życie jest zbyt chaotyczne i skomplikowane, przez co miotasz się sam w sobie – wówczas pozbądź się zbędnych rzeczy – oddaj je potrzebującym albo sprzedaj, a potem zabierz bliskich, których zaniedbałeś, w podróż w miejsce, o którym marzyłeś. Skoncentruj się na tym, po co robisz to, na czym koncentrujesz się każdego dnia. Być może chwytasz się mnóstwa zajęć, których nie potrafisz ze sobą pogodzić. Czy da się wyodrębnić wśród nich jedną wspólną linię, która zdefiniuje Twoją drogę? To są rozważania, które mi bardzo często towarzyszą i dobrym narzędziem zdaje się być dla mnie brzytwa Ockhama (przypomniał mi się też cytat z Mdłości J. P. Sartre’a: „Tego właśnie należy unikać, nie szukać dziwności tam, gdzie nie ma nic.” - ale to na marginesie).
Tu podaję za Wikipedią:

"Entia non sunt multiplicanda praeter necessitatem"
(„Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę”)
I tym akcentem zakończę ten nudnawy i paradoksalnie chaotyczny wywód, który powstał pod wpływem chwili. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, bo bardzo mnie ten temat nurtuje!

20170729_154719.jpg

* Ktoś kojarzy utwór? :)

PS. Zdjęcia prac "Wall Drawing #1085: Drawing Series–Composite, Part I–IV, #1–24, A+B" Sola LeWitta z 1968 roku zrobiłam w galerii Dia:Beacon. Prace mają wymiary ok. 5x7-11m i zainstalowano je na 9 ścianach galerii. Dziełem tutaj jest nie efekt wizualny, a koncepcja: W 1970 roku LeWitt opracował instrukcje powstania na ścianach dwunastu prac, które zostały wykonane przez dwa zespoły asystentów w 2006 roku. To te instrukcje stanowią dzieło i mogą być reprodukowane w nieskończoność. Więcej można poczytać o tym tutaj.

Sort:  

Niewątpliwie z przeładowania informacją. Mamy za duży wybór i nie mamy już siły wybierać

Właśnie miałem to pisać. Moda może być swego rodzaju odreagowaniem tego co było lub jest. Przejście z jednego końca skali na drugi. Uwielbiam minimalizm w designie, ten wizualny, ale myślę że moda na większą skalę wynika właśnie z tej chęci odreagowania swego rodzaju konsumpcjonizmu.

Słyszałem też teorię tłumaczącą zainteresowanie minimalizmem na poziomie pojedynczej osoby, nie tylko wizualnym ale też tym "mentalnym". Według niej jeśli ktoś w młodości przebywał w nadmiarze przedmiotów, "maksymaliźmie" swego rodzaju, bałaganie, to są większe szanse, że potem będzie chciał iść w dorosłym życiu w drugą stronę - prostoty. I odwrotnie, jeśli ktoś dorastał w za dużej prostocie, może biedzie nawet (ale minimalizm to nie ascetyzm, to należy pamiętać), to często w dorosłym życiu będzie szedł w stronę nawet kiczowatego maksymalizmu, przepychu. Ale to była tylko teoria, nie wiem na ile mająca podstawy w psychologii.

Sam też stosuję minimalizm "życiowy", ten "mentalny". Jest to dla mnie bardzo ważny element filozofii życiowej (choć jak widać w tym komentarzu, jeśli chodzi o pisanie, to nie potrafię być zwięzły i minimalistyczny ;) ). I dość ciekawie taki aspekt minimalizmu umieściłaś w tym fragmencie, trafnie i elegancko:

„declutter” – jednak w wymiarze umysłowym. Uprość, oczyść swoje życie codzienne, swoje relacje międzyludzkie, swoje wspomnienia, pragnienia, swoją głowę. Być może to nadmiar przedmiotów wokół Ciebie sprawia, że Twoje życie jest zbyt chaotyczne i skomplikowane, przez co miotasz się sam w sobie – wówczas pozbądź się zbędnych rzeczy – oddaj je potrzebującym albo sprzedaj, a potem zabierz bliskich, których zaniedbałeś, w podróż w miejsce, o którym marzyłeś

Natomiast mam wrażenie, że wraz z modą na taki minimalizm, pojawiły się też pewne żenujące zjawiska. Autorzy książek którzy za bardzo uduchawiają minimalizm próbując zrobić z tego jakąś swoją markę, "Jedyną Słuszną Drogę Postępowania by Autor™". Po prostu chcą na tym zarobić, kiedy idea jest prosta i ich trzecia książka na jej temat wiele nie wnosi, jest wydmuszką. Z drugiej strony są też "wyznawcy", którzy będą mówić, że minimalizm jest gdy posiadasz 100 lub mniej przedmiotów, a jak posiadasz 101 to już nie jesteś minimalistą ;) Wyolbrzymiam, ale chyba wiadomo o co chodzi. Idea minimalizmu to pozbywanie się rzeczy zbędnych, a nie religia o sztywnych zasadach lub kult jednostki. Ale to chyba naturalne w sytuacji gdy jakaś idea, styl lub coś takiego zyskuje na popularności.

