Mity o Bitcoinie #01 - Cena Bitcoina jest zależna od kosztu wydobycia
W ostatnim czasie, kiedy cena Bitcoina zaczęła mocno spadać, coraz częściej słyszę opinie, że nie może ona spaść poniżej opłacalności kopania. Wiele osób w to wierzy, jednak nie jest to prawda, co zamierzam jasno i logicznie wytłumaczyć.
Koszt energii elektrycznej
Pomijając koszta zakupu koparek, koszt opłacalności kopania zależy głównie od ceny prądu. Cena za 1kWh jest bardzo zróżnicowana na świecie (na końcu artykułu umieszczam dużą infografikę z porównaniem cen prądu w różnych rejonach świata).
Najtańszy prąd kopalnie uzyskują z elektrowni wodnych oraz elektrowni geotermalnych, głównie na Islandii. Miasto Sichuan w Chinach jest "stolicą" kopalni Bitcoina ze względu na tanią energię elektryczną. Również w Waszyngtonie znajdują się wielkie kopalnie ponieważ w pobliżu znajduje się elektrownia wodna.
W pobliżu takich elektrowni najbardziej opłaca się stawiać kopalnie. Pomijalny jest koszt transferu energii elektrycznej, oraz problemy z doprowadzeniem odpowiednio dużej mocy do kopalni. Cena 1kWh dla takich kopalni wynosi jedynie ~3,5 centa! Po obecnym kursie to niecałe 0,13zł. W Polsce możemy liczyć na cenę ok 0,55zł. Jak widzimy dla potentatów w kopaniu koszta są niewspółmiernie niżesz niż dla zwykłego "kopacza".
Cena Bitcoina nie dąży do kosztu kopania. Koszt kopania dąży do ceny Bitcoina!
Przede wszystkim należy zastanowić się co się dzieje kiedy koszt wydobycia BTC dochodzi granicy opłacalności? W pierwszej kolejności kopalnie z najdroższym prądem po prostu wyłączają koparki. To logiczne. Domowi amatorscy kopacze często popełniają błąd, nie wyłączając koparek, kiedy wartość kryptowaluty mocno spadła.. Twierdzą że najwyżej przetrzymają wykopaną kryptowalutę i odsprzedadzą ją w przyszłości, kiedy zyska na wartości. To całkowicie nieekonomiczny i błędny sposób myślenia. Jeżeli dla przykładu zużywam miesięcznie prąd za 1000 zł a w tym czasie wykopuję kryptowalutę za 900 zł, dużo bardziej opłaca się wyłączyć koparki i zamiast zapłacić za prąd, kupić tą samą kryptowalutę :) W sumie kupimy jej więcej za 1000 zł niż wykopiemy. Kolejną rzeczą jest fakt że kopalnie nie spekulują i są zmuszane do ciągłych inwestycji, sprzedając wykopane kryptowaluty. Jeżeli nie będą inwestować w rozbudowę kopalni, po prostu konkurencja zacznie ich przeganiać...
Kopalnie z najdroższym prądem zaczynają wyłączać koparki. Wraz ze spadkiem ceny Bitcoina coraz więcej kopalni będzie wyłączało swoje koparki. Efekt? Trudność kopania spadnie a więc i koszt wydobycia 1 BTC. Jak widzimy nawet gdyby cena BTC spadła do $1000, koszt wydobycia zrównałby się z tą ceną. Większość kopalni wyłączyłaby koparki, pozostaliby tylko ci z najtańszym prądem a koszt wydobycia doszedłby znów do okolic 1000$.
Jak widzimy obecna granica opłacalności kopania kompletnie nie ma znaczenia a koszt wydobycia 1 BTC dąży do ceny BTC. W 2017 roku cena Bitcoina bardzo szybko rosła, Bitmain był największym klientem najnowocześniejszej fabryki półprzewodników, czyli TSMC zamawiając w niej ponad 20 000 wafli krzemowych miesięcznie. Również w tej fabryce swoje chipy zamawiają nVidia, AMD, producenci pamięci ram i wiele innych. Opłacalność kopania BTC w 2017 roku była bardzo duża, ponieważ wraz ze wzrostem wartości BTC, producenci koparek, głównie Bitmain nie był w stanie wyprodukować odpowiedniej liczby koparek do zaspokojenia popytu na nie. Mimo wszystko w ciągu ostatniego roku trudność kopania BTC wzrosła aż 8,5x.
Cena bitcoina
Cenę bitcoina reguluje rynek. Cena Bitcoina jest regulowana przez spekulantów na giełdach. Oni nie są górnikami i nie interesuje ich ile wynosi obecny koszt wydobycia BTC. Czy handlarzy którzy sprzedają BTC wywołując spadek jego ceny, coś przed tym powstrzyma? Jakaś niewidzialna siła? ;)
Podsumowując. Gdy cena 1 BTC spada poniżej granicy opłacalności wydobycia, powoduje to przesunięcie tej granicy w dół, wraz ze spadkiem ceny, poprzez wyłączanie koparek. Nie ma kompletnie żadnego uzasadnienia żeby cena 1 BTC nie mogła spaść poniżej jakiejś wartości.
Koszt wykopania 1 BTC na świecie. Infografika pochodzi z serwisu www.cointelegraph.com
Mnie co innego ciekawi.
BTC zbliża się krok po kroku do punktu kiedy faktycznie wiele kopalni zacznie się wygaszać. Zostało już niespełna 4 miliony sztuk do wykopania, wiadomo, że prędkość wykopywania BTC będzie coraz mniejsza. Z jednej strony będzie albo rosnąć wartość BTC albo spadać trudność - tak czy siak będą kopać.
Ale pytanie brzmi. Czy spowalniająca podaż BTC będzie miała większy wpływ na cenę niż odpływ kopaczy. Czyli czy cena będzie rosnąć czy spadać - pomijając oczywiście aspekt stricte spekulacyjny. Więc to są hipotetyczne rozważania nie mające odniesienia do realnych cen.
Obecnie każdego dnia wykopywanych jest ok 1800 Bitcoinów. Za dwa lata będziemy mieli halving i ilość wykopywanych BTC spadnie o połowę. Zmniejszona podaż BTC to mniejsza inflacja. Coraz mniej BTC będzie sprzedawanych na giełdach każdego dnia. Istnieje także efekt psychologiczny i rynek powinien zareagować na halving wzrostem wartości BTC.
Również istotny jest fakt że wiele osób wciąż używa nawet Antminerów S3 do kopania, kradnąc prąd ze swoich zakładów pracy. Kompletnie nie przejmują się kosztem energii. W dużych fabrykach, gdzie konsumpcja energii jest ogromna ludzie podłączają wiele koparek a właściciele tych przedsiębiorstw nawet o tym nie wiedzą.
Zgodzę się z główną tezą, która zresztą została ładnie wyjaśniona, ale..
To trochę jak samospełniająca się przepowiednia. Dużo osób wierzy w ten mit, bądź sądzi, że rynek będzie grał pod ten mit, więc może być tak, że bitcoin nie spadnie poniżej kosztów wydobycia.
Poza tym nie zapominajmy, że wielu z kopaczy, to własnie wieloryby i w ich interesie jest wysoki kurs, więc nie zdziwiłbym się jakby skupowali bitcoina w celu podbicia kursu, za pieniądze, które wcześniej zarobili, w ramach inwestycji.
Ale ja nie twierdzę że Bitcoin spadnie poniżej tej ceny. Jedynie wyjaśniam że jest to możliwe, ponieważ wiele osób sądzi że koszt wydobycia to dolna granica.