Jutro, w niedzielę, w Tallinie młodzi polscy hokeiści rozpoczną walkę w dywizji IB Mistrzostw Świata U-20. Chciałem w pierwszym zdaniu napisać: "walkę o ...". No ale właśnie, sam nie wiem co miałoby się znaleźć w miejscu wielokropka. Walka o awans? Wątpię. I wątpi wielu ekspertów i kibiców. Roczniki tworzące obecną kadrę Polski do lat 20-tu są zwyczajnie słabsze niż poprzednie. Do tego rywale wydają posiadać większy potencjał. O utrzymanie? Też nie mieści się w głowie. Polacy powinni jednak spokojnie w takim gronie się utrzymać. Przynajmniej jest to ich absolutnie minimalny obowiązek. Ale po kolei.
Zajmijmy się najpierw składem i możliwościami Polaków. Przede wszystkim patrzył będę na ligę, w której na codzień grają reprezentanci poszczególnych drużyn. Trzeba wziąć pod uwagę jej siłę i miejsce w zespole klubowym hokeistów. W kadrze Polski mamy sześciu hokeistów spoza PHL. Większość z nich reprezentuje kluby z najwyższych klas rozgrywkowych w swoich krajach. Mamy więc hokeistów z ligi czeskiej, słowackiej i szwajcarskiej oraz z trzeciego poziomu w Szwecji. Reszta gra w Polsce, ale tylko 4-5 może powiedzieć, że posiada doświadczenie w rywalizacji z PHL. Reszta, czyli ponad połowa składu rywalizuje na codzień w Młodzieżowej Hokej Lidze, czyli drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce. Nie jest to najlepsza rekomendacja. Ostatni turniej tej dywizji przed dwoma laty Polacy zakończyli na czwatym miejscu.
Pierwszym rywalem Polaków będą Francuzi. W ostatnim rozegranym turnieju w tej kategorii zajęli drugie miejsce w dywizji IB. Polaków rozbili wtedy aż 7-1. Było to jednak dwa lata temu i dotyczyło zupełnie innych hokeistów. W ich obecnym składzie tylko dwóch hokeistów gra poza ojczyzną. Obaj rywalizują w Szwajcarii. Aż dziewięciu zawodników pochodzi z klubu z Grenoble. Mają oni zróżnicowane doświadczenie. Część z nich gra dość regularnie w pierwszym zespole, część jednak gra tam okazjonalnie, skupiając się na rywalizacji w drużynie U20. Młodzieżowa liga we Francji stoi na potencjalnie wyższym poziomie, niż ich polska odpowiedniczka, więc rekomendacja dla tych hokeistów jest o tyle lepsza. Mecz z Francuzami rozpocznie się o 12.30, będzie go można obejrzeć pod poniższym linkiem:
https://icehockey.television.ee/stream/wm20ib_1
W poniedziałek nasi młodzi hokeiści zmierzą się ze Słoweńcami. To spadkowicz z dywizji IA. Przed dwoma laty przegrali rywalizację i, można powiedzieć, wrócili do dywizji z Polakami w składzie. Trzeba przyznać, że grupa przywieziona przez Rysiów wygląda imponująco. Aż 12 graczy gra poza Słowenią. I są to hokeiści z mocnych lig juniorskich z Niemiec, Szwecji czy Finlandii. Jest też rodzynek rywalizujący na codzień w Kanadzie - Luca Gomboc z Drummondville Voltiguers z ligi QMJHL, jednej z trzech najmocniejszych lig juniorskich w ojczyźnie hokeja. To robi wrażenie.
Następnego dnia nasza młoda reprezentacja zmierzy się z Japończykami. Oni, z kolei, wygrali ostatni rozegrany turniej i znaleźli się na poziomie dywizji IB. Poza pięcioma zawodnikami ich skład oparty jest o zawodników klubów japońskich, przede wszystkim uniwersyteckich. Jaki one poziom prezentują? Trudno powiedzieć. Skupić się natomiast można na tej piątce, występującej na lodowiskach północnoamerykańskich. Dwóch z nich to hokeiści najlepszej amerykańskiej ligi juniorskiej, czyli USHL. Pozostała trójka gra w ligach niższego rzędu. To pokazuje jednak, że Japończycy mogą być groźni.
Po dniu przerwy, we czwartek Polacy zmierzą się z gospodarzami. Dwa lata temu nasza reprezentacja okazała się lepsza od Estończyków, wygrywając 6-3. Tym razem może nie być tak optymistycznie. Estończycy postawili na rozwój swoich zawodników w szkoleniowych systemach Finalndii i Szwecji. Związki tego państwa w wielu dziedzinach życia ze skandynawskimi sąsiadami są oczywistością, teraz przyszedł najwyraźniej czas również na hokej. I słusznie. Szwedzi i Finowie słyną ze świetnego szkolenia młodzieży. Dla nas oznacza to jednak trudności. Nie patrząc w składy, w ciemno postawiłbym na Polaków, ale bogatszy o analizę składu bałtyckiego rywala, nie jestem już taki pewien. Oczywiście młodzi Estończycy nie występują w najlepszych ligach tamtejszych krajów, niemniej jednak z pewnością poczynili spore postępy.
Na koniec turnieju zmierzą się Polacy ze wschodnimi sąsiadami z Ukrainy. Przed dwoma laty ówczesne roczniki uległy 0-3. W aktualnych kadrach nikt, rzecz jasna, nie pamięta tamtego meczu, ale jasnym jest, że Ukraińcy będą trudnym rywalem. Większość naszych ostatnich rywali rywalizuje w ligach domowych - juniorskiej i pierwszej. Niemniej jednak ośmiu z nich gra poza swoją ojczyzną. Można wśród nich znaleźć przedstawiciela ligi OHL - jednej z trzech najlepszych lig juniorskich w Kanadzie - to Artur Cholach. Są też gracze z Finlandii i to z tych najlepszych zespołów juniorskich. Powoduje to, że Ukraińcy również mogą okazać się zbyt trudnym rywalem.
Podsumowując ten przegląd skłonny jestem jednak napisać, że młodzi Polacy zagrają w tym turnieju o utrzymanie. To smutna konstatacja, bo jeszcze kilka lat temu biliśmy się w tej dywizji o awans w tej kategorii wiekowej. Raz nawet skutecznie. Myślę, że faworytami do awansu powinni być Słoweńcy i Francuzi, a więc nasi pierwsi rywale. Polacy najpewniej bić się będą z Estończykami i Japończykami o utrzymanie. Nie nastraja to optymistycznie na przyszłość. Przecież ci hokeiści za kilka lat powinni tworzyć podstawy pierwszej reprezentacji. Nie wprowadzając jednak defetystycznych nastrojów, z nadzieją, może trochę naiwną, liczę na spokojne utrzymanie się naszej reprezentacji i przynajmniej powtórzenie wyniku sprzed dwóch lat. Wtedy młodzi Polacy zajęli czwarte miejsce.