Ciekawy post, będę obserwował Twoje konto, bo widzę że jesteś kolejną osobą na polskim steemitcie która wrzuca bliską mi i ciekawą zawartość :)

Słyszałem też teorię tłumaczącą zainteresowanie minimalizmem na poziomie pojedynczej osoby, nie tylko wizualnym ale też tym "mentalnym". Według niej jeśli ktoś w młodości przebywał w nadmiarze przedmiotów, "maksymaliźmie" swego rodzaju, bałaganie, to są większe szanse, że potem będzie chciał iść w dorosłym życiu w drugą stronę - prostoty.
To właśnie miałam na myśli w punkcie drugim, mówiąc o estetyce PRL i lat 90, gdzie królowały porcelanowe słoniki, zbieranie bibelotów, serwetki i kryształy. Chociaż jak tak patrzę na USA to tutaj nigdy im chyba niczego nie brakowało a przesyt jest na topie do dziś.

Co do książek i marek to szczerze mówiąc nigdy nie szukałam literatury na ten temat. Po Twojej wypowiedzi już raczej nie będę :) ale o tych 100 przedmiotach to faktycznie prawda - była jakiś czas temu moda na tzw. capsule wardrobe, do stworzenia której należało wyciągnąć z szafy 20-kilka elementów odzieży i to nosić cały sezon. Zawsze chciałam napisać takim ludziom w komentarzu, żeby dali sobie trochę luzu. Dla mnie minimalizm ma wyzwalac a nie być kolejnym powodem do stresu :D

Dzięki ze wpadłeś - Ty tez możesz czuć się obserwowany! Pozdrowienia - K.

minimalistyczny komentarz:
mniej znaczy więcej

A czy można "przegiąć" z minimalizmem? Nagle się okaże, że jest go " za dużo" ;) Temat rzeka :)

Ja mysle ze tak; na poziomie jednostki - kiedy pozbywanie się rzeczy staje się obsesja i nie można zostawić książki na stole :)

Zdecydowanie, a są takie osoby. Jeśli ktoś za mocno wpadł w obsesję na punkcie posiadania mieszkania rodem z minimalistycznego zdjęcia z Pinteresta/Instagrama/Cokolwiek Teraz Jest Modne, to łatwo zapomnieć o tym, że mieszkanie ma też aspekt praktyczny, a nie tylko wizualny. Brak możliwości położenia gdziegokolwiek książki, albo kubka z kawą dla gościa oznacza, że coś jest nie tak.

Minimalizm ma dawać przestrzeń na rzeczy wartościowe, zabierając ją rzeczom zbednym. Nie ma być sztuką dla sztuki która za wszelką cenę wymaga pustej przestrzeni, za cenę przestrzeni dla rzeczy wartościowych.

Zgoda! Cieszę się, ze tak odebrałeś ten tekst, bo spotkałam się z opinia, ze krytykuję i podważam estetykę minimalizmu, a zupełnie tak nie jest - bardzo ją lubię, ale ponad wszystko lubię umiar i zdrowy rozsądek :)

Bardzo ciekawy artykuł, sięgnąłbym jeszcze z korzeniami do Miesa van der Rohe i jego "Less is more". To chyba były oficjalne narodziny minimalizmu. Osobiście uważam, że do obwieszenia czegoś dekoracjami nie potrzeba specjalnie gustu ani talentu, natomiast minimalizm daje możliwość eksperymentowania z formą. U wielu projektantów minimalistyczna forma bardzo mocno pobudza kreatywność.

Z drugiej strony jestem wrogiem przesadnego minimalizmu. Kropka na białym tle to nie jest dla mnie dzieło sztuki, za to Mondrian - już jest.

Dzięki za odpowiedz! Faktycznie rozważałam opisanie i van der Rohe i Sullivana, ale tez kaczkę i dekorowana budę Venturiego, bo przemyślenia wynikły z dekoracji świątecznych, które zobaczyłam w Okulusie Calatravy i przeraziło mnie to; a powszechna opinia była taka, ze to jest ładne, a nawet jeśli nie, to znaczy ze budynek się sam nie broni, skoro może go zniszczyć tymczasowa instalacja.

Tutaj nie ma jednej poprawnej odpowiedzi, to kwestia opinii, ale myśle, ze to ciekawy temat do dyskusji!

Bardzo fajny tekst!
Btw.Ja też długo patrzyłam na Picasso jak ''laicy'' o których piszesz- i tak naprawdę dopiero po wizycie w muzeum Picasso w Barcelonie tak bardzo się do niego przekonałam, zrozumiałam jego sztukę.
A tak a propos- widziałaś może film ''Picasso- twórca i niszczyciel? Polecam bardzo:)

Dzieki Julia! Nie mialam pojęcia o tym filmie, ale wygooglalam i dzisiaj sobie włączę! Wielkie dzięki :)

Dla mnie minimalistyczne to czarno - biało - szaro - chromowane tzw dizajnerskie. ;)

co to jest?