No i w końcu wyjęło mnie z chaty. Nareszcie. Z racji awaryjnej sytuacji w domu, która była emocjonalnie dość wyczerpująca, zaszła potrzeba wymiany telefonów. I tak wszyscy mamy ten sam model. Nic nadzwyczajnego. REALME C35 taka inflacyjna niskobudżetówka. U mnie w każdym razie był to skok wielki bo aż od samsunga galaxy S3...
W związku z nowym modelem pojawił się też nowy aparacik, który postanowiłem wypróbować. Oczywiście nie od razu. Awaryjna sytuacja wymaga bym siedział w domu do godz 17-18. Zostają zatem dwudzionki bo wtedy wszyscy w domu. Ja akurat musiałem kogoś odwiedzić w sobotę w Poznaniu i tak przyszło mi w drodze do głowy by właśnie tam machnąć kilka fotek.
Uliczkami Starego Rynku
Po umówionym spotkaniu zacząłem krążyć po mieście. I tak miałem coś do kupienia, a sklepy były w dwóch dość odległych od siebie miejscach. Jeden Przy Katedrze, drugi przy Placu Wolności. Pretekst do chodzenia zatem był. Niestety nie jest tam teraz tak pięknie jak można w necie szpeknąć. Miażdżąca większość punktów w tym fyrtlu jest obecnie rozkopana. Jakby w Poznań jakaś bomba pizła. Kliknąłem zatem klasyka i wio do domu.
Giry zaczęły mnie powoli boleć od tego chodzenia ale za to kupiłem to co chciałem co znacząco poprawiło mi humor. Bo ten nie był zbyt ciekawy. Po awaryjnej sytuacji, która trwała tydzień przyszedł tydzień wypalenia, a trzeciego tygodnia przez zmianę grafiku z rannego na popołudniowy przyszło fizyczne osłabienie. Doszedłem do siebie dopiero wczoraj. Do tego jeszcze pogoda w sobotę nie była zbyt ciekawa. Nie było nawet na niebie czego kliknąć. Ładne niebo mimo to znalazłem tyle, że na ścianie.
Spacerek
Na drugi dzień trochę się rozjaśniło i poczułem się też lepiej. Mimo to dopiero około siedemnastej dotarło do mnie, że w sumie to siedzę jak taka doopa. Wszyscy w domu więc mógłbym wyjść dalej testować aparacik. Tak też zrobiłem.
Wybrałem jedną z tras, którą się udzielałem jeszcze przed covidem. I tak wlazłem w ten lasek na końcu. W kierunku doliny Cybiny.
Tu poszedłem w lewo. Ścieżka mniej spadzista i są tam też schody, którymi można zejść na sam dół.
Zaraz po przeprowadzce do Swarzędza trzeba było obskoczyć wiele miejsc np apteki bo rodzice leki potrzebują. Chcąc nie chcąc dużo chodziłem po okolicy. Pierwszego roku spacerowałem praktycznie codziennie tyle, że nie miałem dobrego aparatu i nie wiedziałem jeszcze o HIVE. To był 2018.
O! A tu się komuś smykło...
Schodkami na dół zatem (jestem ciekaw czy za tydzień będzie posprzątane).
Nie szukałem w trakcie spaceru niczego wyjątkowego. Chodziło jedynie o test aparatu. Chyba też jeszcze się dąsałem na sobotę więc klikałem jak leci.
Na dole przyjazny jazgot, który dało się słyszeć już u góry. Wypożyczalnia, niewielka plaża, mały placyk zabaw i straganik chyba z lodami, nie pamiętam. Kliknąłem w środek, obróciłem się w lewo i prostym chodnikiem do przodu.
Po drodze kliknąłem jeszcze w prawo bo ścieżka długa i prosta. Dość monotonnie było, później zaczęły się tablice informacyjne (po prawej).
Jest tu co oglądać ale na razie tak ogólnikowo klikałem.
Dalej przed siebie w stronę kaczuszek.
W pobliżu tej barierki w 2018 dość często pływała mama kaczka z kaczuszkami. Za każdym razem gdy ją spotykałem mówiłem sobie, że następnym razem przyniosę trochę bułeczki i im coś powrzucam. Oczywiście za każdym razem zapominałem 😒
Przez barierkę bałem się szpeknąć. Bez etui na smyczy nie ma mowy bym podchodził do wody z tym nowym fonem, a że jest tak nowy, że nic do niego jeszcze nie ma w sklepach to zdjęcia przy wodzie na razie sobie daruję. W każdym razie kontem oka coś dojrzałem. Nie chciałem też schodzić na dół by nie spłoszyć. Test zooma zatem.
Wyszło po japońsku. Jako tako.
A TU BEDĄ JESZCZE JAKIE KACZUSZKI CZY JUŻ RENTA!?
Niech se śpią😛
Wycofałem się z powrotem na ścieżkę. Po drodze kolejne tablice.
Dalej pod górkę
Na tej górce po drugiej stronie ulicy stoi kościółek założyciel jeśli dobrze rozumiem. Tak go trochę nieśmiało smyrnąłem. W przyszłości coś więcej kliknę, a tu z wikipedii:
Parafia Św. Marcina Biskupa w Swarzędzu
Kościół w Swarzędzu zbudowano już w XII w. z inicjatywy rodziny Łodziów. Pierwszy murowany obiekt postawili Górkowie w XVI w. Kolejną świątynię konsekrowano w 1656. Kościół ten jednak na przestrzeni lat podupadł i dopiero w 1777 odbudował go Teodor Rożmiński. W 1897 dziekan Dambek dodał poprzeczną nawę. W roku 1966 ówczesny proboszcz ks. Bogdan Podhalański zamówił wykonanie we wnętrzu kościoła fresków (technika al fresco) autorstwa Łucji i Józefa Oźminów. W 1968 świątynię wpisano do rejestru zabytków.
Dalej w lewo i do domu. Po drodze jeszcze trzy fotki kliknąłem.
Dwa domki na przeciw kościoła. Oba (chyba) bez płotu od frontu. Dość nietypowy widok wśród bloków.
A za plecami...
Nie tak bardzo jak w Poznaniu ale też skończyć nie mogą. Chyba zbyt wielu pracowników pojechało na wojnę...
No nic. Spacerek dobrze mi zrobił. Aparacik przetestowany. Może nawet Actifit zainstaliję bo tu taka aktywna grupa. Czas pokaże.
Actifit jest spoko, do budowania konta i zacieśniania znajomości.
Nasza społeczność wspiera/jest-wspierana w zakresie postów podróżniczych. Zobacz @pl-travelfeed
A jeśli rejestrujesz swoje spacery za pomocą jakiejś apki do trackingu to polecam też taki konkurs
https://hive.blog/hive-134382/@polish.hive/pokonaj-polskepieszo-lub-na-rowerze-konkurs
Super dzięki 😊