Żyję trochę chaotycznie, często zapominam wziąć zeszyt na zajęcia, z reguły nie wiem, z czego jest najbliższe kolokwium (bo i tak będę uczyć się noc przed) i dużo biegam między jedną a drugą uczelnią. Jedno jest jednak (prawie) niezmienne: w plecaku noszę książkę. W tramwaju, w przerwie między zajęciami, nad kawą, kiedy nie mogę już patrzeć na notatki - staram się czytać. 2022 rok to dla mnie powrót do tej nieco zaniechanej praktyki. Pluję sobie w brodę, bo życia mi nie starczy, żeby przeczytać wszystkie książki, które bym chciała. W tym wpisie zapraszam na podsumowanie moich czytelniczych przygód z minionego roku. Przeczytanych książek nie policzyłam; tutaj tylko krótko o tych, które najbardziej zapadły mi w pamięć.
Twórczość Olgi Tokarczuk
Pierwszą książką, jaką przeczytałam spod pióra naszej noblistki, byli Bieguni. Zdaję sobie sprawę z tego, że Tokarczuk ma zarówno rzesze fanów, jak i przeciwników, a wokół jej postaci pojawiają się mniejsze i większe dyskusje (choćby nawet o jej kontrowersyjnym stwierdzeniu, że "literatura nie jest dla idiotów"). Ja się do jej książek przekonałam i mam nadzieję, że w nowym roku uda mi się przeczytać kolejne. Bieguni to książka napisana w nietypowej dla mnie konwencji i potrzebowałam sporo czasu, żeby przebrnąć przez początek i nie poddać się po 50 stronach. Było warto, lektura z każdą chwilą stawała się coraz bardziej rozkoszna. Wydaje mi się, że trzeba dużej wrażliwości i uważności, żeby opisywać świat tak, jak zrobiła to Tokarczuk w Biegunach.
Szczególne miejsce w moim sercu zajmuje też zbiór esejów Lalka i perła, które traktują o mojej ulubionej lekturze z czasów licealnych i zarazem jedynej książce Bolesława Prusa, którą szczerze pokochałam - oczywiście mam na myśli Lalkę. Dlaczego pokochałam? Trudno mi odpowiedzieć, ale chyba dlatego, że bardzo utożsamiałam się ze Stanisławem Wokulskim, wiecznie rozdartym romantykiem-pozytywistą. Olga Tokarczuk w swoich esejach powiedziała to, czego prawdopodobnie nikt z nas nie usłyszał w szkolnej ławce. Piękna była to podróż - popatrzeć na książkę szerzej i głębiej, inaczej, niż oczekuje tego maturalny klucz. Trudno było mi się nie zgodzić z myślami autorki. Na listę książek do przeczytania w 2023 roku na pewno wpisuję kolejne pozycje od Olgi Tokarczuk.
Traktat o łuskaniu fasoli - ulubieniec roku
Do tej książki potrzeba dużo cierpliwości. Czytanie zajęło mi dobre dwa miesiące (czyli o jakieś 6 tygodni więcej, niż sobie pierwotnie założyłam). Treść idealnie korespondowała z tym o czym wciąż po trochu się uczę: że mało jest w życiu pytań, na które są proste odpowiedzi. O ile w ogóle są. Za oczywistość tych słów przepraszam - usprawiedliwiam się wiekiem. Dorosłość dopiero zaczynam ogarniać. Nie wiem, co więcej mogłabym powiedzieć, dlatego po prostu podzielę się moimi ulubionymi myślami z traktatu:
Śmiech to zdolność człowieka do obrony przed światem, przed sobą. Pozbawić go tej zdolności to uczynić go bezbronnym.
Na zdrowy rozum każdej miłości trzeba by się strzec, bo nie wiadomo, gdzie człowieka zaprowadzi. Na zdrowy rozum siebie samego trzeba by się strzec. Nie człowiek ustanawia sobie zdrowy rozum. A w ogóle, co to jest zdrowy rozum, niech mi pan powie? To ja panu powiem, o zdrowym rozumie nie dałoby się przeżyć życia. Zdrowy rozum owszem... Ale to tylko się tak mówi, gdy nie wiadomo, co powiedzieć.
Może pan nie uwierzy, ale poczułem nagle coś takiego, jakbym zapragnął znaleźć się z nią razem w tym jej nieszczęściu. Prawdziwa miłość jest raną. I tylko tak ją można odnaleźć w sobie, gdy czyjś ból boli człowieka jak jego ból.
Tak zastanowić się, to ile takich niewypowiedzianych słów przepadło na zawsze. A może ważniejsze były od tych wszystkich wypowiedzianych.
Czy zresztą miłość potrzebuje współcierpienia? Chodzi mi o to, że odczuwałem jej istnienie jako moje istnienie. Pyta pan, co to znaczy? To, że jakby pan całe brzemię czyjegoś istnienia pragnął wziąć na siebie. Jakby pan pragnął kogoś w ogóle zwolnić z konieczności istnienia. Jakby pan pragnął za tego kogoś także umrzeć, żeby on nie musiał doświadczać swojego umierania.
Last but not least - Bookclub i nowe horyzonty
Dzięki @lpa (a może to był @lorenc?) mniej lub bardziej regularnie zaglądam na Bookclub w @krolestwo. Oprócz tego, że dyskusje nad książkami uważam za szalenie ciekawe, nasz klub dał mi jeszcze jedną ważną rzecz - konieczność czytania pozycji, po które sama prawdopodobnie nigdy bym nie sięgnęła. Tutaj szczególnie w sercu mam zapisane Solaris Stanisława Lema. Dla mnie była to jedna z najciekawszych rozmów o literaturze w całym życiu. Dobrze jest przypomnieć sobie, że interpretacji może być wiele, a w każdym człowieku książka rezonuje inaczej. Ach, przebieram już nóżkami na myśl o tym, co czytelniczo czeka w 2023 roku - na czele z Emmą Jane Austen. Ciekawskich zapraszam na @przeczytaj - warto dołączyć do naszej bookclubowej rodzinki. Nie słyszałam, żeby ktokolwiek żałował.
Pod względem czytelniczym uważam rok 2022 za bardzo udany. Jestem ogromnie wdzięczna za książki, które mi polecano i jeszcze bardziej za te, które dostałam w prezencie. Cel na 2023 rok? Przeczytać co najmniej 35 książek (które nie są podręcznikami ani nie są zatytułowane Historia muzyki polskiej). Czy się uda? Mam nadzieję. O 50 książkach nawet nie marzę, choć mam nadzieję, że taki moment w życiu też przyjdzie. Jeśli nie braknie mi motywacji, czymś na Hive postaram się podzielić.
Pięknego Nowego Roku!
O tak, Myśliwski mistrz.
Dear @justynao,
Our previous proposal expired end of December and the Hivebuzz project is not funded anymore. May we ask you to review and support our new proposal (https://peakd.com/me/proposals/248)?
Thank you for your help!