Narzekanie . . .

in #polish6 years ago

Witajcie moi drodzy!

Narzekanie, użalanie się nad sobą temat powszechnie znany i dość często poruszany wśród Naszej rodziny, przyjaciół, znajomych. Jak wiele rozmów sprowadza się do tematu problemów, niesprawiedliwości, bólu i cierpienia, jakie spotykają Nas w codziennym życiu. Jak bardzo mamy pod górkę, ze względu na pracę, sytuacje pojawiające się w rzeczywistości, którą przecież sami kreujemy, decyzjami, słowami, czy choćby gestami, jakie wykonujemy.

IMG-3264.JPG *

Często spotykamy się ze swoimi kompanami życia i licytujemy się kto ma gorzej albo komu przydarzyły się gorsze rzeczy w danym dniu, tygodniu miesiącu. Za wszelką cenę staramy się udowodnić, że to właśnie my mamy gorzej, że Nasza sytuacja jest bardziej dramatyczna oraz ma więcej tragicznych rozwiązań. Pogłębiamy swoje problemy, dodatkowo wysłuchujemy innych, tworzymy dla siebie zabójczą mieszankę, która wciąga Nas w wir nieszczęść. Rozpamiętujemy przeszłość, wylewamy swoje smutki, rozdrapujemy stare rany. Z czasem kula nieszczęść, jaką stworzyliśmy przez pewien okres czasu faktycznie może Nas przerosnąć i doprowadzić do prawdziwej tragedii dla Nas samych, jak i dla osób które Nas kochają i wspierają.

Czy warto ciągle się dołować i narzekać na każdą napotkaną sytuację, moment Naszego życia, czy jesteśmy tacy naprawdę? Czy jednak możemy wspiąć się na wyżyny własnego JA i zmienić perspektywę? Bo tylko albo i aż o to chodzi, o zmianę punktu postrzegania otaczającego Nas świata. Nie wszyscy muszą się zmieniać i ewoluować, jednak jeżeli my chcemy iść do przodu powinniśmy dobierać ludzi o podobnych zainteresowaniach i wizjach. Stara prawda mówi, iż z kim się zadajemy tacy się stajemy i jest to fakt. Zaczynamy podobnie myśleć, zmieniamy się na lepsze bądź na gorsze. To od Nas samych zależy, w którą stronę się będziemy przemieszczać, kierunki są dwa.

Osobiście wolę poświecić swój czas i energię na rozwiązywanie problemów niż na ich pogłębianie. Od momentu, gdy zmieniłem swoją filozofię życia oraz percepcję na to, co Nas otacza, jestem po prostu szczęśliwy a zmieniłem prawie wszystko 🙂 Oczywiście każdy jest wyjątkowy i idzie swoją drogą.

Mamy jednak wybór co zrobimy ze swoją energią i czasem, wartościowszym rozwiązaniem byłby zastanowienie się nad problemem i skupienie się na jego rozwiązaniu, poświeceniu swojej energi na wspinanie się coraz wyżej w procesie własnego rozwoju. Owszem czasem przytrafiają się rzeczy złe, a nawet tragiczne, jednak moim zdaniem z każdej sytuacji jest wyjście. Gdy patrzę wstecz na swoje życie, wydaję mi się aż niemożliwe, iż znajduję się tu gdzie jestem obecnie. Żadne wyliczenia, kalkulacje, ani nawet najśmielsze oczekiwania nie doprowadziłyby mnie do dnia dzisiejszego, gdybym ciągle robił te same rzeczy, działał schematycznie, nie próbował, nie ponosił porażek i nie wstawał silniejszy.

Dlatego nie warto narzekać i pisać czarnych scenariuszy, warto natomiast usiąść z problemem, sytuacją i zastanowić się jak można się z tego wykaraskać, kto Nam może pomóc, doradzić. Często sami pogłębiamy problemy właśnie bezcelowym biadoleniem i użalaniem się Nad sobą, rozdmuchujemy niewinny problem, z którego wybucha wielki pożar.

Starajmy się działać, reagować. Gdy użalamy się nad sobą pokazujemy tylko jak bardzo słabymi i nieporadnymi osobami jesteśmy, a to nie prawda, bo każdy z Nas może mieć takie życie, o jakim marzy. Musi tylko popracować nad swoimi wartościami. Lamentowanie nic nie zmieni, w następnym dniu obudzimy się z tym samym problemem a może i z kilkoma dodatkowymi.

Ster naszego życia czeka na kapitana, jeżeli Ty nie masz odwagi przy nim stać i kierować swoim statkiem z pewnością zrobi to ktoś inny. Jednak czy to będzie Twoje życie? Czy będziesz robił to co chcesz i kochasz, jeżeli zupełnie obca osoba będzie podejmować za Ciebie najważniejsze decyzje w Twoim życiu?
Dalej chcesz się przejmować co powiedzą inni albo używać argumentów, bo wszyscy etc?
Zastanów się Drogi czytelniku czy to TY jesteś kapitanem swojego statku? Czy ciągle ktoś steruje Twoim życiem?

