W Ameryce lat 40 powstało małe wydawnictwo komiksowe pod nazwą "Archie Comics". Tworzyło beztroskie i lekkie historyjki o przygodach Archi'ego Andrewsa, oraz jego paczki przyjaciół. Forma w których były pisane i wydawane przypominała polskie Giganty z Kaczorem Donaldem. Komiksy te ukazywały typowe rozterki nastolatków. Wychowały się na nich pokolenia amerykanów. Na przestrzeni lat wiele twórców brało mieszkańców małego miasteczka Riverdale na warsztat, bawiąc się konwencją i uaktualniając czasy, w których żyją. Twórca jednego z lepiej przyjętych historii komiksowych ostatnich lat pt. "Afterlife with Archie", przenoszącą bohaterów do świata przepełnionego zombie (Mój plan na halloween!) przedstawił telewizji CW projekt serialu opartego na postaciach z "Archie Comics". Pomysł wypalił. Produkcja odbiła się wielkim echem,również w Polsce, a pierwszy odcinek nowego sezonu dopiero co pojawił się na Netflixie. Dzisiaj postaram się przekonać was do odwiedzenia tej krainy mrokiem i syropem klonowym płynącej.
Na pierwszy rzut oka serial ten może nie wyglądać zachęcająco. Ot kolejny dramacik dla nastolatków. Seans z takim podejściem może przyspożyć najpopularniejsze uczucie ostatnich miesięcy, tzw. "cringe". Twórcy wiedzą, o tym że nie tworzą drugiego Twin Peaks, jednocześnie nie kryjąc inspiracji serialem Lyncha. Czerpią oni garściami z różnych dzieł kinematografii, nieraz wspominając to w kwestiach wypowiadanych przez postacie.
Paradoksalnie świadomość materiału, na którego podstawie powstało "Riverdale" jest jego największą siłą, a także certyfikatem jakości. Niestety w naszym kraju, w którym te postacie nie są prawie wcale znane, trudno to docenić. Obejrzenie pierwszego odcinka może dać wrażenie "Gdzieś to już widziałem!". Mieszkańcy tego małego miasteczka są prawdziwymi arch(i)etypami wyjętymi w większości żywcem z kart komiksu. Betty jest miłą dziewczyną z sąsiedztwa, Veronica kasiatą córeczką tatusia, a Jughead outsiderem, hipsterem, znawcą popkultury i miłośnikiem kin samochodowych. Rodzice oraz inne dorosłe postacie są jednocześnie interesujące.
Rodzice oraz inne dorosłe postacie są jednocześnie interesujące. W tak małym miasteczku jak "Riverdale" każdy zna każdego. Konflikty pokoleń i brudy wyciągane przeciw kolejnym bohaterom prowadzą to dziesiątek świetnie zagranych scen kłótni.
Oprawa muzyczna w naszej młodzieżowej operze mydlanej stoi na dosyć przyzwoitym poziomie. W większości dostarczane nam są nowe utwory, ze świetnymi wyjątkami w postaci "Into the Black" Chromatics, czy odświeżonych wersji takich utworów jak "Sugar, Sugar" The Archies, utworu z kreskówki na podstawie tego samego komiksu lub "Kids in America" Kim Wilde. Obsada naprawdę potrafi śpiewać, więc czekam na kolejne aranżacje wykonywane przez mieszkańców Riverdale!
Formuła "Riverdale" jest niesamowicie prosta, a zarazem satysfakcjonująca. Lekkość jaką się je ogląda jest rzadkością przy większości produkcji znajdujących na Netflixie. Jak został zaprojektowany, tak powinien być moim zdaniem oglądany. Oryginalnie przeznaczony do cotygodniowej emisji w telewizji, "przyjmowany" w nie za dużych ilościach świetnie spełnia swoje zadanie. Wielu moich znajomych mówi coś w stylu: "Czekam na wszystkie odcinki, bo nienawidzę cliffhangerów", jednocześnie niszcząc sobie przyjemność z rozrywki. Momenty w których zostawiają nas twórcy na kolejny tydzień rzeczywiście denerwują, ale jednocześnie dają o sobie zapamiętać, nie będąc zamiecionymi pod dywan przez załączenie kolejnego odcinka.
Myślę że w czasach gdzie pożera się całe sezony podczas jednego/dwóch posiedzeń, każdemu przyda się "guilty pleasure", do którego świata będzie się regularnie wracało. "Riverdale" to świetny wybór, który serdecznie wam polecam. Idealnie łączy mroczny klimat i tajemnice morderstwa z beztroską nastoletnich lat. Utalentowana obsada na czele z Colem Sproucem w roli Jugheada, lekkość i samoświadomość z jaką twórcą piszą kolejne odcinki tworzą idealną propozycję na wieczór po ciężkim dniu, czy nostalgiczny seans ze znajomymi przy piwku. Nadróbcie więc pierwszy sezon i czekajcie na odcinki, które pojawiają się na polskim Netflixie w każdy czwartek o 9:00.
Widziałeś "Riverdale"? Podziel się swoimi wrażeniami w komentarzach, a jeśli zachęciłem cię do sprawdzenia tego serialu nie zapomnij o zostawieniu upvote'a. Motywuje mnie to dalszego pisania o filmach, serialach, muzyce i innych rzeczach, którymi się interesuje.
Mam zdecydowanie za mało czasu w stosunku do tego, co chciałbym obejrzeć. Ten serial, jak i wiele innych, czeka na mojej liście, która cały czas się niestety powiększa :(
Oglądałem ten serial i powiem, że byłem pozytywnie zaskoczony. Może nie ma mega ambitnej fabuły, jednak tak jak mówisz ogląda się to bardzo przyjemnie. Generalnie klimat tego serialu jest zarąbisty. Sposób kolorowania materiałów też się wyróżnia.