Scottie Go! - naucz dziecko programowania na planszówce

in #polish7 years ago (edited)

@augustowska napisała wczoraj krótką prezentację gry Scottie Go!. Szczęśliwie się złożyło, że od roku korzystam z niej w domu. Chętnie podzielę się spostrzeżeniami.


Źródło

Co to jest?

Scottie Go! to polska gra, łącząca element fizycznej planszówki i gry komputerowej. Prowadzi ona dziecko przez raczej niezbyt rozbudowaną fabułę: Statek robota Scottie zostaje uszkodzony, jego części spadły na wszystkie kontynenty. Scottie musi wykonać kilka misji, aby odzyskać swoje części. Misje są przypisane do poszczególnych kontynentów i wymagają wykonywania zadań z użyciem coraz bardziej złożonych poleceń i metod. Zadania stanowią plansze, gdzie Scottie jest w określonym miejscu i musi przejść w inne określone miejsce, wykonując różne operacje (zebrać pióro, ominąć przeszkodę itd.).
Aby poruszyć Scottiego, trzeba mu przekazać zestaw instrukcji. Wykorzystuje się w tym celu klocki i planszę. Klocki zostają złożone w program, który następnie wczytuje się za pomocą urządzenia (tablet/telefon/kamerka internetowa w komputerze). Jeśli zadanie zostanie wykonane, zostaje ono ocenione (1/2/3 gwiazdki plus ewentualny komentarz, jak można poprawić wynik) oraz można przejść do zadania następnego. Jeśli nie, można obejrzeć co zrobił robot i poprawić swój program.

Program jest dostępny w Play Store, w sklepie aplikacji Amazon, w Apple App Store oraz do zainstalowania na Windows. Ja instalowałem na telefonie, ale jest wtedy bardzo nieczytelne. Gdy skontaktowałem się z twórcami, zareagowali bardzo szybko i dodali aplikację również dla urządzeń Amazon, dzięki czemu mogłem ją udostępnić córce na jej tablecie. Na PC nie zainstalowałem, ponieważ pierwotnie ich instalator nie posiadał podpisu cyfrowego, a potem, gdy miał, ja już miałem grę na urządzeniach mobilnych :)

Plansza do gry jest czystą powierzchnią, na której umieszcza się klocki instrukcji. Zostały one poprzycinane tak jak puzzle, toteż pasują do siebie w pewien określony sposób. Jest to o tyle wygodne, że fizycznie utrudnia tworzenie niektórych błędnych konstrukcji, jednocześnie nie blokując wszystkich z nich, więc dziecko wciąż może popełniać pewne błędy składniowe (dla mnie to zaleta, bo dziecko może się uczyć na błędach, a ja nie tracę cierpliwości, patrząc na wszystkie możliwe błędne kombinacje, które grający wykonał). Ilość wymaganych instrukcji zwiększa się w toku gry, a każdy moment, gdy wprowadzana jest nowy element, poprzedza prezentacja jego wykorzystania.


Źródło

Gra jest dostępna w dwóch wersjach: domowej i edukacyjnej. Mimo że różnica w cenie jest spora ( 170 vs 250 zł), polecam droższą edukacyjną, która ma więcej zadań i dodatkowe pomoce dla nauczyciela. Nie widziałem ich, więc nie mogę powiedzieć, czy są bardzo dobre, ale mi osobiście takich pomocy brakuje w wersji domowej (bo nie umiem uczyć).

Moje opinie

Co mi się podoba w grze:

  • uczy matematyki - dziecko składa cyfry w liczby, wykonuje działania, poznaje liczby ujemne
  • uczy analitycznego myślenia - różne ruchy w różnych momentach dają różne rezultaty, konieczne jest ich zrozumienie i dopasowanie
  • nie blokuje rozwiązań suboptymalnych - zgodnie ze złotą regułą TIMTOWTDI (czyt. timtołdi, There Is More Than One Way To Do It), jeśli rozwiązanie jest głupie i działa, to nie jest głupie. Dziecko dostanie informację zwrotną (gwiazdka, porada), ale jeśli jest nastawione na cel a nie na styl, może pójść dalej. Jak w prawdziwym programowaniu
  • uczy perspektywy - dziecko musi sobie wyobrazić konieczne działania z perspektywy robota, nie swojej. Fajnie widać, gdy dziecko zaczyna i opisuje program, przedstawiając wyłącznie rezultat końcowy, a potem uruchamia pierwszą instrukcję, ta nie działa, zmienia podejście i zaczyna przedstawiać rezultat końcowy za pomocą odpowiedniej sekwencji zachowań
  • autorzy wprowadzili dwa tryby wgrywania programu - poprzez zdjęcie lub wideo; nasz tablet ma niskiej jakości aparat i musimy rejestrować program z bliska, aby klocki zostały rozpoznane - to powoduje, że nie możemy objąć wszystkich elementów na raz; w trybie wideo program jest dogrywany z czasem, gdy obraz aparatu przesuwa się na kolejne klocki
  • klocki są raczej wysokiej jakości
  • dziecko jest dobrze prowadzone, więc program nie wymaga ciągłej obecności dorosłego
  • jest dostępna wersja anglojęzyczna (pomocne w UK)

