Bid-boty tak się rozpleniły i ssą, bo użytkownikom nie wystarcza self-upvoting, chcą więcej, więcej na siebie. To prawda, że głosowanie na siebie jest traktowane jako norma. Gdy zaczynałam publikować, też głosowałam na swoje posty, bo "wszyscy tak robią". Jednak po jakimś czasie obserwacji platformy stwierdziłam, że wolę głosować wyłącznie na treści innych autorów i daje to dobre wyniki w uzyskiwaniu nagród z kuracji.

Ale do rzeczy. Przyjmuje się, że upvote własnego posta jest całkowicie akceptowalny, a jest to niestety w przypadku niektórych osób przysłowiowy pierwszy stopień do piekła. Dalsze stopnie mogą następować w różnej kolejności - "inwestycja" w bid-bota, interakcje z kontami upvote for upvote, głosowanie na siebie z mocą 100%, a na innych 1-5-10%, ograniczenie działalności kuratorskiej względem innych. I tak żyje sobie konto "self".

Jest jedna niby-zaleta self-upvotingu. Jest elegancko widoczny. Wystraczy sprawdzić kilka ostatnich postów użytkownika (czy zajmuje pierwsze lub wysokie miejsce na liście głosujących), użyć mysteemitfriends.online (strona podaje Upvote Stats) lub na steemreports.com sprawdzić Incoming Votes.

Kiedy takie "prześwielenie" użytkownika jest zasadne? Moim zdaniem przede wszystkim wtedy, gdy pod hasłem działania dla dobra społeczności lub całej platformy publikowane są posty sugerujące odbiorcom określony rodzaj zachowania. Często pojawia się też chęć interakcji, przypodobania się użytkownikowi z wysokim SP z nadzieją na wzajemność. Tym bardziej warto wówczas otrzeźwić się danymi.