Na 3 roku studiów paraliż senny zdarzał mi się praktycznie co noc.
Po pewnym czasie bałem się zasypiać.
Za każdym razem gdy mnie dopadał w głowie krzyczałem (sam nie wiem czemu akurat tak): "No chodź! Nie boję się ciebie!".
Zacząłem zgłębiać temat. Im więcej wiedziałem tym luźniej do tego podchodziłem i obawa przed 'Strzygą' była coraz mniejsza.
Zacząłem praktykować Lucid Dreaming. Świadome sny, świetna sprawa.
Najlepsze jednak było dopiero przede mną...
Trafiłem na artykuły o OOBE (Out Of Body Experience) czyli doświadczeniach poza ciałem. Bardzo sceptycznie do tego podszedłem. Wiele nocy próbowałem osiągnąć ten stan. Bez skutku. Do czasu... Pewnej nocy obudziłem się w paraliżu sennym. Mając pełną świadomość w jakim stanie się znajduje zacząłem go pogłębiać i 'schodzić coraz niżej'.
Nagle zacząłem słyszeć pisk w uszach. Stawał się nieznośnie głośny. Wystraszyłem się ale nie rezygnowałem. Pogłębiałem swój stan jeszcze bardziej. I stało się. Odkleiłem się od swojego ciała. Stanąłem obok siebie i patrzyłem jak leżę na łóżku... Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak piękne to było uczucie. Przepełniała mnie radość. Postanowiłem to wykorzystać i sprawdzić jakie daje mi to możliwości. Przeszedłem przez ścianę. Cały czas byłem świadomy tego gdzie jestem i co robię. Obraz był lekko rozmyty. Kolejną rzeczą, którą postanowiłem zrobić to sprawić aby pojawił się ogień na moim kciuku (tak, chciałem sobie zrobić zapalniczkę z kciuka). Niestety nie udało się. W tym momencie zostałem wessany do własnego ciała. Wróciłem.
Najpiękniejsze uczucie ever. Do rana już nie zasnąłem
Próbowałem później wejść w OOBE jeszcze wiele razy.Udawało mi się dojść do etapu nieznośnego pisku w uszach i ani kroku dalej. Przeżyłem to raz i nie zapomnę tego do końca życia.
Niektórzy ludzie próbują wejść w ten stan latami i się im nie udaje. Dlatego jestem wdzięczny, że doświadczyłem tego choć jeden raz w życiu.
Polecam wszystkim podróże astralne. Ale uważajcie na siebie ponieważ może się to wiązać też z nieprzyjemnościami (sprowadzanie obcych bytów, itd.)
Na koniec dodam jeszcze, że 'przeżyłem' już też kiedyś własną śmierć. Jedną nogą byłem na tamtym świecie. Ale to długa historia... :)
Dużo kiedyś o tym czytałem, o wyjściu z ciała, może opisałbyś historie swojego wypadku?
Pozdrawiam, i czekam na Twój artykuł