U mnie w serwisie który prowadzę ,z racji dość dobrego punktu w okolicach przystanków autobusowych i Biedry - często ludzie/sąsiedzi kazali zostawiać paczki kurierom odbierając je przed 18 bezpośrednio ode mnie. Wszystko było w porządku do czasu kiedy któregoś dnia wpadło do mnie trzech facetów i poprosiło żebym im sprzedał tytoń. Ja zdziwiony - gdzie u mnie tytoń - w serwisie komputerowym. Byli bardzo uparci i obiecywali mi dobrze zapłacić. Wyśmiałem ich i kazałem iść do spożywczaka obok gdzie jest taki tytoń legalny w torebkach. Nagle wyciągneli legitymacje policyjne i kazali mi oddawać tytoń dobrowolnie bo jak nie to zaraz zrobią mi kipisz. Serce mi stanęło - w życiu żadnym tytoniem nie handlowałem. O co chodzi?
Po chwili sprawa się wyjaśniła - okazało się że wpadł jeden z kurierów rozwożący nielegalny tytoń w okolicy i w notesie miał do mnie numer telefonu. Policja wywnioskowała że jestem punktem przerzutowym i czerpie z tego zyski. Po ogarnięciu się wyśmiałem ich już poważnie i kazałem szukać czego im potrzeba bo i tak nic nie znajdą. Na szczęście uwierzyli mi i dwóch z tych policjantów jest do dzisiaj moimi dobrymi klientami. Ale co się strachu najadłem to moje... :)
Nie przyjmujcie paczek od nieznajomych bo możecie nieświadomie zostać uznani za Pablo Escobara :)