Moje ulubione kawałki #20. Tristania - Tender Trip on Earth (przeczytanie zajmie ok. 1 min.).

in #polish3 years ago

Trochę czasu mnie tu nie było. Okres świąteczno-noworoczny zamiast pomóc w zwarciu szyków i przystąpieniu z nową siłą do realizacji różnych zamierzeń, to rozwala mnie rok rocznie, powodując rozleniwienie, zniechęcenie i generalny spleen, jak to ładnie określali niegdyś poeci.

Ale cóż, trzeba wrócić do życia, kontynuować rzeczy kiedyś rozpoczęte, zebrać się w sobie również w odniesieniu do nowych wyzwań. Dzisiaj moja propozycja kojarząca mi się właśnie ze wspomnianym okresem. Choć może to brzmieć dla niektórych obrazoburczo, gotycko-metalowy kawałek Tristanii rodzi takie właśnie konotacje.


Dlaczego? To historia związana z odległym już niestety czasowo okresem moich studiów. Miałem przyjemność dzielić kwaterę z kilkoma koleżkami, z których jeden co chwila przynosił muzykę w formacie mp3. Warto wiedzieć, że ówcześnie była to absolutna nowość w Polsce. W ogóle otwierał się wtedy szerzej Internet, kupowaliśmy komputery, koniecznie z nagrywarkami, na których na potęgę nagrywaliśmy muzykę i filmy. Takie czasy.

Muzycznie blisko mi było i jest do tego mojego kolegi, więc często odsłuchiwałem, to co przynosił. I tak przydarzyło się kilka rzeczy z zakresu metalu gotyckiego, w tym między innymi ten utwór Tristanii. A że przypadło to właśnie na okres przedświąteczny, to zaczęliśmy mówić o tych piosenkach per "kolędy". I tak zostało właściwie do dzisiaj. Gdy słyszę mocniejsze i mroczniejsze granie, uśmiecham się i w duchu sobie mówię, że to "niezła kolęda".

"Tender Trip on Earth" to właściwie jedyny kawałek tej akurat grupy, który przypadł mi do gustu. Próbowałem odsłuchiwać cały album ("World of Glass"), z którego pochodzi i inne wydawnictwa też, ale nic innego mnie nie przekonało tak jak proponowany tutaj utwór. Mocne uderzenie, potem złagodzenie, do tego chórki - dobrze mi się tego wciąż słucha.