Filip Szcześniak, ten warszawski raper namieszał trochę w polskim hip-hopie. Od trzech lat dzieli fanów ulicy i miłośników świeższych, bardziej alternatywnych brzmień. Wyszedł z nikąd albumem, który wydał na własną rękę i którego egzemplarze wysyłał każdemu z osobna na poczcie, ale dopiero przy okazji kolejnego projektu zawierające utwory takie jak kultowy już singiel "6 zer", czy "Następna Stacja" osiągnął rozgłos i uznanie krytyków.
Na większość hitów wychodzących z ręki Taco Hemingway'a patrzyłem raczej sceptycznie, ale jednak ostatnio dzięki moim znajomym, którzy dyskutowali o jego najnowszej epce "Szprycer" postanowiłem bardziej zagłębić w jego repertuar i muszę przyznać że jego muzyka bardzo przypadła mi do gustu. W tym kilkuczęściowym artykule postaram się przybliżyć wam jego dyskografię i przekazać moją opinię na jej temat. Zacznijmy, a jakże od polskojęzycznego debiutu zatytułowanego "Trójkąt Warszawski"
Jak sam Filip podaje, "Trójkąt Warszawski" to historia miłosna w siedmiu utworach, której słowami kluczowymi są złamane serca, Warszawa, alkohol, papierosy, kalafiory i PZPN. Do tej opowieści obejmującej jedną noc może odnieść chociaż w pewnej części każdy młody człowiek, licealista czy student. Doświadczenie albumu przez mieszkańców stolicy będzie zdecydowanie głębsze. Co chwilę pada nazwa tamtejszej ulicy,miejscówki, a głównie klubu.
Płyta rozpoczyna się jednym z licznych sampli dokumentów z czasów PRL-u, po której niepodziewanie następuje bit wprawiający słuchacza w ruch. Tak zbudowany klimat razem z obrazem serca kraju zawarty w tytule utworu "Szlugi i Kalafiory" tworzy surowe, brudne i interesujące wprowadzenie. W kolejnej zwrotce przedstawieni nam są kluczowi bohaterowie historii: Narrator, jego ex i Piotrek. Po kilku słowach na ich temat jesteśmy wrzuceni w wir akcji.
O kolejnych pozycjach na albumie trudno cokolwiek powiedzieć nie spojlerując treści. "Marsz, Marsz" i "Wszystko Jedno" to utwory przepełnione dokładnymi obserwacjami i portretami społeczności klubów , skupiającymi się głównie na wcześniej przedstawionych postaciach i interakcjami między nimi. Przez wielu zarzucane monotoniczne flow Taco tutaj sprawdza się perfekcyjnie. Kolejno rzucane ironiczne, pełne porównań i odwołań do szeroko pojętej kultury strumienie myśli protagonisty pokazuje geniusz liryczny Szcześniaka. Taco jednak miejscami przyśpiesza i staje się agresywniejszy w bardziej gniewnych momentach. "Mięso", jeden z moich ulubionych momentów na albumie jest wykonane takim tonem praktycznie całkowicie.
"Trójkąt" i "Przerywnik" to zdecydowanie najbardziej interesujące utwory na krążku. W pierwszym dzięki zmianie narracji poznajemy bliżej Piotra, pozwalając szerzej spojrzeć tą postać, która sugerując się wcześniejszymi kawałkami mogła wydawać się antagonistą w tej historii. Kolejne nazwiska członków PZPN-u wspominane na końcach zwrotek prowadzą do przezabawnego końca. Z drugiej strony mamy "Przerywnik", który bierze na warsztat bardzo stary styl przypominający swing lat trzydziestych z bardzo jazzową perkusją i skocznymi organkami. Taka instrumentalizacja zupełnie różniąca się względem reszty jest świetnym wyborem. Przykuwa ona uwagę słuchacza podczas momentu, który jest kluczowy dla całej historii.
Tajemnicza liczba zawarta w utworze zamykającego album pt."900729" to początek PESEL-u Taco. Jest to bezpośrednie nawiązanie do tekstu poprzedzającego go "Mięsa". Na początku nie byłem fanem melodii i bitu na tym tracku. Prosta, wprost prymitywna perkusja i lekko senny, śpiewany refren przekonał mnie po kilku przesłuchaniach albumu. Filip porusza tutaj tematy traktowania jednostki w naszym państwie, które będą zdecydowanie bardziej rozwinięte na "Umowie na Dzieło". Ostatnie wersy refleksyjnie, w melancholijny sposób streszczają ostatnią noc z perspektywy głównej postaci.
"Trójkąt Warszawski" to bez dwóch zdań album godny uwagi. Znajdujący się na nim materiał robi wielkie wrażenie. W końcu nie tak łatwo rozpisać fabułę na siedem tekstów i wykonać go w własnym, tak oryginalnym stylu. Kilka utworów przy następnych sesjach zaczyna się dłużyć. ale mimo wszystko historia jest ciągle interesująca i angażująca. Sądzę że album będzie ciekawym doświadczeniem dla wielu młodych osób, którzy jakimś cudem nie słyszeli jeszcze o Taco Hemingwayu. Nawet słuchacze mający czasy imprez dawno za sobą znajdą tutaj coś dla siebie. Rewelacyjny koncept, portrety polskich ulic nocą i tony nawiązań do historii i kultury sprawiają, że "Trójkąt Warszawski" to mój ulubiony spośród projektów Filipa i płyta, która przyczyniła się do mojego zainteresowania się hip-hopem na większą skalę. 8/10
Miałeś okazje przesłuchać ten album? Podziel się swoimi wrażeniami w komentarzach. Jeśli zachęciłem cię do sprawdzenia tego albumu nie zapomnij o zostawieniu upvote'a. Motywuje mnie to dalszego pisania o filmach, serialach, muzyce i innych rzeczach, którymi się interesuje.
Odsłuch i darmowy download MP3 na: http://tacohemingway.com/#trojkat
Bardzo bogata recenzja. Nie na wszystko się zwraca aż taką uwagę przy odsłuchu.
Taco to bardziej artysta liryczny niż raper :)