You are viewing a single comment's thread from:

RE: Kapusie, wszędzie kapusie…

in #polish7 years ago (edited)

Można sobie gdybać o powinnościach i motywacjach ludzi, oceniać do woli i znajdować setki argumentów z pozycji wyższości. Tylko to nic nie zmienia. Nie zmienia sytuacji ludzi, którzy walcząc o przetrwanie z dnia na dzień zwyczajnie nie mają siły i czasu aby przejmować się jakimiś abstrakcyjnymi pierdołami w stylu społeczeństwa obywatelskiego

Wzniosłe słowa, i pewnie w przypadku wielu ludzi to prawda. Ja jednak uważam, że w przypadku większości nie jest tak, że "unikają przepisów by przetrwać, bo nie mają siły ich przestrzegać". Unikają przepisów bo taką mają mentalność, bo sprawnie nikt ich nie egzekwuje, bo u nas jest jeszcze pozostałość kultu "cwaniactwa" i wytykanie "donosicielstwa". Przynajmniej taka jest moja subiektywna opinia, być może się mylę, nie mam na poparcie jej żadnych danych, ale nie pamiętam kiedy spotkałem się z kimś kto omijał prawo by zarobić na przeżycie. Może te babcie handlujące na chodniku kwiatami i warzywami. Większość przypadków które spotykam na co dzień to jednak przedsiębiorcy cwaniacy oszukujący pracowników i innych obywateli. Nie umierają z głodu, wręcz przeciwnie, przyczyniają się do biedy innych płacąc mniej niż minimalną krajową na umowę o dzieło na jednej ósmej etatu "bo panie, gdzie ja tam będę podatki odprowadzał" ;)

Być może rozwarstwienie ekonomiczne jest zbyt duże, aby możliwe było wykształcenie się społeczeństwa obywatelskiego?

Tak, tu sto procent zgody, to na pewno też istotny czynnik. Tak jak mówisz, jest masa dowodów że rozwarstwienie ekonomiczne odpowiada chociażby za poziom bezpieczeństwa w kraju i wiele innych rzeczy. Spójrzmy na przykład na łapówkarstwo w krajach o dużym rozwarstwieniu. Nie porównywałbym jednak Polski np. do Ukrainy i nie usprawiedliwiał rozwarstwieniem tego, że ktoś kradnie unikając podatków albo nie potrafi się zastosować do nakazów inspekcji pracy. Nie jesteśmy też krajem trzeciego świata gdzie ludzie umierają na ulicy i przepisy to abstrakcja, bo "nie ma siły ich przestrzegać".

Więc zgadzam się z Tobą, ale po prostu wydaje mi się, że to co opisujesz aż w tak dużym stopniu nie dotyka przypadku polskiego społeczeństwa. Takie mam wrażenie subiektywne.

Sort:  

Staram się dociekać do sedna sprawy i szukać co na najgłębszym poziomie powoduje pewne zjawiska, tak mi wyszło z moich przemyśleń. Problem na pewno siedzi w dużej mierze w mentalności, tu się zgadzam w pełni. Trzeba by się zastanowić co tę mentalność kształtuje i jak zmienia się ona z upływem czasu i zmianą warunków. Co i dlaczego siedzi ludziom w głowach? A to jest już bardzo złożona sprawa. Nie mniej jednak to chyba tylko jeden z czynników.

Jest jeszcze jedna rzecz, o której warto powiedzieć w tym kontekście, a mianowicie naszą dość bolesna przeszłość narodowa związana z taką, a nie inną sytuacją geopolityczną. Elity wyrżnięte raz za razem, lata niewoli, cierpienia, to się odbija na kształcie społeczeństwa. Być może strategie radzenia sobie rodem z RPLu wcale nie zdezaktualizowały się tak bardzo, skoro dla wielu państwo to tylko wróg ("nawet piwa napić się nie można bo mandat", podatki, zakazy, biurokracja, brak pomocy i zainteresowania człowiekiem).

A to, że przepisy nie są sprawnie egzekwowane właśnie jest obrazem tego jak silne jest państwo. Skoro nawet ludzie u władzy (wyrżnięcie elit...) są tak zepsuci, to co to mówi o tym państwie? Jak tu poważnie traktować państwo rządzone przez ludzi najpodlejszego kalibru? I nie ważne, która to partia, chodzi raczej o kulturę polityczną. Myślę, że ludzie nie są głupi i widzą, że to jest takie trochę państwo z tektury. Gdzie tu motywacja, aby się o nie troszczyć? Brzmi mega depresyjnie i chciałoby się wierzyć, że jest inaczej, ale nie bardzo się da...