Co mi się nie podoba (subiektywnie):

  • to raczej wina mojego tabletu - kolejne części gry ładują się wolno; o ile rozumiem, że robot porusza się powoli, aby dzieci mogły wszystko przeanalizować (można przyspieszyć), o tyle oczekiwanie kilkanaście sekund na włączenie planszy może je znudzić
  • nie ma limitu operacji ani czasowego - córka dla zabawy kazała robotowi kręcić się 1000 razy w pętli, która miała się wykonać 7000 razy; programu chyba nie dało się zatrzymać, z tego co pamiętam. Na pewno córka straciła cierpliwość i zrezygnowała z gry tego dnia
  • nie ma edytora własnych poziomów - szkoła mojej córki poszukuje sposobu na zajęcie dzieci, które nudzą się przy zadaniach matematycznych, znajdując im nowe wyzwania w obrębie danego materiału; to byłoby wręcz idealne, ale nie ma możliwości tworzenia zadań, które pomogłyby nauczycielowi w konkretnym przypadku

Nasze doświadczenia

Moja córka ma sześć lat i staram jej się dawkować zadania. Nie przeszliśmy jeszcze przez pierwsze dwa kontynenty. Gramy raz na kilka miesięcy, regularnie wracamy i zaczynamy od początku. Widzę wyraźnie, jak zmienia się jej rozumienie i wiedza. Dla zabawy wstawia sobie sumy i różnice w miejsce liczb, patrzy jak może zepsuć zachowanie robota. Miło jest przyglądać się, jak daje upust swojej ciekawości.

Jestem geekiem, fascynują mnie rzeczy, które innych dziwią. Wiem bardzo dużo nikomu niepotrzebnych rzeczy. Moje umiejętności analitycznego i ścisłego myślenia pozwalają mi przewidzieć sporo przykrych niespodzianek i utrudniają robienie fajnych rzeczy, gdy ciągle widzę komplikacje. Moja córka też wyrasta na geeka. Fascynuje ją wszystko: biologia, kosmos, fizyka, chemia, gotowanie, komputery, muzyka, taniec, sport. Patrzę na nią i jestem dumny z tego, kim się staje.

Alernatywy

Dobrze, że nie boi się programować i wydaje mi się że Scottie Go! jest dobrym sposobem nauki. Staram się przy tym, by nie zdominować jej świata programowaniem. Czy jest to sposób najlepszy? Nie wiem. Nie szukałem wielu alternatyw. Jest na pewno Scratch, którego klonem jest Scottie Go!, tylko w nieco innej formie (którą bardziej lubię). Jest Hello Ruby, skierowana do dziewczynek, która również przybliża pewne kwestie programowania. Jest dużo tego typu inicjatyw, przy czym uważam, że Scottie Go! to dobry pomysł, który powinien znaleźć w tym wszystkim swoją niszę.

Sort:  

Dzięki za zainteresowanie moim postem, nie zdążyłam zagłosować pod tym artykułem, ale zrobiłam to pod innym. Pozdrawiam

Dzięki :) tak sobie pomyślałem o serii artykułów jak zrobić z dziecka geeka. To mogłoby się przydać.

Gra wydaje się ciekawa. Uważasz, że jest warta swojej ceny?

Uważam że cena jest uzasadniona. Razem z tą grą kupowałem Sekrety Elektroniki. Były droższe i mają wielki potencjał, ale nijak nie tłumaczą co działa jak, ani dlaczego. W Scottie Go! położono spory nacisk na tłumaczenie i poprowadzenie.

Zapowiada się obiecująco, choć cena dość wysoka. Ale na rynku są gry np. CASHFLOW których cena jest bardzo duża ok 400zł gra uczy inwestowania w nieruchomości. Wielu specjalistów z tej dziedziny wypowiada się bardzo pozytywnie o tej zabawce. Podobno uczy tego co niezbędne w inwestycjach na rynku nieruchomości.

Trzeba też pamiętać że każda inwestycja w rozwój dziecka jest bardzo ważna i czasem lepiej przeznaczyć takie środki na grę która czegoś nauczy niż na inne zabawki. Bo przecież zestawy klocków Lego też kosztują nawet do 500zł.

Na Lego Boost mógłbym tych 600-700 zł wydać, ale to by była zabawka dla mnie. 250 zł na zabawkę edukacyjną to nie jest mały wydatek, ale akceptowalny. Jeśli to byłby trudny do zniesienia wydatek, można spróbować dogadać się np. z rodziną na jakąś okoliczność (urodziny, imieniny) i zrobić wspólny prezent.

Ja to właśnie czekam aż syn trochę podrośnie i będę mógł kupić mu zabawkę która i mnie przyniesie kupę frajdy :D Na razie żona nie chciała uwierzyć że syn na 2 urodziny chciał dostać Drona :D

Ja nie jestem gadżeciarzem, drony mnie nie kręcą. Obecnie jesteśmy na etapie pianina, to daje moim zdaniem więcej pożytku niż drony.