Spokojnej nocy.

Spełnienia Wszystkich celów dla Pań życzę! Abyście to Wy dumnie i dzielnie brały odpowiedzialność za swoje statki!

*zdjęcie własne

Sort:  

Ludzie niezmiernie często wręcz "obtulają się" narzekaniem i obwinianiem całego świata dookoła, bo w ten sposób najłatwiej jest wytłumaczyć się z własnej prokrastynacji.

Tzw "pozycja ofiary" daje wiele korzyści, m.in.: pozbycie się odpowiedzialności za własne życie (nie mam na nic wpływu, bo: rząd, okoliczności, mąż, żona, dzieci, kryzys, złośliwy szef i tak dalej) oraz uwaga otoczenia.

Jeżeli chcemy mieć gwiazdkę z nieba to czasem trzeba się pobrudzić :)

Zgadzam się zupełnie z tym wszystkim co napisałeś.
Odnajdywanie pozytywnych stron życia nawet w najgorszych chwilach powoduje, że żyje się lepiej. Wiem to doskonale, bo od pewnego czasu stosuje to na sobie i choć wcześniej nawet małe złe chwile przechodziłam ciężko to teraz większe złe chwile znosze lepiej.
Wyjścia są dwa, albo biadolić nad swoim nieszczęściem i dołować się jeszcze bardziej, albo walczyć by było lepiej.
Dochodzi nawet nieraz w moim życiu do tak paradoksalnych sytuacji, że to ja pocieszam ludzi, którzy są w dużo lepszej sytuacji ode mnie. Często ludzie uważają, że zbyt lekko podchodzę do pewnych tematów, ale co się stało to się nie odstanie i zamiast marudzić lepiej łapać pozytywy by motywować się do poprawy lub naprawienia pewnych rzeczy.

Dzień dobry :)

To my ustalamy perspektywę, kadrujemy sytuacje i przede wszystkim my kontrolujemy to, jak zareagujemy na sytuacje X. Tak jak piszesz, czasem Ci którzy mają więcej w ogóle tego nie doceniają i to jest przykre. Z małych, szczęśliwych momentów z czasem powstanie wielka kula :)
Miłej niedzieli życzę!

Ważny temat poruszyłeś. Trudno jest się wyrwać z tego nawyku, a relacje jakie mamy z ludźmi tego nie ułatwiają. Szczególnie wobec przyjaciół i rodziny trudno się uwolnić od poczucia winy, że nie chcesz już słuchać tego samego od lat ględzenia. Nie wiem jak u Ciebie było, ale u mnie po zmianie sposobu myślenia "odpadło" wiele znajomości, jakoś tak same się wykruszały...
Co innego wsparcie w konkretnej, kryzysowej sytuacji, a co innego towarzyszenie komuś latami w tym samym bagienku. Ja pas!
ps: też byłam narzekaczem ;)

Siemanko :)
Nawet nie wiesz jak bliskie jest mi to uczucie, większość uważa, że coś mi odbiło, kontakty posypały się jak domki z kart. Na początku było mi nawet trochę przykro, jednak wiem, że na ich miejsce przyjdą ludzie o podobnych poglądach do moich, tak wygląda proces ewolucji, której doświadczamy tu i teraz. Albo zaczniemy żyć naszym życiem, albo zamykać weekendowy krąg narzekań :)
Dziękuje Ci bardzo!!! Wspaniałego dnia, :)

Twój post został podbity głosem @sp-group-up
Kurator @julietlucy.

Chciałoby się rzec co nas nie zabije to nas wzmocni, jednakże problem naszego wiecznego narzekania tkwi głęboko w nas i w naszym całym społeczeństwie. Jesteśmy nim historycznie i przez to niejako genetycznie skażeni. Genezy tego zjawiska musimy szukać w naszej przeszłości, która nie zawsze była kolorowa. To życie od lat nas tak kształtowało, że lubimy narzekać i użalać się nad sobą choć od pewnego czasu możemy zaobserwować powolną tendencję spadkową biadolenia. Pamiętajmy o tym, że narzekają zarówno biedni i bogaci, chorzy i zdrowi, a u ludzi do których los się uśmiechnął to zjawisko możemy zaobserwować w dwójnasób. To nasza jedna narodowych wad, którą zdobywaliśmy skutecznie w latach zaborów, okupacji i siermiężnego PRL-u i trzeba czasu, żeby się jej pozbyć, a jeszcze więcej zadowolenia z obecnego życie, którego kierunek nie koniecznie zawsze muszą wyznaczać pieniądze. Brawo za artykuł.
Pozdrawiam

Witaj, dziękuje za każde dobre słowo, wiele to dla mnie znaczy!
Miłego dnia!