Znaki (Signs) 2002
Z Melem Gibsonem już tak mam, że niektóre jego role są dla mnie kultowe i żadne późniejsze wygłupy tego nie zmienią. Jednocześnie muszę przyznać, że jest on jedną z ofiar zmieniającego się Hollywood, czego dowodem jest znaczne obniżenie poziomu produkcji, w których gra od co najmniej dziesięciu lat. Na szczęście Znaki to film z okresu, kiedy Gibson był jeszcze jedną z topowych gwiazd kina.
Australijczyk wciela się tu w byłego pastora, który po śmierci żony odwrócił się od Boga. Pewnego dnia odkrywa na swoim polu tajemnicze kręgi…
Teoretycznie koncepcja filmu jest prosta jak konstrukcja cepa a jednak tym co go wyróżnia na tle setek kinowych inwazji jest niezwykły klimat stworzony przez reżysera m.in. Osady czy Szóstego zmysłu M. Night Shyamalana. Mamy tu do czynienia z reakcją zwykłych ludzi na kwestię ataku obcych, bez oślepiających widza eksplozji, bez armii kosmitów za to w poczuciu wszechogarniającej beznadziei i obawy o bliskich.
I nagle okazuje się, że film nie opowiada o tym wszystkim, co nam pokazywano…
Znaki mają wszystko, żeby zostać filmem kultowym. Niestety mają również scenę walki z kosmitą w salonie głównego bohatera. Nie rozumiem jak można było tak zepsuć finał filmu, który wydaje się dopieszczony w większości swoich elementów. Niemniej z czystym sumieniem mogę go wszystkim polecić.
Moja ocena 7/10.
Congratulations @dexxx30! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
To support your work, I also upvoted your post!
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!
Jakoś mi ta scena walki nie przeszkadza. No, chyba że się będziemy upierać przy tezie o naszej wyjątkowości jako gatunek i że że świat ma 4000 lat. Ta walka mogła symbolizować zerwanie się z łańcucha dogmatu i zapalenie koguta na radiowozie bo w sprawach "zielonych ludzików" dużo się dzieje. To mój ulubiony film.