"u króla na głowie" :D :D
Ileż to ja rozmów ostatnio odbyłam na ten temat i ludzie sie poobrażali za to. Bo korona jest straszna i zaraz wszyscy umżemy.
A wystarczy, tak jak Ty, porównać do ogólnych statystyk. Bardziej prawdopodobe, że my wszyscy tu umżemy na zawał niż na korone. Media wokoło tylko krzyczą o ilości zakażonych i te liczby są same w sobie przerażające. Ale dlaczego pośród tych liczb nie ma ile z nich zostało poddanych domowej kwarantannie tylko. Ile z nich nie miało żadnych objawów? A ile wymagało wizyty w szpitalu (okolo 5% obecnie zarażonych to poważne przypadki)?
No i ile testów zostało wykonanych i jaki ich odsetek miał wynik pozytywny? Czy te testy wykonywane były tylko na osobach z silnymi objawami juz? Jaki odsetek całej populacji jest nosicielem - tego właściwie nikt nie wie, bo całej populacji nikt nie testuje.
Dopiero mając wszystki dane widać jaka jest skala zagrożenia. I wtedy może ludzie trochę się uspokoją. Szkoda, że to tak ciężko wytłumaczyć...
Ciekawe jest dlaczego w mediach nie trąbią ile osób zgineło w wypadkach samochodowych każdego dnia, lub spowodowało wypadek będąc pod wpływem alkoholu. Albo nawet ile zwykła grypa zabija co roku (2017rok - 646 000 zgonów na świecie).
Tak dla przykładu...
Na koniec - problemu oczywiście kelceważyć nie można. Każdy musi się zachowywać odpowiedzialnie z wszelkimi środkami ostrożnosci aby całość spowolnić i rozłożyć w czasie, aż nie będzie lepszego rozwiązania. Panika nic tu nie pomoże.
W mediach narracja, że koniec świata, więc trudno się im dziwić.