Lubię "polaroidy". A w zasadzie fotografię natychmiastową, bo Polaroid to de facto nazwa własna i zdjęcia, które wrzucam tu i tam nawet nie są z tego formatu. W KBK np. mamy Instaxa Mini90.
"Polaroidy" przypominają mi dzieciństwo. Oczywiście nikt ze znajomych ich nie używał, ale pojawiały się w filmach amerykańskich, które leciały w tamtych latach. Poza tym jest to fotografia analogowa, a ja analogi lubię. Mają w sobie element niespodzianki. Nigdy nie wiadomo co ostatecznie wyjdzie.
Jakiś czas temu trafiłem na nakładkę na Instagrama, która pozwalała robić "instaxowane" zdjęcia. Używałem jej nałogowo, w efekcie większość zdjęć na moim telefonie zrobionych późną jesienią 2020 jest w tym "formacie". Ostatnio trafiłem jednak na jeszcze lepszą apkę (Dazz Cam), która potrafi nie tylko robić polaroidy, ale również polaroidować zwykłe zdjęcia. Jak pewno wielu zauważyło, jestem jej psychofanem.
Polaroiduję na potęgę. Z zasady jednak nie tykam zdjęć zrobionych lustrzanką, tylko te z telefonu, które siłą rzeczy są gorszej jakości. W moim odczuciu spolaroidowanie wielu z nich dodaje im klimatu i sprawia, że stają się ciekawsze. Przykładem mogą być fotografie z remontu.
Jest też kilka zdjęć nieremontowych, które (IMHO) wyglądają lepiej spolaroidowane niż w nijakim oryginale. Na polaroidach nawet prześwietlenia wyglądają znośnie. No i oczywiście można odnieść wrażenie, że były robione 30 lat temu...
Są też po prostu takie miejsca, które same z siebie wyglądają jakby czas się w nich zatrzymał. Polaroidyzacja pozwala na wzmocnienie tego efektu.
Oczywiście Dazz Cam nie jest idealną apką. Efekty zdecydowanie lepiej wyglądają na niewielkich ekranach urządzeń mobilnych, ale zdjęcia z telefonu i tak nie są jakości lustrzanki, więc wcale mi ich nie żal...
Ja mam mieszane uczucia do tych plaroidowych. Niektore zdjęcia wyglądają lepiej, szczegolnie te obskurne i gdy można sbie je porownać.
Ale tego ostatniego to bym w Polaroida nie przerabiała! :p
Tu akurat się zgodzę :)
Myślałam dokładnie o tym samym!